Kot z Cheshire – recenzja

1 września 2014, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Marek Żelkowski: Kot z Cheshire

Pociągając za sznurki kukiełki możemy być artystami.
Manipulując żywymi ludźmi, stajemy się potworami…

Anna jest pisarką, której książki są znane i rozpoznawane, a ona sama pochłonięta jest pracą nad kolejnymi powieściami. Z pozoru prowadzi życie nudne, przerywane wizytami męża – biznesmena podróżującego po całym świecie. Imitacje mylą jednak _kot-z-cheshire-b-iext25168550bardzo, zwłaszcza, iż bohaterka zaczyna zauważać u siebie niepokojące objawy, utratę całych godzin lub dni, których nie pamięta, mając tylko mgliste wspomnienia odrealnionej codzienności.

Prywatny detektyw podrzędnego gatunku zupełnie nie rozumie, dlaczego musi obserwować tę pospolitą pisarkę. Zdecydowanie ciekawsze jest sięganie po butelkę ouzo, jednak pieniądze za zlecenie są ogromne, a sam zleceniodawca to niebezpieczny typ człowieka, z którym należy (niestety) się liczyć.

Wysyłanie sms-ów do Genewy jest jak nałóg, bez którego nie można postawić kolejnego kroku, a nawet oddychać swobodnie. Daty odczytywane na wyświetlaczu komórki mają moc, są ważne, bardzo ważne. Chociaż ginie tak wiele osób, a dowodów brak. Natalia także milczy…

Już niedługo jednak VO3 zacznie działać, a wtedy karty zostaną odkryte. Zniknie zasłona niepamięci, a świat stanie się lżejszy, nie nosząc ciężaru zbrodni. Koszmary i odtruwanie pomaleńku mają odwrócić bieguny i świat nareszcie będzie lepszy. Miejmy nadzieję, że zemsta może być słodka…

Marek Żelkowski popełnił kryminał wyśmienity. Zaplątał genialnie sieć intryg, skonstruował postaci solidne, wyraziste i mocne. I ten kot, pojawiający się jako cytat, ważny i znamienny, a równocześnie noszący symboliczne piętno znikania i niepamięci – tak istotne w owej opowieści. Mamy bowiem do czynienia z faktami, których początkowo nie sposób połączyć, zwłaszcza z nudną Anną biegającą po bibliotekach lub lesie w poszukiwaniu natchnienia. Mamy też piętno męskiego postrzegania świata – rodzaje broni, różnorodne zdobycze technologii, szczegółowe opisy ekwipunku szpiegowskiego. I cytaty, mnóstwo różnych literackich odwołań, które chyba jako jedyne, denerwować potrafią. Opuszczając jednakże tę manierę autorską, książkę należy uznać, za frapująco ciekawą, a jednocześnie zdumiewająco niekonwencjonalną. Dzięki temu lektura podobać się może, a na pewno intryguje w stopniu wysokim, dalekim od przewidywalności i rutynowych schematów.

Na pochwałę zasługuje niewątpliwie wielowątkowość, pozornie i złudnie przynosząca mętlik pomieszania z poplątanym oraz wielopoziomowa narracja, pozwalająca patrzeć na akcję z wielu zupełnie odmiennych perspektyw, nadające powieści tajemniczej zagadkowości i charakterystycznych refleksów tajemnicy. Odbicia nie są tożsame, negatywy i pozytywy wcale nie chcą się ładnie zazębiać, pozostaje więc czytelnicza błyskotliwość, a i ta akurat tutaj, efektownie może zawieść. Autor zręcznie manipuluje i konstruuje, a swoista lapidarność pozostaje zaletą, co zdarza się rzadko i dlatego, tak cieszy czytelników, nawet tych wybrednych. Nie można też odebrać książce odcisku pasji autorskiej, która tym bardziej nadaje opowieści odpowiednio nastrojowego klimatu.

Intryguje mnie jednakże sam tytuł, który odnieść chciałabym do fabuły i lekko czuję się zagubiona. Jeśli kot pojawia się i znika, zjadając sam siebie, widzimy Annę w jej dualistycznej roli, o której nie ma pojęcia, a więc zapomina. Idealnie kot z Cheshire. Jednakże ta sama postać, w swoim pierwowzorze, umiała powiedzieć: „Ciekawość, to pierwszy stopień do piekła”, a nasza opowieść, to wszak podglądanie, podsłuchiwanie i obserwowanie, co ciekawością jest ogromną i na spalenie ogniem piekielnym zasługuje, już na tym pierwszym schodku. Mamy więc jedynie bohaterkę, która symptomatycznie z kotem powinna być kojarzona. Ale cóż, wcale nie jest tak barwna i zabawna, przynajmniej do momentu odkrycia prawdy, która wiele wyjaśnia, sama będąc mało zgłębioną. Natura kota – fascynująco nieodgadniona, a satysfakcjonująco odkrywana.

Autor pomysł miał znakomity, stąd kryminał podobać się może i to bardzo. Krótki, zwięzły, a jednocześnie ciekawie powiązany, umiejętnie rozplanowany, kapryśnie fragmentaryczny. I dzięki temu, wbrew logice, doskonale rozrysowany, w niemal wszystkich niuansach i detalach. Może nie dałam się zahipnotyzować zupełnie, jednakże książkę polecam serdecznie, jako lekturę z gatunku tych wartościowych, dobrych książek, zmuszających do myślenia i jednocześnie przynoszących przyjemność obcowania z literaturą w pełnym tego słowa znaczeniu.

Kot z Cheshire
Autor: Marek Żelkowski
Oprawa: miękka
Format: 135×208 mm
Ilość stron: 228
ISBN: 978-83-7835-320-1
Cena detaliczna: 29,90 zł
Wydawnictwo Videograf

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Videograf za udostępnienie egzemplarza promocyjnego – Redakcja