Hygge, lagom, ikigai, czyli sztuka relaksu i klucz do szczęścia

19 października 2018, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Ze Skandynawii i Japonii przychodzą do nas kolejne pomysły na zorganizowanie sobie życia. Zmęczone i starzejące się społeczeństwa mają dość pogoni za pieniędzmi i wiecznego braku czasu. Wracają więc do „korzeni” – spokoju, prostoty, małych, codziennych przyjemności. Czy to sposób na szczęście? Co robić, by być hygge? Jak odkryć lagom? Gdzie szukać ikigai? Sprawdzamy!

 

 

Duńska recepta

Hygge – to hasło chyba wszyscy już słyszeli. Swojego czasu robiło zawrotną wręcz karierę. Szczególnie w mediach społecznościowych, gdzie można było zaobserwować wysyp zdjęć z leśnych spacerów, stóp w wełnianych skarpetach i wieczorów pod kocem. Choć nie do końca o to chodzi w tym koncepcie, to taki klimat mniej więcej oddaje założenie tej idei.

Kominek wolnostojący i kubek gorącej czekolady to pierwszy krok do stworzenia odpowiedniego klimatu. Bo w tym podejściu do świata chodzi o wyłączenie się, odcięcie od pogoni i szaleństwa, których doświadczamy codziennie. Hygge każe się cieszyć z małych rzeczy – spacerów, wolnego wieczoru, smaku świeżego chleba.

To duńskie podejście zrobiło na świecie zawrotną karierę. Nie bez przyczyny. Zmęczeni trudami życia w metropoliach zaczynamy doceniać uroki prostoty. Czas najwyższy!

Lagom od Szwedów

Drugim po hygge trendem, który przywędrował do nas z chłodnej Skandynawii, jest lagom, czyli „dość”, „wystarczająco”, „w sam raz”. To kolejny pomysł na życie, który ma wyzwolić ludzi ze szponów konsumpcjonizmu i zwrócić ich uwagę na to, co naprawdę ważne – rodzinę, naturę, spokój.

Wszystkie te wartości idealnie współgrają z prostym, wiejskim życiem, które z roku na rok staje się coraz modniejsze. Drewniana chata, kominek wolnostojący i, koniecznie, duży drewniany stół na środku pokoju. Tak, by zmieścili się przy nim wszyscy nasi bliscy.

Bo lagom zwraca uwagę na konieczność pielęgnowania więzi między ludźmi, na to, jak ważne i potrzebne są udane relacje. Idea lagom pokazuje, że to, co mamy, to i tak dość, by odnaleźć szczęście.

Japoński przepis na szczęście

Ikigai – kolejne trudne słowo. I kolejna doskonała recepta na odnalezienie spokoju i szczere, powolne życie. Japońska filozofia prowadzi podobno do długowieczności, pozwala cieszyć się zdrowiem i świetną kondycją. A Japończycy są na to dowodem – to najbardziej długowieczny naród na świecie.

To, co się kryje pod tym określeniem ma być sensem życia, jego esencją, czymś, co nadaje głębię ludzkiej egzystencji. Tamtejsza filozofia mówi, że każdy ma swoje ikigai – nie wszyscy jednak już je znaleźli. Dla jednych będzie to rodzina, dla innych pasja, dla jeszcze innych praca. Nie ma jasnej reguły, która mówi co może, a co nie może nim być. To nie my wybieramy ikigai, to ikigai wybiera nas. I jest tym, co motywuje nas do codziennego wstawania z łóżka.

Wszystkie te niezwykłe idee są tak naprawdę tylko wstępem, modnym słowem określającym coś, czego szukamy – szczęście. A jego nie ma bez relaksu, bez ciepła, bliskości, pasji. I nieważne czy to hygge z kominkiem wolnostojącym, lagom z długimi spacerami, czy ikigai ze swoją długowiecznością. Niech każdy wybierze to, co przemawia do niego najbardziej.

Artykuł powstał we współpracy z Kratki.com.