Niezależnie od rodzaju wyprawy należy zachować ostrożność. W czasach, kiedy świat stał się globalną wioską, przestajemy się bać i wybieramy się nawet do najdalszych, często wręcz niebezpiecznych zakątków. Bardzo modne są np. wakacyjne szkoły przetrwania. O ile w tym przypadku wystarczy przed wyjazdem kilka szczepionek i wyprawa do dżungli nie jest straszna, o tyle jeśli chodzi o wycieczki kulinarne, sytuacja jest bardziej skomplikowana.
Dziś często szlak podróży wiedzie tropem kulinarnych fascynacji. Osoby zamykające się na nowe doznania smakowe uchodzą za zbytnich tradycjonalistów. To przeważnie dla nich w zamkniętych kurortach tunezyjskich i egipskich przyrządza się potrawy będące mieszanką smaków europejsko-arabskich. A wiadomo przecież, że rasowy podróżnik zje wszystko, co zaproponuje mu kuchnia regionalna.
Niestety, najczęściej do zakażeń i zatruć dochodzi właśnie wówczas, kiedy stołujemy się w brudnych restauracjach lub u ulicznych sprzedawców. Dlatego też nie należy przesadzać z brataniem się z miejscową kuchnią i warto zachować ostrożność.
A zatem co jeść i czego się wystrzegać w egzotycznych krajach?
Woda – w większości krajów tropikalnych nie ma centralnych systemów uzdatniania wody i ścieków. Jeśli nie znasz źródła pochodzenia wody, zrezygnuj z jej picia. Pij wodę tylko butelkowaną lub hermetycznie zamkniętą. W tej ze studni lub kranu mogą znajdować się m.in. zarazki malarii a nawet cholery oraz pasożyty: lamblie, nicienie czy bakterie kałowe.
Należy się tez upewnić czy kostki lodu, które trafiają do naszej szklanki nie pochodzą z wody z kranu.
Owoce – uważaj z jedzeniem owoców, bo można je bezpiecznie spożywać tylko po starannym umyciu sprawdzoną wodą i własnoręcznym obraniu ze skóry. Brak higieny grozi zapaleniem wątroby typu A.
Owoce morza – w wysokich temperaturach bardzo szybko mnożą się w nich bakterie paciorkowca. Objawy zatrucia odczuwamy po 30 minutach, a sygnalizują je nagłe bóle brzucha i torsje.
Ryby – wraz z utratą świeżości tworzy się w mięsie ryby m.in. histamina, serotonina i tryptamina, czyli biogenne aminy, które w nadmiarze prowadzą do zatrucia organizmu.
Świeże zioła – zwykle myte są wodą z kranu, a o jej jakości już wiadomo. W niektórych krajach śródziemnomorskich wycofuje się je ze względu na zagrożenie epidemią cholery. Mikroorganizmy mogą też wywołać czerwonkę i lambliozę.
Zioła i przyprawy suszone – często znajdują się w nich odchody gryzoni – źródło zarazków duru rzekomego, gronkowca i salmonelli. Objawy występują po 10-12 godzinach.
Kandyzowane owoce i suszone orzechy – bywają żdródłem zarazków z odchodów gryzoni, a także bakterii laseczki ziemniaczanej. Po 10 godzinach występuje wodnista biegunka.
Surowe mięso, sałatki warzywne i desery na bazie jaj – oraz potrawy, które przechowywano poza lodówką, bywają żdródłem salmonelli. Objawy występują po 8-36 godzinach od spożycia.
Potrawy straganowe – czyli Fast foody – jedzenie przygotowywane przez ulicznych kucharzy może zawierać bakterie Escherichia coli, która grozi poważnym zatruciem. Objawy występują po 12-72 godzinach od spożycia potrawy, a sygnalizują je krwawa biegunka, ostre bóle brzucha i wymioty.
Kąpieliska
W klimacie tropikalnym i subtropikalnym powinno się unikać kąpieli i wchodzenia do otwartych zbiorników wodnych, gdyż znajdują się tam jaja pasożytniczych przywr, które dostają się do organizmu kąpiącego i wywołują chorobę zwaną schistosomatozą. Są to bardzo grozne pasożyty, których pośrednie formy przemieszczają się w organizmie i stanowią przyczynę ciężkich schorzeń, po nowotwory i paraliż włącznie. Wiele infekcji przebiega bezobjawowo, a większość charakteryzują niejednoznaczne objawy, jak podwyższona temperatura ciała, kaszel, dreszcze, bóle głowy, stawów, a także biegunka. Najbezpieczniej jest korzystać z kąpieli w basenach hotelowych.
Emilia