„Przestań się zamartwiać” – rozmowa z Joanną Godecką
Joanna Godecka jest autorką nowego na rynku poradnika pt.: „Przestań się zamartwiać”. Specjalnie dla czytelniczek serwisu Uroda i Zdrowie pani Joanna odpowiada na kilka pytań i podpowiada – jak przestać się martwić, kochać życie i samego siebie. Zapraszamy do zapoznania się z ciekawym i motywującym tekstem, za który autorce ogromnie dziękujemy.
1. Według najnowszych badań na nieustający lęk i zdenerwowanie skarży się aż 80% Polek i Polaków. Wieczny pośpiech, nadmiar obowiązków, obsesja perfekcjonizmu – wszystko to sprawia, że stres staje się nieodłącznym elementem naszego życia. Jakie konsekwencje niesie za sobą życie w ciągłym napięciu?
Joanna Godecka: Procesy, które zachodzą w naszym organizmie na skutek stresów, destabilizują go, gdyż nie radzi on sobie na poziomie biologicznym z nadmiarem adrenaliny i noradrenaliny. Dlatego skutkiem jest wiele chorób, w tym te, które znajdują się najwyżej w rankingu schorzeń cywilizacyjnych WHO, czyli nowotwory i choroby układu krążenia. Efektem może być także depresja, nerwice. Obciążenia są zbyt duże i na dłuższą metę nie dajemy sobie rady.
2. W Pani najnowszej książce dominuje słowo bezpieczeństwo. Dlaczego jest ono dla nas tak ważne?
Joanna Godecka: W każdej sytuacji, w której nie czujemy się bezpiecznie, pojawią się dyskomfort, napięcie, niepokój i najrozmaitsze trudne emocje, których wspólnym mianownikiem jest lęk. Jeśli zatem chcemy żyć dobrze i szczęśliwie, potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa. Takiego, które nie jest zależne od statusu, stanu konta, czyjejś obecności, gdyż w takich przypadkach jest ono ulotne. Potrzebujemy ufać sobie i światu, gdyż to jest prawdziwe poczucie bezpieczeństwa i jedynie ono uwalnia nas od lęku.
3. W „Przestań się zamartwiać” stwierdza Pani, że miłość i bezpieczeństwo to dwa punkty na jednym biegunie. W jaki sposób miłość przekłada się na poczucie bezpieczeństwa?
Joanna Godecka: Poczucie bezpieczeństwa, które mam na myśli, wykracza poza czysto racjonalne patrzenie na życie. Jego podstawą jest przekonanie, że my i świat to spójny system. Kiedy patrzymy z tej perspektywy, czujemy się połączeni, a nie oddzieleni, a wiąże się z tym stan ogólnie pojętej miłości. To ona jest centrum naszego istnienia i jest najpotężniejszą siłą, która istnieje. Przekonany był o tym Albert Einstein. Oto fragment jego listu do córki, Lieserl Einstein: Jeśli chcemy, aby nasz gatunek przetrwał, jeśli mamy znaleźć sens w życiu, jeśli chcemy ocalić świat i każdą czującą istotę, która go zamieszkuje, miłość jest jedyną odpowiedzią. Może nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby stworzyć bombę miłości, wystarczająco potężną, aby całkowicie zniszczyć nienawiść, egoizm i chciwość, które dewastują naszą planetę.
4. Perfekcyjna Pani Domu – to kobieta zestresowana i pełna lęku?
Joanna Godecka: Jeśli jej zachowanie wynika z obawy, że każde potknięcie mogłoby obnażyć jej niedoskonałość, to niestety tak. Czym różni się perfekcjonizm od zdrowej ambicji, która dopinguje nas abyśmy starali się jak najlepiej sprostać wyzwaniom? O ile w drugim wypadku kieruje nami pragnienie sukcesu, doskonalenia się, chęć zrobienia czegoś dobrze, o tyle w pierwszym przypadku jest to lęk przed porażką i ujawnieniem swoich braków. Pojawiające się przy tym napięcie przyczynia się do utrwalania postawy lękowej.
Stajemy się wtedy nadmiernie krytyczni, oczekiwania stają się wyśrubowane, a czasem nawet nierealistyczne. Rzadko czujemy się więc usatysfakcjonowani, a otoczenie postrzega nas jako osobę, którą trudno zadowolić i z tego powodu relacje są pełne napięcia.
5. Polacy są uosabiani z narodem ludzi narzekających. Czy Pani zdaniem jest to cecha narodowa, czy jedynie cecha społeczeństwa rozwijającego się?
Joanna Godecka: Niestety nadal jest to nasza cecha narodowa, bo narzekanie wciąż jest sposobem na nawiązywanie relacji. Kiedyś było ono tematem rozmowy w długich kolejkach po wszystko, ale warunki się zmieniły, a narzekanie nie. Nawet jeśli jesteśmy na pięknych wakacjach, morze jest za słone, piasku za dużo, ręczniki za małe i tak dalej. Mam wrażenie, że większość osób nie potrafi się publicznie cieszyć z czegoś, co ich dotyczy. Zadowolenie z siebie i życia uważane jest za pyszałkowatość. Jednak przybywa osób pozytywnie myślących i chętnie to okazujących. Znam wiele osób, które są zadowolone i nie ukrywają tego.
6. „Nigdy nie dostaję tego, czego potrzebuję”, „O wszystko muszę walczyć”, „Nie mam prawa do własnej decyzji” – negatywne myślenie przekłada się na nasz komfort psychiczny i samopoczucie. Jak sobie z nim radzić? Czy istnieją jakieś proste i skuteczne sposoby?
Joanna Godecka: Pierwszym i najważniejszym sposobem jest uświadomienie sobie, że te przekonania nas ograniczają, że są niefunkcjonalne. Warto przeprowadzić logiczne rozumowanie, które uświadamia nam, że w większości przypadków są one nieprawdziwe. W książce jest kilka takich przykładów. Okazuje się, że mieliśmy na nosie okulary, które zniekształcały nasze widzenie i przez które świat wydawał się gorszy. W chwili, kiedy zdejmiemy je, zaczynamy widzieć inaczej i zaczynamy uczyć się nowych definicji. Okazuje się, że uważałam, że „nigdy nie dostaję tego, czego potrzebuję”, bo nie nawet próbowałam po to sięgać albo dewaluowałam to, co otrzymywałam lub też myliłam „chcę” z „potrzebuję”. Gdy zmienię swoje nastawienie, okaże się, że to, co dostaję jest tym, czego potrzebuję.
Warto pracować także nad emocjami, bo sama logika nie uwalnia nas całkowicie od starych wzorców. Prawidłowo przeprowadzona wizualizacja pomaga doświadczać nowych emocji i uczyć się pozytywności.
No i kwestia duchowości. W modelu istnienia, który rozumiemy jako bycie w połączeniu, wiemy i czujemy, że wyrażona potrzeba zostaje zaspokojona. To naprawdę działa!
7. Na co dzień jestem uśmiechnięta od ucha do ucha i praktycznie zawsze tryskam dobrym humorem i energią. Ale wiele moich koleżanek widzi świat jedynie w czarnych barwach i zbyt często przejawia nadmierną skłonność do zamartwiania się na zapas. Czy pesymizmu albo optymizmu można się nauczyć, czy raczej jest tak, że o tym, do której grupy się zaliczamy, decydują geny?
Joanna Godecka: To zazwyczaj odziedziczony model myślenia. Martwiące się o wszystko matki uczą tego swoje córki. Nasze neurony lustrzane biorące udział w procesie uczenia tak działają, że kodują to, co widzimy i słyszymy i powstają trwałe zapisy tworząc z nich schemat. Zauważcie, że dzieci chętnie naśladują zachowania dorosłych i w ten sposób nabywają szereg umiejętności.
Pesymistyczne patrzenie w przyszłość, ostrzeganie przed grożącymi nam niebezpieczeństwami lub nerwowe reakcje rodziców i opiekunów na jakieś określone sytuacje staną się dla nas wzorcem, który z czasem przyjmiemy jako własny. Gdy dziecko pierwszy raz zobaczy psa, a rodzice zaczną krzyczeć: „Uważaj, bo cię ugryzie!”, z pewnością zapamięta tę sytuację jako groźną. Jeśli powtórzy się, ponownie utrwali się w jego pamięci. W podobny sposób może ukształtować się obawa przed kontaktem z obcymi osobami, wodą, życiem, wywołując napięcie.
Dzieci, które często otrzymują nieadekwatny do sytuacji komunikat, że są w niebezpieczeństwie, uczą się lękliwej postawy i jako dorosłe osoby częściej postrzegają się jako słabe i uważają świat za zagrażający.
Pięknie dziękuję za rozmowę.
Zainteresowanych i zaciekawionych tematem z przyjemnością odsyłamy do książki Pani Joanny Godeckiej: „Przestań się zamartwiać”. Lektura lekka i przyjemna, a przy tym niezwykle wartościowa i antagonistycznie do tytułu – mocno optymistyczna. Polecamy!