Drogie Panie! Jeśli macie ochotę sprawić przyjemność swojemu mężczyźnie, fundując mu ponad półtorej godziny mocnych wrażeń, to… zabierzcie go do kina na film pt. Jestem Bogiem (Limitless). Satysfakcja gwarantowana! Trzeba tylko uważać, żeby jej nie przedawkować…
Eddie (w tej roli Bradley Cooper – jest na co popatrzeć!) to przeciętny zjadacz chleba, niczym nie wyróżniający się facet, trochę nieudacznik. Nie dokonał niczego niezwykłego, co go frustruje. Jego życie to tak naprawdę pasmo porażek zarówno w sferze zawodowej (jako pisarz przeżywa zastój twórczy), jak i w prywatnej (rzuca go dziewczyna). Spotkanie ze starym znajomym zmienia wszystko. Eddie wchodzi w posiadanie narkotyku, który sprawia, że jest w stanie wykorzystać 100% siły swojego umysłu. Skupienie, wyostrzone zmysły, umiejętność szybkiego analitycznego myślenia, rewelacyjna pamięć i podejmowanie właściwych decyzji w mgnieniu oka – to wszystko, dzięki jednej małej tabletce, doprowadza Eddiego na sam szczyt. Niestety nie wszystko jest kolorowe, pojawiają się też skutki uboczne…
Niektórzy twierdzą, że film jest laurką dla narkotyków lub poradnikiem narkomana. Ale każdy inteligentny widz doskonale wie, że między fikcją a rzeczywistością jest głęboka przepaść. Jest to z pewnością dobre amerykańskie kino z wartką akcją i przyzwoicie skonstruowaną fabułą. Niezły pomysł na spędzenie wieczoru we dwoje ze szczyptą adrenaliny na ekranie.