Relacje damsko-męskie to nie tylko uniesienia i emocje, ale również proza życia. Czasy, w których to mężczyzna utrzymywał dom i finansował wszelkie zakupy, bezpowrotnie minęły. Dziś bywa, że to kobiety zarabiają więcej od swoich partnerów, a większość z nas nawet po ślubie ma swoje konto, do którego partner nie ma wglądu ani dostępu. Idąc do sklepu lub płacąc comiesięczne rachunki zastanawiamy się więc niejednokrotnie, jak podzielić domowe wydatki, biorąc pod uwagę poziom zarobków męża i żony oraz ich udział w korzystaniu z zakupionych rzeczy.
Najpopularniejsze jest dzielenie małżeńskich wydatków po połowie, zwłaszcza jeśli każde z partnerów samodzielnie dysponuje swoimi pieniędzmi i nie posiadają oni wspólnego konta. Jest to jednak niezbyt sprawiedliwe w sytuacji, gdy np. mąż zarabia dużo więcej od żony, zaś ona z racji większej ilości wolnego czasu zajmuje się w większości porządkami, gotowaniem i innymi pracami domowymi. W obliczu coraz wyższych cen żywności problemem może być też dysproporcja w ilości jedzenia, które spożywa każde z partnerów. Są pary, w których kobieta ciągle się odchudza, ograniczając posiłki do kalorycznego minimum, a mąż ma dość kosztowną dietę wysokobiałkową. W tej sytuacji bardziej wskazane byłoby robienie zakupów spożywczych przez każdego z małżonków oddzielnie, tak jak zwykle ma to miejsce przy kupowaniu np. odzieży, butów czy kosmetyków, a także np. bilet na mecz, na który idzie tylko mężczyzna lub wizyta u kosmetyczki, z której korzysta tylko kobieta.
W większości związków przyjęło się już płacenie rachunków domowych po połowie. W ten sam sposób można podzielić wydatki związane z wyjazdami na wakacje, wyjściami do restauracji, kina czy teatru, czy korzystaniem z różnych atrakcji itp. Bywają małżeństwa, które na ten cel zakładają nawet osobny rachunek bankowy, na który co miesiąc przelewają ustalone kwoty – i to z niego pokrywają takie wspólne transakcje.
Równouprawnienie kobiet i mężczyzn ma swoje konsekwencje także w zwyczajach związanych z płaceniem np. na randkach. Z badań wynika, że coraz częściej takie wydatki są dzielone na pół i to zarówno w stałych związkach, jak i np. na pierwszej randce, gdzie coraz częściej kobieta nie chce, by jej towarzysz za nią płacił w kinie czy kawiarni. Przekłada się to również na życie małżeńskie, w którym temat pieniędzy, choć wciąż bywa powodem konfliktów i kłótni, to już mnie jest tematem przemilczanym, znajdującym się w serze tabu.
Niezależnie od tego, jaki model wzajemnych rozliczeń finansowych zostanie przyjęty, warto przedyskutować go jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego lub wspólnym zamieszkaniem. Podstawą dobrej relacji jest przecież poczucie, że jesteśmy traktowani w sposób nienaruszający naszego poczucia sprawiedliwości i nie czujemy się wykorzystywani przez drugą stronę.
