Hipochondryk czy symulant?

14 kwietnia 2010, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Nie było dnia w którym to Kasia nie narzekałaby na różne dolegliwości. Kasia ma 28 lat, ale nieustannie wymyśla u siebie nowe choroby, robi częste badania i jest gościem u internisty kilka razy w miesiącu. Ostatnio wykryła u siebie raka piersi, który nagle zniknął.. wraz  ustaniem miesiączki. Taka postawa zatruwa życie nie tylko jej samej, ale też całej rodzinie i znajomym. Kasia potrafi bowiem zadzwonić w środku nocy do przyjaciółki aby zwierzyć się jej z nowej choroby, która ją znienacka zaatakowała. Znacie takie osoby?

Dzisiaj już medycyna zdała sobie sprawę, że hipochondryk to nie zwykły symulant, tylko faktycznie chory na urojenia, obsesyjnie dbający o swoje zdrowie człowiek.  Jak objawia się choroba? Co prawda każdy z nas od czasu do czasu podejrzewa u siebie jakieś schorzenie. Zwykły ból głowy to dla nas migrena, mdłości – zatrucie żołądka, pieprzy – czerniak itp, ale kiedy specjalista rozwieje nasz wątpliwości i postawi optymistyczna diagnozę, a my nadal uważamy, że coś jest nie tak – to pierwszy objaw nerwicy. Hipochondria bowiem to rodzaj nerwicy, fobii na tle własnego zdrowia, w której osoba chora jest głęboko przekonana, że cierpi na poważne dolegliwości cielesne. Przesadnie niepokoi siebie i wmawia wręcz sobie chorobę. Wyczula na wszelkie oznaki funkcjonowania swego organizmu, prowadzi stałą i wnikliwą samoobserwację, wyolbrzymiając pobolewania w różnych częściach ciała. Wystarczy katar czy kaszel, by była pewna, że czas żegnać się ze swym życiem.

Aby utrzymać w ryzach swoją chorobę sięga po różne medykamenty i z czasem staje się lekomanem. Łykając bez przerwy leki na uspokojenie i przeciwbólowe z czasem się tak od nich uzależnia że ich chwilowe odstawienie skutkuje drżeniem mięśni, bezsennością i dolegliwościami jelit. Źródeł hipochondrii należy jednak szukać w dziedzictwie – osobami podatnymi są ci, którzy wychowali się w nadopiekuńczej rodzinie i wzrastał w atmosferze przesadnego dbania o zdrowie lub  też odwrotnie – nie było większego zainteresowania pod tym względem ze strony rodziców. Kiedy zainteresowanie ze strony rodziców pojawiało się w momencie zachorowania to na przyszłość ten rodzaj zachowania tak mocno wbudowuje się w psychikę, że pozostaje na całe życie. Dzisiaj dzięki właściwie prowadzonej psychoterapii zaburzenia hipochondryczne można łagodzić. Terapia polega na rozwijaniu świadomości uczuć i ciała a także nawiązywaniu prawidłowych kontaktów emocjonalnych z ludźmi. Pomocne są praktyki harmonizujące emocje i doznania cielesne np. joga, tai chi, medytacja. Nieskuteczna jest terapia lekami psychotropowymi.

Sprawdź czy jesteś hipochondrykiem:

1) czy codziennie myślisz o swoim zdrowiu?

2) Czy podczas wizyty  w gabinecie sugerujesz lekarzowi, żeby skierował cię na dodatkowe badania u specjalisty>

3) Czy co najmniej od dwóch miesięcy codziennie zażywasz jakieś leki, mimo, że żaden lekarz ich nie przepisał?

4) Bez powodu odwiedzasz lekarza kilka razy w roku?

5) Przeszukujesz np. internet, prasę żeby czytać o chorobach jakie u siebie podejrzewasz?

Jeśli na cztery pytania odpowiedziałeś twierdząco oznacza, że możesz być hipochondrykiem.



Możesz śledzić wszystkie odpowiedzi do tego wpisu poprzez kanał .

2 komentarzy do Hipochondryk czy symulant?

  1. avatar anonim9 pisze:

    Witam,POMÓŻCIE!!! mam męża, którego codziennie coś boli. Każdego dnia słyszę od niego że źle się on czuje np. jednego dnia boli go głowa, drugiego gardło, na trzeci ma katar a w czwarty dzień boli go kręgosłup. Codziennie przez to czyta on różne strony internetowe o chorobach i dopatruje się jakiejś u siebie. Nie wiem co robić, mamy małe dziecko w domu,którym trzeba się opiekować, zabawiać, a przecież są też inne obowiązki tj. prowadzenie domu: pranie, sprzątanie, prasowanie, gotowanie itd. Samej jest mi ciężko temu wszystkiemu podołać. Kiedy proszę go o coś on zaraz uskarża się że go coś boli. Ostatnio nawet mówił, że w nocy źle się czuje, nie może spać, że bolą go pośladki i drętwieją nogi. Pomóżcie, co mam robić, jak mam z nim rozmawiać, może naprawdę jest on poważnie chory, ale gdyby tak było to badania lekarskie by to potwierdziły, a jest inaczej. Mąż kilka razy w miesiącu odwiedza lekarza, wydaje dużo pieniędzy na wizyty, leki, badania, które są ok, a on dalej źle się czuje. Ja już nawet nie chcę słuchać że go coś boli i on o tym wie. Ostatnio mi mówi że ja nie traktuje jego poważnie, że się z niego śmieję. Ale to nie jest tak, ja już po prostu nie daję rady.

    • avatar Dziennikarka pisze:

      Dzień dobry,
      Jestem dziennikarką i ktualnie przygotowuję materiał o kobietach, które są w związku z wiecznie „chorymi” mężczyznami. Zainteresował mnie Pani wpis. Jesli chciałaby Pani porozmawiać, bardzo proszę o kontakt.

Dodaj komentarz