Zanim dziecko przyjdzie na świat, robimy gruntowne porządki, jak przed każdym wielkim świętem. Później jednak wcale nie musimy bez przerwy wszystkiego pucować. Jeszcze 30 lat temu podstawowym zajęciem świeżo upieczonych mam było sterylizowanie, mycie, gotowanie, odkażanie i permanentne prasowanie wszystkiego (po obu stronach). Rodzice, wyczerpani ciągłą dezynfekcją, mieli niewiele czasu i energii na prawdziwy, bliski kontakt z dzieckiem, tym bardziej, że każdemu wzięciu malucha na ręce towarzyszyło tysiące wątpliwości, od „ Czy go nie rozpuszczę?” do „Czy dezynfekowałam ręce?’.
Dziś wiadomo, że rodzice przestrzegający normalnych zasad higieny nie są siedliskiem groźnych zarazków i że maleństwo jeszcze w życiu płodowym zostało wyposażone w przeciwciała, które później dostaje też z mlekiem matki.
Kontakt z domowymi bakteriami nawet maluchowi służy – na nich ćwiczy swój układ odpornościowy, a oswojone mikroby „zaklepują sobie” miejsce w jego organizmie, nie dopuszczając tych naprawdę niebezpiecznych. Dlatego właśnie w szpitalach położniczych lekarze proszą przyszłe mamy o zabranie ze sobą własnej koszuli oraz domowych ubranek.
Sterylne otoczenie bardziej dziecku szkodzi, niż pomaga, nie przesadzajmy więc zbytnio z czystością, kierujmy się intuicją i zdrowym rozsądkiem. Zamiast szaleć po domu ze środkami dezynfekującymi, skupmy się na tym co najważniejsze. Wiadomo, że dziecku najbardziej potrzebny jest ciepły, bliski kontakt i spokojni rodzice.
Oto kilka odpowiedzi na wątpliwości mam:
– nie trzeba myć rąk przed każdym kontaktem z dzieckiem. Ręce należy myc po przyjściu do domu, po użyciu toalety, po pieszczotach z domowym zwierzęciem, a także jeśli dotykaliśmy ziemi, surowego mięsa lub jajek. No, i gdy są brudne;
– spanie z mamą i bliski, ciepły kontakt z nią są noworodkowi potrzebne jak powietrze. Jeżeli rodzice kąpią się przed snem i regularnie zmieniają pościel – może dziecko spać z wami w łóżku;
– jeśli masz katar, możesz brać dziecko na ręce, przytulać i normalnie się nim zajmować. Nie przerywaj karmienia piersią!
– nie czyść wanienki dziecka środkami bakteriobójczymi! Takie środki mają ostry zapach i zawierają związki szkodliwe przy wdychaniu. A poza tym ich niespłukane resztki na wanience mogłyby podrażnić skórę dziecka. Wanienkę wystarczy myc ciepłą wodą, ewentualnie z dodatkiem łagodnego szamponu dla niemowląt;
– nie myj piersi wodą z mydłem przed i po każdym karmieniu. Wrażliwe brodawki, traktowane kilkanaście razy dziennie wodą i mydłem, są bardziej narażone na pękanie i trudniej się goją. Po kamieniu dobrze jest rozsmarować na nich kroplę własnego pokarmu i zadbać o swobodny dostęp powietrza;
– noworodka nie trzeba codziennie kąpać. Nie należy go kąpać do czasu odpadnięcia pępowiny i zagojenia się pępka. Można myć dziecko namydlając, spłukując i susząc kolejne części ciała bez zanurzania w wanience. Jeżeli któregoś dnia nie zrobimy tego, nic się nie stanie. Trzeba jednak zawsze myc pupę dziecka;
– kaftaniki, śpioszki, pieluszki i powłoczki pierzemy w temp. 90 stopni w łagodnym, hipoalergicznym proszku. To w zupełności wystarczy. Nie trzeba ich gotować ani prasować;
– nie musisz wyparzać wszystkiego, co trafia do buzi malca. Jeśli grzechotka leżała pół dnia pod łóżkiem albo bawił się nią pies, lepiej polać ją wrzątkiem, ale jeśli leżała w łóżeczku malucha, to zbyteczne. Zabawki wystarczy raz na kilka dni umyć w ciepłej wodzie bez mydła i od razu wytrzeć. A smoczek sparzać raz dziennie. Jeśli jednak ktoś go niechcący nadepnie , nie zawadzi polać smoczek wrzątkiem.
Emilia