Kołdra zawsze jest za krótka: łagodna zima cieszy płatników rachunków za ogrzewanie, ale smuci amatorów sportów zimowych. Brak śniegu na krajowym podwórku przekłada się na rosnącą popularność wyjazdów na narty za granicę, przede wszystkim w Alpy. Wsród krajów alpejskich, jeżeli chodzi o wyjazdy zorganizowane, najczęściej wybieramy gościnne Włochy, natomiast Austria wiedzie prym wśród narciarzy zmotoryzowanych.
Globalne ocieplenie w praktyce
Globalne ocieplenie daje się we znaki. Chociaż wciąż są zwolennicy teorii spiskowych, przekonani, że rosnący efekt cieplarniany jest tylko wymysłem lewicowych naukowców i ekologów, kolejna ciepła zima przekonuje coraz więcej niedowiarków. Nic dziwnego, temperatury na przełomie stycznia i lutego sięgające w Polsce kilkunastu stopni Celsjusza są jak najbardziej odczuwalnym symptomem zmian klimatycznych. Twarde fakty są następujące: stężenie dwutlenku węgla, czyli głównego uszczelniacza ziemskiej atmosfery, na przestrzeni ostatnich stu lat wzrosło dwukrotnie, w efekcie czego średnie roczne temperatury podskoczyły o prawie jeden stopień Celsjusza. Trzeba przy tym pamiętać, że wzrost temperatur nie rozkłada się równomiernie na powierzchni kuli ziemskiej: będące naturalnym rezerwuarem oceany pochłaniają ciepło (wzrasta ich zakumulowana i zmagazynowana energia), natomiast bardziej podnosi się temperatura nad lądami.
Jeden stopień Celsjusza? Wydaje się to niewiele, ale przy prognozowanym pod koniec XXI wieku wzroście średnich temperatur o 4 stopnie, zagrożone będzie istnienie prawie połowy ziemskich gatunków, a część lądów zniknie z powierzchni Ziemi z powodu podniesienia się poziomu oceanów. Na razie wiosna w środku zimy cieszy niewątpliwie mieszkańców chłodnych stref klimatycznych, których wydatki za ogrzewanie drastycznie stopnieją. Zacierają ręce również przeciwnicy Putina: kraje, których budżet opiera się na eksporcie ropy naftowej i gazu ziemnego, boleśnie odczuły spadek cen tych surowców. Martwią się natomiast miłośnicy sportów zimowych, nerwowo śledzący prognozy pogody, które wciąż na dłuższą metę przypominają wróżby i zaklinanie rzeczywistości. W gorszej kondycji jest również branża turystyczna, którą w lecie nadwątliły zamachy terrorystyczne, a w zimie niesprzyjające warunki pogodowe, zniechęcające do planowania aktywnego wypoczynku.
Ruszamy w Alpy
Polscy narciarze, ze względu na brak śniegu na rodzimym podwórku, coraz częściej wybierają się na narty za granicę. Najpopularnieszym kierunkiem są rzecz jasna kraje alpejskie, ze względu na swoje naturalne atuty geograficzne. W Alpach preferujemy z kolei najczęściej na narty Włochy, które oferują bardzo korzystną relację usług do ceny, połączoną ze szczerą południową gościnnością. Z kolei pokutuje przy tym przekonanie, że bardziej odporne na niedostatek śniegu są alpejskie obiekty w Austrii, ze względu na ich północe położenie oraz dużą ilość występujących tam terenów lodowcowych. Warto jednak zwrócić uwagę, że włoskie Alpy, które znajdują się pod wpływem strefy klimatycznej Morza Śródziemnego, odnotowują co prawda w zimie wyższe temperatury, ale również częstsze i bardziej obfite opady.
Free ski
W tym sezonie polskich amatorów sportów zimowych gnębi nie tylko aura, ale też słabnąca złotówka. Koszty urlopu w krajach alpejskich są uzależnione oczywiście od kursu Euro, który wzrósł w ciągu roku o kilka procent. Z kolei dużo niższe ceny benzyny zachęcają zmotoryzowanych narciarzy do wyjazdów na własną rękę, najczęściej do Austrii, gdzie można bez problemu dotrzeć w ciągu jednego dnia samochodem. Osoby szukające oszczędności częściej decydują się na wyprawę poza tzw. wysokim sezonem, czyli w okresie, gdzie zaczynają na przykład obowiązywać oferty free ski. Sama nazwa free ski jest w dużej mierze chwytem marketingowym, bo tak naprawdę karnet nie jest darmowy, tylko jego cena jest wliczona w koszty zakwaterowania i wyżywienia. Wybór oferty free ski często pozwala zaoszczędzić nam nawet dwieście Euro za tygodniowy pobyt, porównując do opłat w szczycie sezon.