Odp: Konkubinat - za i przeciw
Ale małżeństwo jakoś bardziej zobowiązuje do lojalności... Kobieta na pewno czuje się lepiej wiedząc, że ma potwierdzenie na swoją relację, a nie tylko jego czcze zapewnienia...
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ale małżeństwo jakoś bardziej zobowiązuje do lojalności... Kobieta na pewno czuje się lepiej wiedząc, że ma potwierdzenie na swoją relację, a nie tylko jego czcze zapewnienia...
Na pewno. Myślę, że to główna zaleta - takie poczucie, że oficjalnie potwierdzony związek narzuca pewne zwyczajowe zachowania i umowne granice... te prawnie zatwierdzone granice również (chodzi mi o te, których przekroczenie uprawnia do starania się o rozwód). Pytanie tylko na ile taka deklaracja rzeczywiście zabezpiecza przed ich przekraczaniem. Rozwody dziś nie są aż takie drogie i w sumie są łatwe do uzyskania.
Ostatnio edytowany przez niechcemisie (2015-11-07 16:20:48)
Myślę, że większość młodych ludzi bierze ślub nie z własnego przekonania, ale z powodu oczekiwań rodziny, żeby nie było 'na kocią łapę"... Głównie rodzice dziewczyn o to zabiegają, żeby wnuki nie były nieślubne...
[quote=lipstick]Ale małżeństwo jakoś bardziej zobowiązuje do lojalności... Kobieta na pewno czuje się lepiej wiedząc, że ma potwierdzenie na swoją relację, a nie tylko jego czcze zapewnienia...[/quote]
Od kiedy to papierek jest gwarantem jakiejkolwiek lojalności?! Nie słyszałaś o rozwodach z powodu zdrady?! Czyli mam rozumieć że według Ciebie każdy kto nie ma ślubu z zasady są wobec siebie nielojalni, tak?
Myślę, że Lipstick nie to miała na myśli, choć nie chcę wypowiadać się za nią.
Ja bardziej tę wypowiedź i w ogóle zagadnienie postrzegam tak: jeśli ktoś oficjalnie w świetle prawa zobowiązuje się do starań o dobry i trwały związek (tekst przysięgi obowiązujący od 1 marca 2015:"Świadomy/Świadoma praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z ................................. i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.", a tekst przysięgi kościelnej jest jeszcze bardziej zobowiązujący) to taka deklaracja i przyjęcie formalnych zobowiązań jest dla drugiej strony w pewnym, może i niewielkim stopniu gwarantem, że ktoś ma do związku poważniejszy stosunek. Taka pewność wynika z tego, że osoby, które nie chcą trwałego związku, nie wezmą na siebie takiego zobowiązania, będą unikać ślubu. Nie znaczy to, że nie mając papierka ludzie są nielojalni względem siebie, ale jeśli ktoś zamierza być nielojalny, papierka będzie raczej unikał.
Najlepszym gwarantem czegokolwiek jest ta odpowiednia osoba u boku, a nie papierek:)
Zalegalizowany związek? .. kiedyś. Chyba że dojdę do wniosku że chcę być sama. I wtedy nie będę się ciągle zastanawiała i zamartwiała różnymi rzeczami wynikającymi z małżeństwa. Tak więc kochani, nie szukam męża, tym bardziej w internecie. Nigdy nie szukałam, raczej wybierałam. Kolejek nie było ale raczej nie mogłam narzekać na brak zainteresowania. Ale teraz po 9- letnim ciężkim związku , powinnam i robię sobie przerwę.
no pewnie, naładuj akumulatory i odetchnij sobie.
I słusznie Mi się taka przerwa spodobała. Więcej swobody, mniej problemów.
Dla chcących swobody i braku problemów nie ma to jak luźna znajomość, oczywiście dopóki jedna strona nie zaangażuje się nieprzewidzianie....
Oj tak... to rodzi komplikacje, bo kiedy zaczyna się wyłaniać jakieś uczucie, to zwyczajnie człowiek nie chce tego przerywać, nawet jeśli czuje, że powinien.
A właściwie... czy powinien? Dlaczego powinien? Czy jeśli wie, że nic z tego nie będzie to zobowiązany jest nie dopuszczać do większej zażyłości? Na pewno?
A może w jego obowiązku jest jedynie uświadomić drugą stronę, a potem przestać się ograniczać, bo przecież nigdy nic nie wiadomo, jak się dalej potoczy...
Sama nie wiem. Czułam już kiedyś, że powinnam zastopować relację, ale koniec końców machnęłam ręką i weszłam w to raz i drugi. Popłacze się i przestanie boleć
Czasem takie ograniczenia wynikają z przyczyn od nas niezależnych, bo ludzie poznają się w niesprzyjających okolicznościach, np. pozostają w zależności zawodowej, czasem nawet uczeń - nauczyciel.
no dokładnie tak, życie lubi sypać piasek po oczach, nie ma co.
Dobrze jest zamieszkać z tą drugą osobą przed ślubem ,żeby zobaczyć jaka jest ta druga osoba .
Ale jak pojawiają się dzieci na świecie to wolałabym być po ślubie .
ja mam dokładnie takie samo podejście co Ty.
Widziałam gdzieś ogłoszenie żony, która chce się pozbyć męża z domu, on nie chce odejść, ale może ktoś go weźmie z dopłatą:) To dla mnie jest jeszcze jeden argument za konkubinatem...
aha,spoko nie mam pytań
Stary tajemny sposób na pozbycie się mężczyzny: kiedy mąż wychodzi z domu, należy zacząć wymiatać za nim zmiotką lub miotłą. Trzy rozwódki potwierdzają Serio, takie głupoty kobiety sobie przekazują i wierzą, że to działa.
trochę dobrego humoru nie zaszkodzi.
[quote=niechcemisie]Stary tajemny sposób na pozbycie się mężczyzny: kiedy mąż wychodzi z domu, należy zacząć wymiatać za nim zmiotką lub miotłą. Trzy rozwódki potwierdzają Serio, takie głupoty kobiety sobie przekazują i wierzą, że to działa.[/quote]
Po co czekać na efekty? Przecież szybciej będzie po prostu dać mu kopniaka w ...
Dla mnie to bez sensu, skoro można wziąć ślub i oficjalnie być parą.. Sama jestem z moim narzeczonym już 4 lata i myślę, że to już za długo, a ślub planujemy na styczeń 2017
Im jestem starsza, tym mniej rozumiem pary, które żyją latami bez ślubu.
Ale ślub nie daje żadnej gwarancji, że ktoś z Tobą zostanie na lata... Wręcz przeciwnie, czasem po ślubie właśnie się psuje.
Kwestia dziedziczenia jest nieuregulowana, nawet jak konkubenci razem się dorabiają, to po śmierci jednego ta druga jest obcą osobą w świetle prawa...
Nawet w szptalu jest się obcym dla partnera... Chyba że się ma na wszystkie okazje upoważnienia, najlepiej notarialne...
Strony Poprzednia 1 2
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź