Marek Krajewski „Arena szczurów” – recenzja | Wszystko dla zdrowia i urody, porady kulinarne Uroda i Zdrowie - serwis nie tylko dla kobiet!

Marek Krajewski „Arena szczurów” – recenzja

15 grudnia 2015, dodał: Karolina
Artykuł zewnętrzny

Przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, prezentujemy Wam recenzję książki „Arena szczurów” autorstwa Marka Krajewskiego. Opinię na temat tej pozycji wyraziła Angelika Musiał— jedna z laureatek-recenzentek naszej unikatowej portalowej akcji Jesienne Czytanie.

 

Kto zna warsztat pisarski Marka Krajewskiego, ten wie czego może się spodziewać po każdej, nowej książce. Ja przyznam się szczerze, nie miałam okazji poznać wszystkich dzieł tego autora. Cykl o Edwardzie Popielskim wzbudził we mnie dużo sprzecznych emocji, jednak z chęcią sięgałam po kolejne powieści i z zapałem poznawałam przygody tytułowego bohatera. „Arena szczurów” kończy serię książek z detektywem Popielskim, ale jak to w przypadku Pana Krajewskiego bywa, niczego pewnym być nie możemy. Kto wie, czy w najbliższym czasie nie pojawi się nowość będąca uzupełnieniem cyklu… Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, więc dosyć gdybań i rozmyślań. „Arena szczurów” pod względem oprawy prezentuje się naprawdę zaskakująco. Pewnie zwróciłabym na książkę uwagę, gdyby ta leżała na półce za stertą innych dzieł. Oczywiście najważniejsza jest zawartość, która przykuła moją uwagę na dobre kilka godzin.

arena-szczurow-b-iext29380320

Jest lato 1948. W Darłowie dochodzi do wstrząsających zdarzeń. Ofiarą brutalnego morderstwa padają prostytutki, a ten który postanowił zakończyć życie tych kobiet, zachowuje się niczym najokrutniejszy wampir. Mieszkańcy Darłowa, skłonni do popadania w przesadę, tak naprawdę nie zdają sobie sprawy z prostszego powodu śmierci kobiet. Prostytutki umierają w wyniku zakażenia paciorkowcem, więc siły nieczyste raczej nie maczały tutaj palców. Jednak ludzie są niepewni, podejrzliwi i truchleją o swój los. W mieście stacjonują radzieccy żołnierze, którzy sprawiają miejscowym sporo problemów. Echa wojny nie zdążyły jeszcze ucichnąć, ciągle pozostają w pamięci osób walczących o kolejny dzień życia.

Na kartach książki poznajemy między innymi lekarza Rafała Gordona. Mężczyzna nie wierzy w działanie sił rodem z innego świata. Po pomoc zwraca się do nauczyciela łaciny i matematyki, niejakiego pana Antoniego Hrebeckiego. Zgadnijcie, kim naprawdę jest belfer darłowskiego liceum? Tak, to nasz dobry znajomy Edward Popielski! Uciekając przed przeszłością, osiada w Darłowie i chce uczyć młodzież. Zdemaskowany przez doktora Gordona postanawia złapać okrutnego zbrodniarza, chociaż zdaję sobie sprawę, że będzie to trudne zadanie.

Fabuła „Areny szczurów” prezentuje się naprawdę interesująco. Z czymś takim jeszcze się nie spotkałam, więc trzeba pogratulować Markowi Krajewskiemu znakomitego pomysłu na trzymającą w napięciu książkę. Szkoda tylko, że odkrycie kart dotyczących gwałciciela, autor wpasowuje w połowie powieści. Mógł nas potrzymać troszkę w niepewności, zwodzić i naprowadzać na inne tory. Dlatego druga połowa „Areny szczurów” niespecjalnie przypadła mi do gustu, a nawet nieco zniesmaczyła. Dokładne opisy brutalności, prawdziwej masakry na ludzkiej osobie, mogą wywołać odruch wymiotny u niejednego twardziela. Jestem w stanie przez to wszystko przebrnąć, ale z tyłu głowy to niezbyt przyjemne wrażenie gdzieś pozostaje. Wrażliwsi czytelnicy powinni odłożyć dzieło Krajewskiego na półkę, chyba że tym razem będą wyjątkowo twardzi.

Sam Edward Popielski też jakoś wypadł blado. Nie jest już tak krzepki, błyskotliwy i przekonujący jak dawniej. Rozumiem, że wiekowo nie można bohatera porównać do młodzieniaszka, ponieważ 62 lata jednak odbijają się na naturze człowieka. Niemniej widać, że Popielski jest tym wszystkim zmęczony, nie czuje się dobrze w Darłowie. Pewnie materiał na tę postać uległ wyczerpaniu, seria definitywnie zmierza ku końcowi. Być może Krajewski jeszcze tutaj pokombinuje, ale na razie nie robię sobie żadnych nadziei na odrodzenie niczym feniksa z popiołu osoby znanego detektywa. Na plus z pewnością zasługuje wkręcanie w fabułę elementów politycznych, przeszłość Popielskiego, to w końcu materiał na wielotomową książkę.

Jak więc możecie zauważyć, moje nastawienie do „Areny szczurów” nie jest przepełnione wielkim zadowoleniem, ale też nie stwierdzam, by książka odstawała zbytnio od reszty cyklu. Autor nadal trzyma wysoki poziom i nie zmienia swego stylu. Jeśli jesteście zainteresowani, śmiało sięgajcie po ostatni tom przygód znakomitego detektywa Edwarda Popielskiego.

 

Sponsorem nagrody jest sklep:

logo_b

www.empik.com






Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

Dodaj komentarz