Koronawirus - porady, obalanie mitów, grupa wsparcia (Strona 5 z 9)

Zwolnienia pewnie będą, ale z drugiej strony jak gospodarka ruszy to znaleźć nowego pracownika i przyuczyć go będzie nie tak prosto - zwłaszcza w zakładach wymagających konkretnych umiejętności. Pewnie część zwolnionych wyjedzie na Zachód, Niemcy już czekają...

W mojej okolicy już kilka małych sklepów zakończyło działalność, widać to po opuszczonych lokalach. Tylko markety mają się dobrze...

Niektórzy wieszczą koniec galerii, bo ludzie będą się bali chodzić w takim tłumie... Podobno mają się odrodzić takie ulice handlowe jak były kiedyś w większych miastach.

> lakosta napisał/a:

> A jak jest u Was z pracą? Pracujecie zdalnie czy jesteście na przymusowych urlopach? Będzie do czego wracać po epidemii?

Ja pracuję w restauracji, która poza salą prowadziła sprzedaż na wynos i na chwilę obecną ta druga opcja pozwala jej funkcjonować. Na czas epidemii niektóre osoby wzięły wolne na opiekę nad dziećmi, część wykorzystała zaległe i aktualne urlopy, ktoś niemal natychmiast odszedł do innej pracy z powodu tego, że drastycznie poobniżali etaty. Na 1/2, 1/4, 1/8. Dzięki temu w kwietniu sześciu osobom zostaną przedłużone umowy, jednak osoby, które przez cały miesiąc mają przyjść tylko 2x do pracy już szukają nowej, bo kto się utrzyma za 20 godzin pracy miesięcznie? Tak więc nie jest to wcale najlepsze rozwiązanie. Koleżance pracującej w innej restauracji szefowa nie wypłaca pełnych pensji, zalega im z wypłatami z poprzedniego miesiąca. Dwoje znajomych straciło pracę, bo ich zakłady stoją. Kolejnej kierowniczka powiedziała, że nie przedłuża jej umowy, ale po epidemii zaprasza z powrotem.

U mnie jakoś to funkcjonuje w miarę. Byłam jedynie przez niemal dwa tygodnie na izolacji domowej jako osoba, która miała kontakt z podejrzanym o zarażenie kolegą, który trafił na przymusową kwarantannę, bo ma w domu wirusa. Na szczęście dziś nadeszły wyniki jego testu, jest ujemny, więc od jutra wracam do pracy.

Moje ulubione lokale gastronomiczne w Rzeszowie i Sandomierzu funkcjonują (trzy z pięciu), tyle że przerzuciły się na obsługę na wynos i to może nie jest to samo, obroty niższe, ale przetrwają jakoś. Dwa są zamknięte do odwołania. Gastronomia jest jedną z tych branż, które niby są mocno dotknięte kryzysem, ale mają taka małą furteczkę, z której wiele z nich może skorzystać, wystarczy pakować jedzenie do pojemników.

Jeśli faktycznie nie ma więcej pracy żeby te etaty były w większym wymiarze, to co ma ten pracodawca zrobić - czytać i wykonywać ustawy? Nie chcąc zwalniać musi jakoś obdzielić zadaniami załogę, która jest. A jak przyjdą lepsze czasy to i wymiar czasu pracy wzrośnie...

Ostatnio czytałam, że nie wszystkie testy są wiarygodne i co jeśli zbadamy się, nie wykaże wirusa i wrócimy do domu? Będziemy zarażać dalej...

Ja tym aż tak nie żyję, ale moja mama ciągle ogląda tv na temat koronawirusa. Zapisuje dużo w notesie. To jest temat numer jeden w rozmowach z nią.
Wydaje mi się, że wpadła w jakąś obsesję i to już oddziaływuje na mnie. Nie mogę już wytrzymać.
Jak wracam ze sklepu jest patrzenie czy dotykałam klamek włączników światła, czy myję ręce od razu.
I pytania czego dotykałam, żeby wiedziała co ma odkazić. Otwiera mi drzwi wejściowe i zamyka po mnie, i też odkaża.
Moja mama zachowuje odległości i zwraca uwagę, jak ktoś się do tego nie stosuje. Wychodzi może raz na tydzień.
Ja się tak nie przejmuję ale ogólnie ograniczam się. Ale od 20.04 wyciągnęłam rower i zamierzam jeździć i częściej wychodzę. Oby to jak najszybciej minęło...

Ostatnio edytowany przez kasia001 (2020-04-27 09:57:57)

Maseczka ze skarpetki... Kreatywnie

Pewnie tłumów na początku nie będzie, ludzie boją się zarażenia, a maska nie daje 100% bezpieczeństwa. Sama też na razie nie będę chodzić do galerii, może dopiero latem tam zajrzę.

Ja zauważyłam odwrotne zachowanie, w marketach ludzie nie zachowują odległości od siebie chodząc po sklepie i w kolejkach też. Chyba już oswoili się z zagrożeniem i trochę stracili czujność...

Każdy inaczej to przechodzi, u niektórych podobno są objawy jak przy udarze... A to nie ma wiele wspólnego z niedoborem witamin..