Kosmetyki Tołpa: mleczko i maseczki – opinia

11 kwietnia 2014, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

W ramach Wielkiej Akcji Testowania z naszym portalem prezentujemy poniżej recenzję blogerki http://kolorowoipachnaco.blogspot.com, która miała możliwość testować kosmetyki Tołpa

baner światowy1

17 lutego w Światowym Dniu Kosmetyków portal Uroda i Zdrowie ogłosił Wielką akcję testowania kosmetyków. Otrzymałam zestaw Tołpa. Dziś będzie recenzja Odnawiającego mleczka regenerującego do ciała oraz 2 maseczek do twarzy, z czego jedna to dla mnie odkrycie roku! :)

Zaczniemy od Odnawiającego mleczko regenerującego.

 

Opis producenta:

 

Odnawia i regeneruje skórę, złuszcza warstwę rogową naskórka o 20%. Silnie nawilża i zmniejsza utratę wody z naskórka o 46% zaraz po zastosowaniu. Eliminuje szorstkość i wygładza nierówności. Wzmacnia skórę, przywraca jej prawidłową jędrność i zwiększa elastyczność o 12%. Poprawia koloryt skóry, przywraca jej promienny wygląd i witalność.
Moja opinia:
Nie jestem miłośniczką mazideł do ciała. I o ile latem niewiele używam mleczek i balsamów, ponieważ skóra w tym czasie nie ma problemów z przesuszeniem itp. to niestety jesienią, zimą i wczesną wiosną w okresie grzewczym nie ma zmiłuj :)
W opisie tego mleczka producent pisze o silnym nawilżeniu i szczerze to byłam przerażona i pewna tego, że mleczko po aplikacji będzie pozostawiało tłustą i nieprzyjemną warstwę na skórze.
Na szczęście tak nie jest i zostałam mile zaskoczona.
Mleczko jak na mleczko przystało ma lekką konsystencję. Jest dość rzadkie, ale nie na tyle żeby przelewało się między palcami. Już niewielka ilość wystarcza do jednorazowej aplikacji. Błyskawicznie się wchłania, pozostawiając tylko delikatną, aksamitną, nietłustą warstwę.
Nawilża bardzo dobrze, odżywia i wygładza skórę, która po uzyciu mleczka jest niezwykle przyjemna w dotyku.
Z początku przerażał mnie też kolor mleczka – jasnobeżowy, troszkę brudnawy – ale na szczęście nie brudzi ono skóry, ani tym bardziej naszych ubrań czy pościeli.
Opakowanie ma wygodne i higieniczne – z pompką.
Jedyne nad czym ubolewam to zapach. Może nie jest bardzo nieprzyjemny, czy drażniący. Ale kojarzy mi się z antybiotykiem, który brałam w dzieciństwie (a często chorowałam na anginę) – nazwy nie pamiętam, ale była to żółta zawiesina, bardzo gorzka.

 

 

Cena: ok 32 zł
Pojemność: 250 ml


Jeszcze recenzje dwóch maseczek, z czego 1 moim mega ulubieńcem w ostatnim czasie i to od niej zacznę :))

Odżywcza maska-peeling regenerująca
z serii Botanic – Czarna róża

 

Opis producenta:

 

Maska-peeling pełni funkcję peelingu ziarnistego i odżywczej maski. Ma przyjemną, kremową konsystencję i otulający zapach. Usuwa szorstkość, odnawia skórę, odżywia i nawilża. Wzmacnia barierę lipidową i przeciwdziała podrażnieniom. Regeneruje, przywraca suchej skórze komfort, elastyczność i gładkość.
Moja opinia:
Maseczkę tą bardzo polubiłam i zdecydowanie trafia na odkrycie kosmetyczne tego roku! :) Pierwsze co mnie w niej zachwyciło to zapach. Słodki, landrynkowy, delikatnie kwiatowy. Ale tak pachnie właśnie cała seria Czarna róża.
Konsystencję ma gęstą, a drobinki peelingujące są dość duże. Wg mnie powinny być mniejsze, ale mimo to efekt po maseczce jest bardzo zadowalający.
Maska dobrze się spłukuje, mimo gliceryny i masła shea na początku składu.
Pozostawia twarz niezwykle gładką i bardzo dobrze nawilżoną.
Widocznie odżywia skórę. Mimo używania kwasów nie zauważyłam żadnych suchych skórek, czy uczucia nieprzyjemnego ściągnięcia.
Nie zapchała mojej cery, ani w żaden sposób nie podrażniła.
Żałuję tylko, że nie jest dostępna w tubce. Byłoby ekonomiczniej.
Bardzo ale to bardzo ją polecam! :))

Cena: ok 8 zł 
Pojemność: 2 x 6ml

Drugą maseczką, którą dziś Wam przybliżę jest:

 

Maska-kokon odżywczo-regenerująca na twarz, szyję i dekolt
z serii  Dermo Face Lipidro
 

 

Opis producenta:
Intensywnie odżywia i regeneruje skórę. Eliminuje szorstkość i uczucie ściągnięcia. Silnie nawilża i wygładza. Stymuluje odbudowę mikrouszkodzeń naskórka oraz bariery ochronnej. Zapobiega przedwczesnemu starzeniu i opóźnia pojawienie się zmarszczek. Poprawia elastyczność i przywraca komfort.
Moja opinia:
Maseczka w działaniu bardzo przypomina mi wyżej wcześniej wspomnianą maskę-peeling. Z tą różnicą, że ta nie zawiera drobinek peelingu. Za to nawilża tak samo dobrze. Widocznie odżywia skórę i przywraca jej równowagę. Wyrównuje koloryt skóry. Uspokaja wszelkie stany zapalne i daje uczucie ukojenia.
Pachnie przyjemnie, miodowo. Niedrażniąco, choć zapach nie tak cudowny jak przy masce-peelingu ;)
6ml, które mamy w pojedynczej saszetce spokojnie wystarcza na twarz i szyję, na dekolt już nie bardzo. Ale opakowanie zawiera 2 saszetki…

Testowała:

kolorowoipachnaco.blogspot.com

zobacz również:

  1. Rozdania Blogerek
  2. Konkursy dla czytelników
  3. Testy blogerek
  4. Produkty do testów