Ali Abbasi w swojej Gräns, zdobyła między innymi nagrodę Europejskiej Akademii Filmowej, nominację do Oskarów za najlepszą charakteryzację i fryzury, jak i została okrzyknięta w Cannes najlepszym filmem irańsko- szwedzkiego reżysera.
Film, którego polska premiera miała miejsce 22 lutego 2019 roku, już na wstępie wprowadza nas w klimat grozy, można się nawet pokusić o przypisanie mu budzenia w widzu uczucia oburzenia, bez jasno ukierunkowanego obiektu owego uczucia. Owe silne oddziaływanie zawdzięcza on niesamowitej grze aktorskiej, takich postaci jak Eva Melander, Eero Milonoff, Jörgen Thorsson, którzy dzięki znakomitej charakteryzacji i własnym umiejętnościom gry aktorskiej przemieniają się w zupełnie nowe osoby. Przez niespełna dwie godziny jesteśmy zanurzeni w szwedzkim krajobrazie, wszechobecności lasów, wypełnionych dzikimi zwierzętami, potokami, bogatą florą, spokojem jaki powstaje w skutek odosobnienia siedlisk ludzkich, samotnością na pustych drogach. Wszystko jest w kolorach zimnych, jak ciemna zieleń, również w miastach nie zobaczymy słońca, towarzyszy nam nieustanny mrok lub półmrok.
Przechodząc jednak do meritum, jeśli chodzi o gatunek to szczerze powiedziawszy nie potrafię tego filmu podpiąć pod wyłącznie jeden konkretny. Z początku wydawało mi się, że będzie to dramat psychologiczny, opowiadający o znanej dobrze ze Szwecji fobii wobec odmieńców i wykluczania ich ze społeczności. Później zaczynają się pojawiać wątki miłosne, co tylko utwierdza widza w przekonaniu, że będzie to pewnie film na pograniczu dramatu i dokumentu społecznego, jednak wplecenie mocnych wątków fantastycznych, przynajmniej mnie wprawiło w osłupienie i zmusiło do zmiany założonej interpretacji dzieła. Jest to trik niesłychanie ciekawy, jednak raczej nieprzyjemny dla widza, nastawionego na przyjemny wieczór w kinie z filmem, który czegoś go nauczy, ale nie zmęczy. Jeśli ktoś szuka filmu- wyzwania, to jest to świetny wybór, ponieważ nie dość, że musimy pilnować siebie samych przed zbyt pochopną interpretacja, gdyż wtedy film może okazać się zbyt nudny i rozwleczony, a do tego po prostu dziwaczny, po wtóre zawiera w sobie pule motywów, poczynając od znanej nam również z Granicy Zofii Nałkowskiej- nierówności społecznej, przez miłość, stratę, moralność, a kończąc na tak ważnym zagadnieniu jak człowieczeństwo i jego ramy. Film stawia bardzo ważne pytanie, a mianowicie: Co jest zachowaniem wyznaczającym granice człowieczeństwa.
Główna bohaterka żyje od zawsze poniżana, czuje się wyobcowana i nie może znaleźć w nikim zrozumienia. Jej problemy i cele nieznacząco różnią się od tych ,,normalnych” ludzi, jednak nie ma ona możliwości ich zrealizowania, tak przez granice naturalne, wyznaczane przez jej ciało, jak i psychologiczne zakorzenione w otaczającym ją świecie ludzi. Uosabia ona również postawę dobrego człowieka, pracuje jak najlepiej, wykorzystując swój niespotykany dar, pragnie czynić dobro i zwalczać zło. Można więc powiedzieć, że jest postacią na wzór Supermana.
Sam temat miłości, który niejednokrotnie pojawia się w filmie jest według mnie bardzo złożony. Ja sama podzieliłabym go na cztery kategorie, czyli: młodzieńcza miłość, zraniona miłość, miłość rodzicielska oraz miłość platoniczna do ludzi. Wszystkie je zobaczyć możemy w postaci Tiny. Poznajemy ją jako pogodzą ze swoją trudna sytuacją, kobietę, która stara się funkcjonować w zupełnie niezgranym z nią świecie. Później dowiadujemy się, że posiada pragnienia całkiem identyczne do tych kobiet o niezaburzonej budowie, kieruje się niezachwianymi zasadami moralnymi, odczuwa gorycz, strach, nierozumienie, a również potrzebę troski nad innymi. Poprzez kolejne wydarzenia obserwujemy jej przemianę, jak z zamkniętej w sobie i niepewnej osoby, dzięki wsparciu kogoś podobnemu sobie staje się świadomą swojego Ja i jego odrębności, jak i mocy sprawczej istotą. Stając w obliczu życiowych problemów, potrafi ponad swoim instynktem i pragnieniami dokonać wyboru racjonalnego, który ukażę jej człowieczą postać, wydaję się, że nawet bardziej ludzką od przeciętnego obywatela jej kraju, okazuje się czułą na krzywdę innych i w momencie przełomowym potrafi poświecić szczęście osobiste związane z miłością i bytowaniem z sobie podobnymi, na rzecz pozostania moralną.
Postać Vore’a pokazuje nam drugiej strony osobę, czy raczej istotę rządną zemsty na otoczeniu, które wyrządziło mu krzywdę. Nie chce znaleźć miejsce w społeczeństwie, jego marzeniem wręcz jest odłączyć się całkowicie od niego, Dopuszcza się niemoralnych czynów, warunkując je złem zakorzenionym w ludziach, poczuwa się on do roli swego rodzaju odkrywcy natury człowieka. Z drugiej jednak strony pokazuje on Tinie, że jest pełnowartościową kobietą, która ma prawo pragnąć miłości i spełnienia.
Film porusza również aspekt miłości rodzicielskiej, zarówno poprzez relacje ojca i Tiny, ich problemów, gdy córka dowiaduje się o swojej historii, jak i przez chęć do macierzyństwa bohaterki.
Granica porusza również temat ludzkiej odpowiedzialności za swoje życie, stawianie czoła konsekwencjom i wolność woli, temat jakże trudny dla wszelkich dziedzin nauki.
Film Granica gra z widzem i jego uczuciami, wzbudza w nas raz za razem inne wrażenia i emocje, myślę, że jednokrotne oglądnięcie go nie jest w stanie ukazać pełnej palety jego barw, dlatego w najbliższym czasie przestudiuję go ponownie, aby odkryć, wcześniej przeoczone wątki fabuły.
Gdy wychodziłam z Sali kinowej, byłam tak zdegustowana i zagubiona, że zapewne dała bym owemu utworowi jedynie 5/10, jednak po nocy spędzonej na kontemplację i powiązanie wątków, z czystym sumieniem polecam go gorąco i daję mocną 9. Ostrzegam jednak, że nie daje pełnej puli punktów z racji ciężkiego odbioru filmu, który niejednego widza mógłby zniechęcić do dalszego wikłania się w jego problematykę.