„Krople miłości” – recenzja

29 listopada 2014, dodał: Jacek Piotrkiewicz
Artykuł zewnętrzny

file1417270959

Książka jest historią mojego przyjaciela. Mężczyzny, którego poznałam pracując w Berlinie jako psycholog zachowań klinicznych. Po zapoznaniu się już z kilkoma pierwszymi stronami może się ona Wam wydać dziwna, wręcz brudna. To historia kobiet tak mocno dotkniętych uzależnieniem afektywnym, że nigdy wcześniej w mojej karierze nie spotkałam się z czymś podobnym. Wszystkie one były związane z jednym mężczyzną. Poświęciłam naprawdę wiele czasu i energii, aby go odnaleźć. Tę książkę pisałam używając jego języka. Wszelkie najbardziej bulwersujące treści, opisy wykraczające poza granice dobrego smaku, to wszystko zostało opisane przez niego. W rozmowach otwarcie zapewniał, że torturuje tylko Niemki, Dunki lub Szwedki. Były to zawsze kobiety pochodzące z najlepszych środowisk. Jego partnerka, z którą współtworzyłam epilog, powiedziała kiedyś, że Francuzom smakuje najlepiej niemiecki ból. „Niemcy to burdel Europy, Niemki to kochają” podsumowała. Mnie też próbował uwieść. Tych kilka spotkań było dla niego zabawą i próbą odarcia kobiety z jej profesjonalizmu. Wizja pani psycholog, która nie może się oprzeć pacjentowi, jest fantazją wielu z nich. Ale ja wiedziałam, jak wygląda jego świat. Nazywam go swoim przyjacielem, bo jeżeli miałabym prawo oczekiwać od Czytelnika chociaż jednej rzeczy, to byłoby to głębokie przekonanie, że po przeczytaniu tej książki nie będzie nikogo oceniać. Ani jego, ani również żadnej z nich.