Błyszczyk do ust, mascara, maseczka Eveline – zapowiedź testów

28 stycznia 2013, dodał: zauroczona.kosmetykami
Artykuł zewnętrzny

Dziś przychodzę do Was z pierwszą częścią recenzji na temat kosmetyków Eveline, które mam możliwość testować dzięki portalowi Uroda i Zdrowie. W pierwszej części będziecie mogli poczytać o ultratrwałej pomadce, peelingu enzymatycznym i tuszu do rzęs, a więc do dzieła :).

Na pierwszy ogień zapraszam ultratrwałą pomadkę, czyli dośc sławne tinty do ust. Bardzo się polubiłam z tym produktem.
Powodów jest wiele:

  • nawilża moje usta, co się rzadko zdarza przy pomadkach
  • jest naprawdę trwała, nieważne czy jem czy pije ona wciąż jest na ustach
  • utrzymuje się około 6-7 godzin
  • rewelacyjny kolor
  • wygodny aplikator

Jedyny minus to może być dostępność, bo możemy tu liczyć tylko na osiedlowe drogerie.

Na drugi ogień pójdzie peeling enzymatyczny. Peelingi enzymatyczne nie są u mnie częstym widokiem, ponieważ wolę typowe zdzieraki, czyli peelingi gruboziarniste. Jednak z tym wcale nie było tak źle.
Postępowałam zgodnie ze wskazówkami producenta, a więc nałożyłam peeling na 10-15 minut na twarz i szyję. Po kilku minutach zaczęłam odczuwać delikatne pieczenie, co dla mnie było oznaką, że peeling działa.

Jedna saszetka starczyła mi na raz, ale myślę, że spokojnie mogłaby wystarczyć na dwa jeśli oszczędniej podejdziemy do tematu. Co do efektów to jakiś spektakularnych wyników nie było. Fakt faktem pory lekko zmniejszone, buzia gładka w dotyku.

Na ostatni ogień poprosiłam tusz do rzęs. Szczoteczka budziła wśród moich czytelniczek strach niczym narzędzie tortury. A powodem jest zakończenie szczoteczki, gdzie natkniemy się na kulkę.
Moje odczucia co do tego tuszu są mieszane. Raz mnie zadowalał, że stając przed lustrem miałam ochotę skakać i krzyczeć z radości, bo dawno nie miałam tak ładnych rzęs. A innym razem sprawiał, że miałam ochotę zmyć cały makijaż. Do tej pory nie opanowałam go w 100%, ale mam nadzieję, że uda mi się tę innowacyjną szczoteczkę okiełznać i nadać mu miano ulubieńca.
Jeśli chodzi o plusy to na pewno polubiłam go za to, że się nie osypuje i nie muszę się martwić czy zaraz mi nie spadnie czarny okruszek gdzieś na twarz.
Podsumowując (gdy spełnia swoją rolę) to:

  • dobrze wydłuża
  • nawet, nawet pogrubia
  • nie osypuje się

Testowała:

Justyna – Cały swój wolny czas poświęcam swojemu blogowi, który prowadzę już od jakiegoś czasu. Kosmetyki to coś co kocham, dlatego też taka tematyka bloga. Zapraszam :)
Prowadzi bloga: http://zauroczona-kosmetykami.blogspot.com