Różane cukiereczki na ostro
Inspiracja Rahat lokum ( Rachatłukum – w tłumaczeniu ,,przyjemny kęs ,,) .Słodkie- pachnące – różane – z pieprzykiem.
Czas : 30 minut + studzenie i zastyganie
Składniki :
- 1/2 szklanki syropu z dzikiej róży ( dobrej jakości )
- 4 łyżeczki ( pełne ) konfitury z płatków róży
- 3/4 szklanki cukru
- 6 łyżek mąki ziemniaczanej
- 1/2 szklanki wody
- 3 łyżeczki soku z cytryny
- 1 łyżeczka sosu sojowego jasnego
- 1-2 łyżeczki grubo mielonego kolorowego pieprzu
- kilka kropli czerwonego barwnika spożywczego
- masło do wysmarowania formy
W rondelku o grubym dnie zagotować syrop różany z cukrem i ogrzewać na małym gazie aż cukier sie rozpuści. Dodać sok z cytryny, konfiturę z płatków róży, sos sojowy, pieprz .
Wymieszać mąkę ziemniaczaną z wodą i wlać do garnka . Gotować na małym gazie cały czas mieszając aż masa będzie bardzo gęsta, będzie odchodzić od ścianek naczynia ( po nabraniu nie ma spływać z łyżki – taki bardzo gęsty kisiel ) .
Płaską foremkę natłuścić masłem i wylać masę. Zostawić do ostygnięcia . Wstawić do lodówki na kilka godzić . Gdy zastygnie tak by dało się ją kroić na kawałki – pociąć w małe sześciany lub inne kształty ( można wycinać ozdobne kształty ) i lekko obsuszyć ( w letnim – zgaszonym piekarniku ) lub rozłożone tak by się nie stykały w pokojowej temperaturze .
Takie ,,cukiereczki ,,między Rachatłukum i karmelkami .
Pozornie dodatek łyżeczki sosu sojowego nie powinno mieć wpływu na smak – a ma .
Po raz kolejny sprawdza się od dawna stosowana w kuchniach Wschodu zasada ,że zestawienia kontrastowych smaków daje wspaniałe efekty .
Gdyby masa po zastygnięciu nie chciała wyjść z foremki wystarczy wstawić ją na moment na blaszkę z gorącą wodą .Kroi się ciężko bo jest gumowato-twardawa – najlepszym wyjściem jest po prostu ,,walenie ,, w nóż czymś ciężkim .
Jeśli ma być podawane w najbliższym czasie to moim zdaniem wystarczy je lekko obsuszyć ( rozłożone tak by się nie stykały ) – jeśli mają leżeć dłużej to chyba warto przesypać cukrem pudrem by się nie skleiły na amen .
Jeśli ktoś ze zdziwieniem czyta o smaku różano-sojowo-pieprznym to podpowiadam ,że to tak jak z jedzeniem truskawek z octem balsamicznym i pieprzem albo czekolady z chili – niby absurd a dobre .