Nie każdy zna się na prawie. Ba! Większość szczerze go nie znosi i unika kiedy tylko może. A jak mówi klasyk (i każdy miłośnik łaciny tudzież szpanu na salonie): Ignorantia iuris nocet. Czyli na ludzki: nieznajomość prawa szkodzi.
Tyle, że na prawie nie da się znać w 100%. Wielość aktów prawnych, archaiczny język, nowelizacje, orzeczenia…to wszystko piętrzy trudności. Seria „na kawie z prawnikiem” ma pomóc czytelnikowi zapoznać się z typowymi problemami dnia codziennego od prawnej strony, a dzięki temu uniknąć kłopotów. Rozmyślnie pisana jest językiem na pół prawniczym, na pół ludzkim. Z jednej strony niektórych pojęć uniknąć się nie da, z drugiej tekst ma być przystępny i zrozumiały. Pozwolę więc sobie posługiwać się przykładamy dowcipnymi w całkowicie jednak zgodnym z prawem kontekście.
A więc…zaczynamy!!
Prawo autorskie w Internecie
Kasia kocha jorki. Wie o nich wszystko! Chętnie dzieli się swoją wiedzą w Internecie, posiada też własnego bloga na którym udostępnia losy jej pupilka: Misi. Pech chciał, że Kasia nie jest równie dobra z fotografii. Postanawia więc swój genialny artykuł zobrazować zdjęciem google. Wpisuje „jork o zachodzie słońca”, wybiera grafię i znajduje pieska kubek w kubek jak Misia. Dodaje i cieszy się z wielu „lajków” i udostępnień. Szybko robi się popularna, zostaje zaproszona do porannego programu w którym opowiada o najpopularniejszym wpisie. Niestety, oglądał go również Tadek, fotograf pieska o zachodzie słońca. Szybko piszę do Kasi z żądaniem wynagrodzenia! W końcu to jego zdjęcie i ma prawo żądań pieniędzy za swoją prace. Kto ma rację?
Spraw nie jest prosta. To co stanowi litera prawa mocno odbiega od przekonań społeczeństwa. Prawo autorskie obejmuje każdy utwór obojętnie jak mało udolny czy profesjonalny jest. Zgodnie z art. 1 prawa autorskiego utworem jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Czyli de facto wszystko: grafika, muzyka, opowiadanie.
Z kolei prawa autorskie dzielimy na:
- osobiste- oznacza prawo do podpisywania się pod swoim dziełem. Jest ona niezbywalne, nie do przeniesienia nie można się go zrzec ani nie wygasa. Jednym zdaniem raz namalowany obrazek zawsze jest podpisywany przez jego autora.
- majątkowe- to prawo do czerpania korzyści finansowych ze swojego dzieła. Tylko autor może dysponować swoim dziełem. Prawo to jednak wygasa po 70 latach od śmierci twórcy/ współtwórców lub pierwszego rozpowszechnienia.
Dozwolony użytek
Są sytuacje kiedy można korzystać z takiego dzieła upublicznionego w Internecie. Mowa wtedy o dozwolonym użytku, który dzieli się na prywatny lub publiczny.
Ten pierwszy daje nam prawo do korzystania z utworu we własnym zakresie (oraz kręgu rodzinnym i towarzyskim). Rozumie się przez to np. pożyczanie książki, ale to o dziwo, ściąganie filmów czy muzyki. Oczywiście o ile robimy to tylko we własnym zakresie. Udostępnianie jest już przestępstwem! Ważne: liczne programy uzależniają możliwość pobierania danych od ich chociaż drobnego udostępnienia!
Z kolei publiczny użytek dowolny oznacza prawo do korzystania w sposób nieograniczony do żadnego kręgu. Wiąże się jednak z konkretnymi przypadkami np. bibliotekami, szkołami, przedrukiem udostępnionych już informacji lub udzielonymi licencjami. Ponieważ publiczny dozwolony użytek nie ma związku z omawianym przykładem nie zostanie on omówiony szerzej.
Reasumując, Pani Kasia skorzystała z czyjegoś utworu. Nie chroni jej też dozwolony użytek. Ponieważ blog był otwarty, nie mam mowy o wyjątku w wersji prywatnej, nie spełnia też warunków publicznego.
I co dalej?
Pani Kasia może odpowiadać zarówno cywilnie jak i karnie. Ta pierwsza grozi jej grzywną, ograniczeniem wolności, a nawet pozbawienia wolności do lat 3.
Obok tego twórca może domagać się nałożenia odpowiedzialności cywilnej. W formie odszkodowania o wysokości dwukrotnego (trzykrotnego– gdy naruszenie było zawinione) stosownego wynagrodzenia, które by otrzymał za dane dzieło. Można też domagać się zasądzenia sumy pieniężnej na rzecz Fundacji Promocji Twórczości.
Konsekwencje naruszenia praw autorskich są w Polsce (ale też na świecie) bardzo restrykcyjne. Czemu? Wynika to z dość prostego przełożenia prawa własności rzeczy materialnych na niematerialne. Budzi to wiele kontrowersji. Ale z drugiej strony, chroni też osoby które w ten sposób zarabiają na życie. Gdyby prace grafików nic nie kosztowały, w jaki sposób mogliby się utrzymać?
Mity dotyczące prawa autorskiego
- By utwór objęty był ochroną trzeba napisać pod nim odpowiedni zwrot „zgodnie z …”- Bzdura, prawo działa niezależnie od naszych deklaracji.
- Wystarczy podać źródło- MIT, zawsze trzeba mieć pozwolenie!
- Gdy trochę zmienię obrazek to jest moje dzieło- Nieprawda! Ochrona prawa autorskiego zabrania nie tylko udostępniania, ale też modyfikowania. Oczywiście istnieje cienka granica między zmienianiem, a inspirowaniem, ale są to już sprawy sądowe.
- Grafika i google, to on mi je udostępnił więc mogę doda na bloga?- MIT, google jedynie zbiera cudze obrazki.
I co dalej?
Wina Pani Kasi jest ewidentna. Jedyne co może zrobić w takiej sytuacji to dogadać się z autorem. Może bardziej niż ciąganiem jej po sądach będzie zainteresowany bezpłatną publikacja na jej znanym blogu?
Chcesz wiedzieć więcej? Masz pytania? Nurtuje Cię inny temat? Napisz!