Powiększanie biustu a Aquafilling – powikłania i zagrożenia
W ostatnich miesiącach w mediach pojawiło się sporo informacji na temat preparatu Aquafilling , a w szczególności powikłań, jakie po nim pojawiły. Warto parę słów poświęcić samemu preparatowi, ale też szerzej się zastanowić nad bezpieczeństwem preparatów do wypełnień tkankowych. Aquafilling to preparat służący do augmentacji czyli powiększania piersi. Był dostępny na Polskim rynku od 2013. Szacuje się, że około 6000 pacjentek poddało się do tej pory zabiegowi powiększania piersi z jego użyciem. Preparat był przedstawiany jako alternatywa dla implantów piersi, dając trwały (około pięcioletni) efekt, bez konieczności zabiegu operacyjnego, znieczulenie ogólnego, blizn.
Dużą zaletą powiększania piersi za pomocą wypełniaczy tkankowych ( np. Aquafillingu) jest fakt, że zabieg nie różni się istotne od powiększania ust czy policzków, oczywiście podawane jest dużo więcej materiału i w inną anatomicznie strukturę, przez co jest procedura jest trudniejsza, nie trwa 10 minut a około godziny. Dla wielu kobiet pragnących powiększyć piersi wypełniacz jest bardzo atrakcyjną alternatywą dla implantów, z pozoru bezpieczniejszą i mniej uciążliwą. W przypadku Aquafillingu dodatkową zaletą wydawało się, że jest to, że jest to żel składający się w 98% z wody/soli fizjologicznej. Skąd więc pojawiły się tak drastyczne powikłania, jakie opisane zostały w reportażu Superwizjer telewizji TVN? Jak to zwykle bywa wygląda na to, że miało na to wpływ co najmniej kilka czynników.
Pierwszy, i chyba najważniejszy to skład żelu. Większość osób, które słyszało o Aquafillingu, nawet lekarze zajmujący się medycyną estetyczną czy chirurgią plastyczną, wiedzą, że Aquafilling w 98% składa się z wody/soli fizjologicznej. To super skład, najbezpieczniejszy jaki tylko może być, bo przecież woda stanowi około 70% masy organizmu człowieka. Tylko niewiele osób zastanowiło się, jak to jest, że ta woda potrafi się zachowywać jako wypełniacz, bo przecież woda wypełniaczem nie jest- nikt nie powiększa sobie chociażby ust za pomocą wody, a już na pewno nie da to efektu na 5 lat. Co bardziej dociekliwi doczytali, że w Aquafillingu ta woda/sól fizjologiczna jest zżelowana, czyli logiczne jest, że pozostałe 2% dodatków musi być za to odpowiedzialne. W takim razie, jakie związki chemiczne stanowią pozostałe 2% preparatu. Z dokumentacji rejestracyjnej wynika, że jest to forma poliakrylamidu. Osobiście, w 2015 roku zastanawiałem się nad stosowaniem Aquafillingu u swoich pacjentek, ale po dokładnej analizie składu, doszedłem do wniosku, że to preparat o podwyższonym ryzyku, właśnie z powodu poliakrylamidu w składzie, i zrezygnowałem zanim zacząłem. Poliakrylamid jest podejrzewany o niekorzystny wpływ na organizm, między innymi neurotoksyczność, rakotwórczość czy teratogenność. Jednak dużo istotniejsze jest jego działanie miejscowe na tkanki, bo takie głównie ma miejsce w przypadku wprowadzenia go lokalnie, np. w celu powiększenia piersi. Różne wypełniacze na bazie poliakrylamidu były stosowane już ponad 20 lat temu, i niestety się nie sprawdziły z powodów komplikacji jakie wywoływały, zazwyczaj po jakimś czasie, miesiącach, latach od podania. Należą do nich przewlekłe stany zapalne, stwardnienia i zwłóknienia, ziarniniaki. W połączeniu w wysoką biaktywnością poliakrylamidu, tendencją do infiltracji tkanek i integracji z nimi, jak również możliwościami migracji, powodują, że w przypadku powikłań bardzo trudne jest jego usunięcie. Bardzo dobrze obrazują to relacje chirurgów plastyków zajmujących się „czyszczeniem” gruczołów piersiowym pacjentek, u których pojawiły się powikłania po poliakrylamidzie, mówiących, że żel tak mocno nacieka tkanki, iż prawie niemożliwe jest jego usunięcie bez usunięcia fragmentu czy całości piersi. Warto tu wspomnieć, że tego typu działania niepożądane dotyczą nie tylko Aqualiflliingu, ale wszystkich wypełniaczy zawierających poliakrylamid. Oczywiście tego typy powikłania nie zdarzają się zbyt często, ale z racji ich poważności i trudności w naprawie, w mojej opinii powinny być stosowane z rozwagą, szczególnie jeśli mają być podawane w dużych ilościach, a w przypadku powiększania biustu dla uzyskania efektu konieczne jest podanie bardzo dużej objętości (zazwyczaj kilkuset mililitrów).
Drugą, ważną przyczyną, która mogła się przyczynić do pojawienia się powikłań u kobiet przedstawionych w reportażu TVN była być może niedostateczna kwalifikacja pacjentek. To nie jest tak, że każdej pacjentce można wypełnić usta, wstrzyknąć botoks, zrobić laser na owłosieni, jak również powiększyć biust. Ponieważ wszystkie w/w zabiegi wiążą się z ingerencją w homeostazę organizmu konieczna jest kwalifikacja ogólnomedyczna- w przypadku wypełniaczy dotyczy ona przede wszystkim analizy medycznej stanu zdrowia pacjentki, potencjalnych chorób, które mogą mieć wpływ na niepożądaną reakcję organizmu na wprowadzony żel czy utrudniających przeprowadzenie zabiegu w sposób prawidłowy. Nie wiemy tego, czy tak się stało w przypadku kobiet występujących w reportażu telewizyjnym, ale nie wolno zapominać, że jest to bardzo istotny element każdej terapii z zakresu medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej.
Trzecim elementem, który mógł mieć wpływ na powikłanie możliwość niezgodności podawanego preparatu z deklaracją co do jakości czy składu podanych przez producenta w procesie certyfikacji, bo Aquafilling był preparatem certyfikowanym. Nie wiemy tego, ale każdy z nas od czasu do czasu słyszy o przypadkach wycofywania z rynku/aptek serii leków z racji ich zanieczyszczenia, skażenia, lub nieodpowiedniego składu. Pomimo, że dany lek ma certyfikację, i jest produkowany w kontrolowanych warunkach. Podobnie mogło się zadziać w tej sytuacji.
W takim razie czy powiększanie biustu w ogóle jest bezpieczne?
Jest to bezpieczna procedura, ale jeśli wykonywana przez kompeteną osobę i z zastosowaniem sprawdzonych produktów. Bo zawsze będzie to procedura inwazyjna, a nie zabieg kosmetyczny. Na dzień dzisiejszy standardem dla zabiegów powieszania biustu pozostają implanty, a nie wypełniacze. W przypadku konieczności uzupełnienia niewielkich objętości alternatywą może być lipotransfer.
Wprowadzane na rynek na przestrzeni lat wypełniacze na bazie polyakrylamidu, parafiny, czy płynnego silikonu nie sprawdziły się. Nawet preparaty na bazie kwasu hialuronowego (uważanego za najbezpieczniejszy wypełniacz, i z powodzeniem stosowanego w uzupełnianiu ubytków na twarzy) w przypadku biustu nie przyjęły się na rynku, i w zasadzie nie są stosowane komercyjnie obecnie.
Niezależnie na jaką metodę powiększania biustu decyduje się kobieta, zawsze istnieje ryzyko powikłani, żaden zabieg nie jest w 100% bezpieczny, pozbawiony powikłań. Powikłania mogą wynikać z niewłaściwej kwalifikacji medycznej, niewłaściwie wykonanego zabiegu, słabej jakości produktu (np. implantu biustu), ale czasem z nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, przyczyn niezależnych.
Dr Marek Wasiluk ‒ specjalista medycyny estetycznej. Jako pierwszy i jedyny Polak, ukończył studia MSC in Aesthetic Medicine (studia magisterskie, Medycyna Estetyczna) w szkole Barts and The London School of Medicine and Dentistry na prestiżowym uniwersytecie Queen Mary University of London. Właściciel warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium. Autor eksperckiego bloga www.marekwasiluk.pl i książki pt. „Medycyna estetyczna bez tajemnic”.
Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium www.triclinium.pl Warszawa, Al. KEN 47 lokal 13 tel. +48 794 375 715