Oreo Latte z bitą śmietaną. Deserowa kawa, której trudno się oprzeć

dodał: Małgorzata Kopeć
Kiedy mam ochotę na coś słodkiego i jednocześnie marzę o aromatycznej kawie, łączę przyjemne z pożytecznym i serwuję sobie… Oreo Latte. To nie jest zwykła kawa – to deser w szklance, który smakuje jak luksusowa chwila tylko dla mnie. A najlepsze jest to, że wcale nie trzeba być baristą ani cukiernikiem, żeby przygotować ją w domu.
Zacznijmy od podstaw – kawa. Jak powszechnie wiadomo, kawa nie tylko pobudza, ale też poprawia koncentrację, nastrój i ma działanie antyoksydacyjne. Bogata w polifenole, wspiera nasz organizm w walce z wolnymi rodnikami, a przy tym smakuje tak dobrze, że czasem już sam jej aromat działa jak lekarstwo na gorszy dzień. Do Oreo Latte najlepiej nadaje się klasyczna kawa z ekspresu, ale równie dobrze sprawdzi się domowe latte.
Latte, czyli kawa z mlekiem, przygotowuję w prosty sposób. Najpierw parzę espresso – mocne i esencjonalne. Potem podgrzewam mleko (najlepiej pełnotłuste, bo daje najwięcej kremowości) i spieniam je przy pomocy ręcznego spieniacza lub specjalnej końcówki w ekspresie. W wysokiej szklance najpierw ląduje mleko, potem delikatnie wlewam espresso – dzięki temu powstają piękne warstwy. A to dopiero początek zabawy!
Do tej bazy dorzucam pokruszone ciasteczka Oreo – najlepiej dwa, trzy, wcześniej trochę rozdrobnione. Jedne idą na dno, inne do mleka, dzięki czemu napój ma niepowtarzalny, lekko czekoladowo-waniliowy smak. No i ta chrupiąca niespodzianka przy każdym łyku! Jeśli mam ochotę na wersję ekstra, do mleka dodaję odrobinę syropu waniliowego lub czekoladowego.
Wisienką na torcie – dosłownie – jest bita śmietana. I tu mam swoją zasadę: tylko domowa. Śmietankę 30% ubijam z odrobiną cukru pudru i kroplą ekstraktu waniliowego. Nie używam gotowych sprayów – domowa wersja jest nieporównywalnie lepsza, gęsta i kremowa. Bitą śmietanę nakładam na wierzch latte za pomocą rękawa cukierniczego albo po prostu łyżką. Całość posypuję drobno pokruszonym Oreo, czasem dodaję jeszcze wiórki czekoladowe lub mały wafelek.
Podaję w wysokiej szklance, koniecznie ze słomką – najlepiej metalową lub bambusową, żeby było ekologicznie. Ten napój wygląda tak pięknie, że aż żal go ruszać… ale tylko przez chwilę. Oreo Latte to coś więcej niż kawa – to rytuał. Idealna na niedzielne popołudnie, pogaduchy z przyjaciółką albo po prostu – nagrodę po ciężkim dniu.
To również świetny sposób na zaskoczenie gości – nikt się nie spodziewa, że w domowych warunkach można przygotować coś tak efektownego, a jednocześnie prostego. Kiedyś takie rzeczy piło się tylko w modnych kawiarniach. Teraz wystarczy kilka składników i chwila w kuchni, by poczuć się jak w ulubionej kawiarni… bez wychodzenia z domu.
Spróbujcie koniecznie – ta kawa nie tylko pobudza, ale i poprawia humor. I ostrzegam – Oreo Latte potrafi uzależnić!