Małgorzata Wryk: Opowieść mojej mamy. Ocalić rodzinną historię od zapomnienia
Obóz. Marsz śmierci. Rzeź Woli. Ubeckie tortury. Słowa te były wypowiadane w jej domu – szeptem lub krzykiem – odkąd pamięta. Wsiąkły w nią tak jak tusz w numerze wytatuowanym na przedramieniu matki. Małgorzata zaczyna pisać. Czas przekazać tę historię dalej.
Hamburg przełomu wieków. Przedwojenny Ostrów Wielkopolski. Okupowany Poznań. Walcząca Warszawa. Oświęcim. Bombardowane Drezno. Obozy koncentracyjne i ubeckie katownie. Wymarzona wolna Polska. I trauma trzech pokoleń. Książka Małgorzaty Wryk opowiada o losach Serwańskich i Zakrzewskich – „łącznie jedenaście lat w niemieckich obozach koncentracyjnych i dziewiętnaście na ubeckich betonach”.
W tej książce Wielka Historia przeplata się z historią bardzo osobistą. Opowieści z domu rodzinnego i opowieści z podręczników, historie znane – jak marsz śmierci, i historie zapomniane – jak akcja Iskra-Dog.
Fragment książki:
– Zgadnij, skąd dzwonię?! – każę mamie zgadywać, ale mój pełen radości i dumy głos zdradza szybko powód mojego podekscytowania. Cieszymy się razem, teraz będziemy sobie codziennie rozmawiać.
(…)
– No to podaj mi numer, proszę! – mówi mama na koniec rozmowy.
Podaję, a w słuchawce zapada głucha cisza.
– Hej, co się stało? Halo, halo! Dlaczego nic nie mówisz? Halo, słyszysz mnie? – Zaczynam się niepokoić.
(…)
Rozłączamy się. Czuję dziwny niepokój. Chodzę niespokojnie po korytarzu. Zamówię taksówkę i pojadę zobaczyć, co się dzieje. Moja zdyscyplinowana, opanowana z reguły mama tak się nie zachowuje. Zaczynam się ubierać.
Nagle dzwonek telefonu. Błyskawicznie podnoszę słuchawkę.
– Mama!
– Słuchaj, ja twój numer mam na ręce…