aqua, potassium olivate, glycerin, eucalyptus globulus leaf oil, benzyl alcohol, limonene, linalol.
Czarne mydło z Mydlarni u Franciszka nie jest moim pierwszym produktem tego typu, z tym, że poprzednie moje spotkanie z marokańskim mydłem dotyczyło czystej podstawowej wersji. Moja wersja z eukaliptusem ma bardziej intensywny i bardziej lekarski zapach. Mówiąc jednym słowem – otwiera szeroko oczy ;) Moim zdaniem wersja wzbogacona o eukaliptus jest dla mnie przyjemniejsza w odbiorze, no i jest przeznaczona do mojego typu cery, czyli tej bardziej problematycznej ;) Nauczona wcześniejszymi błędami, tym razem wiedziałam już, że codzienne używanie tego mydła nie skończy się dla mnie dobrze. Stosowałam je więc na twarzy jako maskę z masażem, co 2 – 3 dni i takie rozwiązanie jest w moim przypadku jak najbardziej właściwe. Obyło się bez przesuszeń i czerwonych placków, których muszę się pozbywać tygodniami. Mydło doskonale łagodzi wszelkie podrażnienia, działa antyseptycznie, oczyszcza, a przy okazji skóra staje się całkiem dobrze nawilżona i zyskuje na delikatności, gładkości. Po takim zabiegu skóra wręcz spijała wszystko, co nałożyłam na nią w kolejnych krokach. Z racji tego, że czarne mydło ma właściwości złuszczające, często zastępowało mi peeling enzymatyczny i radziło sobie w tej kwestii również bardzo dobrze. Sam produkt jest dość gęsty, a jego konsystencja bardzo przypomina topiące się krówki ciągutki ;)Mimo wszystko dobrze rozprowadza się na skórze, nie ślizga się pod wpływem wody. Przy każdym kolejnym użyciu nabieram wprawy w jego aplikacji.
Używanie czarnego mydła na całe ciało wymagało trochę więcej czasu i czasami cierpliwości. Ja, z racji tego, że jestem wielką fanką kąpieli w wannie, używałam mydła właśnie po takim rytuale. Zgodnie z instrukcją powinnam moczyć się w wannie ok. 15 minut, a następnie 10 minut odpoczywać z mydłem na ciele, …jednak nie zawsze miałam na to tyle czasu ;) W takim przypadku, myłam ciało jakimś łagodnym żelem, a gdy uznałam, że skóra jest odpowiednio mokra/wymoczona, aplikowałam mydło na całe ciało lub tylko na partie od pasa w dół i praktycznie od razu przystępowałam do masażu, przy użyciu rękawicy Kessa. Rękawica jest naprawdę dość ostra, ale ani razu nie wyrządziła mi krzywdy. Należy zwrócić uwagę jaka intensywność kolistych ruchów jest dla nas odpowiednia. W zależności od dnia możemy sobie zafundować delikatny lub bardzo intensywny masaż. Skóra po takim zabiegu jest nieco czerwona, ale wszystko szybko wraca do normy zaraz po prysznicu i aplikacji balsamu czy mleczka do ciała. Polecam taki zabieg szczególnie jeśli tak jak ja borykacie się z szorstkością skóry czy wrastającymi na nogach włoskami. Naprawdę pomaga.
http://all-i-can-do-is-write-about-it.blogspot.com/2016/09/savon-noir-z-wyciagiem-z-eukaliptusa-i.html