Czytam, co napisała Venice i dostrzegam, że właściwie u mnie też stosunek do świąt się zmienił. Jak się było dzieckiem, to święta były jakoś bardziej odczuwalne, takie podniosłe. Były wielkim wydarzeniem w dziecięcym świecie, a w dorosłym życiu zalewa nas fala marketowych iluzji
Tęsknię bardzo za dawnym klimatem, za tym, że praktycznie wszystko przygotowywało się samemu, nie było tylu gotowców na sklepowych półkach i już samo to dodawało świętom wyjątkowości, bo przygotowania do nich sprawiały, że czuć było bardziej, jak są ważne.
Podoba mi się wspomnienie Tendry. Mimo że jem pomarańcze w ciągu roku, to jakoś zawsze w święta, kiedy w powietrzu zaczyna się roznosić ich zapach podczas obierania, czuję, że pachną "inaczej", że ten zapach tak doskonale komponuje się z tym właśnie czasem. To jest zawsze zaskakujące dla mnie, jak bardzo skojarzenia i wspomnienia mogą mieć wpływ na zmysły. Przecież pomarańcza jako owoc zawsze pachnie tak samo. A jednak, w połączeniu z silnym skojarzeniem, ten zapach staje się bardziej wyjątkowy, intensywniejszy, mocniej dostrzegalny i taki... świąteczny 
To, o czym napisała Coolinarna, to chyba trochę taka norma w wielu polskich domach. Moja Mama urabiała ręce przez kilka dni przed świętami i grymasiła, jeśli coś jej nie wyszło. Kuchnia była zawalona wszystkim, trzeba było szybko przemykać, zanim zbierze się ochrzan "Nie przeszkadzaj!". Oczywiście pomocy nie chciała, a potem marudziła, że wszystko musi sama, a inni czekają na gotowe. Teraz już tak nie jest, bo teraz sobie piecze i przyrządza z moją siostrą i jakoś sprawnie im to idzie, nie czuje się tak obciążona. Co dwie pary rąk to nie jedna i nie ma też takiej presji jak kiedyś, odkąd spędza się święta w mniejszym gronie. Przygotowania do świąt w moim odczuciu, im większe, tym większej rangi im nadają, ale rzeczywiście, mało przyjemnie można wspominać ten akurat etap 
Filomena na luzie
Bez spiny i podoba mi się, że bierzecie ze świąt to, co dobre i nawet nie musi być 12 dań.
Z tymi dwunastoma potrawami to nie wydaje Wam się, że to jest jednak za dużo? Okej, tradycja, której wiele osób pozostaje wierne, u mnie w domu zresztą też, ale przyznajcie się, czy kosztujecie ich wszystkich w wigilijny wieczór?
Zawsze starałam się po troszeczkę z każdej, ale fizycznie nie czuję się zbyt dobrze po takiej mieszance 