Moda kuchenna – o tym jak się zmienia i czy warto ulegać trendom
Co to znaczy być „slow” w kuchni?
Ostatnimi czasy tryb życia Polaków ulega znacznym zmianom. Od transformacji ustrojowej minęło ponad 25 lat i zdaje się, że od tego momentu nasz naród przemierzył lata świetlne w kategoriach nowoczesnych rozwiązań, technologii i stylu życia. W treści tego ostatniego zawiera się także jedzenie. Na półkach sklepowych nie było nic, potem pojawiło się prawie wszystko. Polacy wyszli z mieszkań do sklepów, korporacji, restauracji, oddzielając tym samym wyraźnie to co domowe od tego co zewnętrzne. Przyspieszyli znacznie, zjechali pół świata, zakosztowali miejskiego szumu i szybkiego jedzenia w gwarnych miejscach. Nasycili się, napatrzyli, zmęczyli i wtedy zza tego wszystkiego zaczęło pobrzmiewać coś nowego. Proste acz dziwnie brzmiące hasło, zapowiedź odmiennego sposobu myślenia o sobie i swoim życiu. To hasło to: slow.
Na czym polega bycie slow?
W założeniu bycie slow nie polega na ograniczeniu wykonywanej pracy – wręcz przeciwnie. Czasami należy zrobić więcej, mając na względzie wyższe dobro, a dobrem nadrzędnym w myśleniu slow zawsze jest ja. Więc w pędzie codziennego życia znaleźć trzeba czas, który z pełnym zaangażowaniem poświęci się samemu sobie. Zdaje się, że doskonałą przestrzenią do tego typu działań jest kuchnia.
Po latach szybkiego życia Polacy zdają się z powrotem doceniać proste przyjemności. Do łask wracają jazda na rowerze, pikniki, bieganie, długie spacery oraz smaki posiłku przygotowanego w domowym zaciszu. W kuchni z jednej strony lubujemy się w tym co swojskie, doceniamy pieczenie chleba, przetwory, wyhodowane w donicach zioła i warzywa. Z drugiej strony nie jest już takie oczywiste, że dom jest miejscem zamkniętym i dostępnym tylko najbliższym. Spotkania towarzyskie w dużej mierze przenoszą się do prywatnych przestrzeni mieszkalnych, gdzie królują tradycyjne, robione ręcznie przekąski. W towarzyskiej sytuacji odgrywa się pośrednią rolę. Z jednej strony jest się kucharzem i gospodarzem, z drugiej gościem na własnym przyjęciu. To skomplikowany status, który wymaga odejścia od poPRLowskiej bylejakości.
Kuchnia dzisiaj…
Nowa sytuacja kobiety także wpływa na to, czym są kuchnia i gotowanie. Kobiety nie należą już stricte do intymnej przestrzeni rodzinnej. Większość z nich ma pracę, hobby i inne zajęcia. Wiele z nich pragnie by ich niepowtarzalny, wypracowany styl znajdował odzwierciedlenie w miejscu, w którym gotują dla swoich bliskich i przyjaciół. W ten sposób kuchnia przesiąka indywidualnym, jednostkowym rysem i staje się przestrzenią pokazową, otwartą dla każdego. Popularność mieszkań studyjnych wyłącznie wzmacnia ten charakter kuchennego wnętrza. Miejsce, z którego gospodyni lub gospodarz mogą nie tylko wydawać posiłki, ale także rozmawiać ze swoimi gośćmi i obserwować ich staje się tłem dla osoby w nim osadzonej, dopełnieniem jej wizerunku, jak dodatek przy stroju. Stąd fakt, że o kuchnię dzisiaj się dba, urządzając ją pieczołowicie.
Kuchnia to serce domu. To stąd wychodzą zapachy, bije ciepło gospodarza, to tu zaczynają się najlepsze przyjęcia i odbywają się szczere rozmowy przy kubku gorącej herbaty. Polacy dzisiaj przypominają sobie o tym i starają się dopasować kuchnię do siebie, nie odwrotnie.
Ten zwrot sprawia, że rośnie nie tyko popularność blogów kulinarnych, ale także sklepów z akcesoriami do domu. Tradycyjne przybory kuchenne, bibelociki, fartuszki, wysokiej jakości tkaniny przeżywają prawdziwy renesans i sprawiają, że każdy może wykreować wokół siebie taką przestrzeń, o jakiej marzy i w której czuje, że jest sobą. Taką możliwość dają produkty ze sklepu Kropka w Kratkę.
Czy należy temu ulegać? Czy powinniśmy poświęcać tyle uwagi kuchennemu wnętrzu i poddać się modzie? Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak! Nie bójmy się tego. Zasługujemy na to co dobre nie tylko wtedy, gdy jesteśmy widziani, ale także wówczas, gdy zamykamy się przed światem w domowej przestrzeni. Bądźmy kreatorami tej przestrzeni. Każdy z nas jest jednostką niepowtarzalną. Niech nasze kuchnie to odzwierciedlają.