Czy drogie zawsze znaczy lepsze? Czy tanie równa się beznadziejne i nietrwałe? W makijażu jak w życiu: warto przemyśleć, w co zainwestować.
Zbliżająca się jesień już wkrótce powita nas promocjami. Nowe linie kosmetyków, nowe kolory, nowe modele szczoteczki tuszu do rzęs… Chciałoby się mieć (prawie) wszystko, ale zdrowy rozsądek podpowiada: nie szalej. Na czym oszczędzać w kolorówce, a na co nie żałować, by przy w miarę racjonalnych wydatkach wciąż wyglądać idealnie? Oto moje typy i propozycje – najpierw w kategorii INWESTUJĘ:
1. Podkład do twarzy – czyli zagruntowane płótno pod obraz, jaki namalujemy makijażem. Warto kupić jak najlepszy: zwykle spędzamy w nim cały dzień, a żaden puder nie wyrówna źle nałożonych, brzydko rozlewających się plam. Dobry podkład lepiej się nakłada i dłużej utrzymuje, i nawet wieczorem nie straci właściwości. Nie utlenia się tak szybko, więc przeglądając się popołudniu w lustrze nie zobaczysz w odbiciu nieznanej sobie Mulatki. A twarz w zbyt ciemnym podkładzie od razu wygląda na bardziej zmęczoną… i starszą. Polecane marki: Armani, Dior, Estee Lauder
2. Puder do twarzy – czyli uzupełnienie podkładu. Można kupić tańszy i nakładać go nieskończoną ilość razy – efekt zaszpachlowanej twarzy w niektórych kręgach jest bardzo pożądany. Dla naturalnego wyglądu lepiej jednak kupić droższy, lecz drobniej mielony puder, ktory po jednej aplikacji da mat na kilka godzin. Polecana marka: Shiseido
3. Korektor pod oczy – kto odkrył dobry, niech nie żałuje wydatku. Bo zazwyczaj korektor maskujący cienie, nie rolujący się i nie wchodzący w zmarszczki, ładnie dodatkowo rozświetlający zazwyczaj w pakiecie ma też wysoką cenę. Polecane marki: Clarins, Armani
4. Kredki do ust – tanie są dobre do eksperymentów z kolorami. Droższe (czyli zazwyczaj trwalsze) najlepiej sprawdzają się poza domem. Polecane marki: Guerlain, Givenchy, Dior
5. Róże do twarzy – niby nic, a jednak jest różnica między błyskiem tandetnym a szlachetniejszym. Spokojniejsze kolory, lepiej i dłużej się rozprowadzające, nie zbijające w plamy to zazwyczaj domena różów z górnej półki. Sprawdźcie same! Polecane marki: YSL, Clinique
Tyle z moich typów do wydatków droższe, czas na kategorię OSZCZĘDZAM.
1. Baza pod podkład, baza pod cienie – nie przesadzajmy, silikon to silikon. Ma utrwalać, wyrównywać i dawać poślizg, a od rozjaśniania, rozświetlania itd są inne kosmetyki. Marki do przetestowania: Eveline, Eris
2. Cienie do powiek, cienie i inne produkty do brwi – konia z rzędem temu, kto rozróżni szmaragdowy cień Armaniego od identycznego koloru z Sephory, a cienie do brwi MACa od pisaka z Misslyn. Do przetestowania: NYX, MUA, Sephora
3. Eyelinery i kredki do powiek – ich trwałość zwiększy baza do powiek, a kolorystyka mniejszych (i tańszych) producentów jest zaskakująco szeroka, czasami tylko trzeba się specjalnie schylić do niższych półek ;) Do przetestowania: NYX, Misslyn
4. Tusze do rzęs – choć to może kontrowersyjne, oszczędzam na tym wydatku. Tusz nie służy długo, a dobrze wydłużających i pogrubiających można wśród tańszych marek znaleźć sporo. Wahasz się? Zainwestuj w droższą odżywkę do rzęs – efekt gwarantowany nawet przy maskarze za parę złotych. Do przetestowania: Rimmel, Kobo
5. Lakiery do paznokci – identycznie jak z cieniami: niby w droższych pędzelek wygodniejszy, kolorystyka większa, ale ostatecznie po miesiącu i tak wszystkie identycznie gęstnieją i nie nadają się do użycia. Jeśli znudzisz się kolorem, odstawisz bez żalu. Do przetestowania: Kobo, Catrice, Miss Sporty
Kosmetyki kolorowe z górnej półki cenowej kuszą. Mają piękne opakowania, często są lepiej napigmentowane, w składzie znaleźć można dodatkowe składniki pielęgnujące. Ale czy z cieniem do powiek albo tuszem planujemy związać się na lata? Dobrze skomponowana kosmetyczka ucieszy tym bardziej, jeśli nie wydamy na nią majątku ;)