Odp: Rozstanie - kto tu oszalał?
Jak ja próbowałam wygasić to się nie dało. Samo musi w swoim tempie.
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Jak ja próbowałam wygasić to się nie dało. Samo musi w swoim tempie.
To nie podnosi na duchu ;(
Wiem, no ale cóż... życie przynosi tez przykre doświadczenia. Ważne, żeby sobie z nimi poradzić
Życie jest ch***m
HAHA dlatego my, baby, musimy mieć jaja!
Nie mam <zagląda sobie w majtki> ale mam... CYCKIIII !!! Może być?
Może, może <tak, tak>. Baby niestety w dzisiejszych czasach mają i cycki i jaja, bo chłopy są pozbawione i jednego i drugiego...
Tak, od pantoflarzy trzymajmy się z daleka:)
Ich zostawmy dla władczych, sfrustrowanych kobiet, które potrzebują rządzić wszystkimi wokół, jak moja sąsiadka. Jest nauczycielką, wszyscy się jej w szkole boją Jej mąż mówi szeptem.
Gdyby jej się nie bali to by się z niej śmiali:) Więc chyba jednak wybrała lepszą opcję.
Hmm... coś w tym jest, bo ja się jej nie boję. Ona mnie bardzo nie lubi Ja jej nawet nie nie lubię... nawet tyle
Ale pośmiać się z niej można jak syczy i prycha. Przedostatnie wakacje: leżę na balkonie, opalam nóżki, raciczki wyciągnięte, okulary na oczach (potem obserwacja zza ciemnych szkieł, bo tego nie mogłam przegapić) czytam, ona wtargnęła do swojego ogrodu (tak, bo ona nigdzie nie wchodzi, ona zamaszyście nadchodzi, ona szturmuje!) i zobaczyła mojego kota:
- Ssssss.....SsssSSSSS!!! Ten głupi kot! Co za głupie zwierzę! Och! Ach! Będzie szczał! - syczy do męża podniesionym tonem, pewnie tak, żebym słyszała, a ja nie reaguję tylko zerkam okiem, co się będzie działo. Mąż się wił przed nią i prosił, żeby się uspokoiła, próbował ją stamtąd zabrać, z trudem zachowywałam powagę.
Uczyła niektórych moich znajomych. Raz koleżanka przyszła i zobaczyła ją za płotem:
- Tttty wiesz obok kogo mieszkasz?!
Gdyby taka osoba uczyła mnie czegokolwiek, na pewno straciłabym sympatię do przedmiotu. Nauczyciel jednak ma ogromny wpływ na uczniów. Im bardziej lubiłam nauczycielkę/nauczyciela tym chętniej się czegoś uczyłam. Oj... a ona uczy matematyki.
Pamiętam jak byłam mała, jak jej syn krzyczał zamknięty w piwnicy. Dopiero gdy przychodziła opiekunka to go uwalniała. Raz graliśmy w piłkę i niechcący strącił na schodach pelargonię. Wiecie jaką postawę miał przyjąć, jak go nauczono? Splecione z przodu ręce, głowa opuszczona tak, że podbródkiem dotykał klatki i słowo "żałuję". Nie "ups, to było niechcący, zaraz posprzątam" ani nie "przepraszam", tylko z miną zbitego psa "żałuję". Taka tresura.
Żałuję ze tacy ludzie mają dzieci... to powinien powiedzieć, może by do niej wreszcie dotarło, co wyprawia...?
Jest już dorosły, mam nadzieję, że uporał się z przeszłością. Niezwykle rzadko go tu widuję, podobnie jego starszą siostrę. Raz na kilka lat odwiedzają rodziców, nie częściej. Mieszkają w innym mieście.
Przykro mi było jak nosił ubrania po siostrze. Pieniędzy im nie brakowało. Ona miała pensję nauczycielki + udzielała korepetycji, on dobrze zarabia, a mimo to ich dzieciaki chodziły niemodnie ubrane. Noszenie siostrzanych ubrań to była przesada. Co prawda nie stroiła go w sukienki, tylko w spodnie, swetry i bluzy, ale tak jakoś... to chyba zostawia uraz kiedy inne dzieci się śmieją.
Cóż, matka nie nauczyła go, że można mieć normalne relacje z rodzicami, więc ich teraz unika... Miejmy nadzieję, ze w swojej rodzinie, jeśli ją ma, albo będzie miał, nie powieli takich patologicznych zachowań...
Ja miałam straszny problem po rozstaniu z chłopakiem. Tak mnie wypalił emocjonalnie, że musiałam zacząć chodzić do psychologa. Na szczęście pomogła mi pani psycholog w Pomarańczowe Ja w Poznaniu ([url]http://www.terapiapoznan.pl[/url]). Teraz czuję się dobrze i jestem w nowym związku.
nie zawsze to wychodzi, wszystko zależy od tego jak przebiegało rozstanie.
Życie uczy, że z rozstań nic dobrego nie wynika...
Kiedy miałam 12 lat rodzice rozstali się - mama zostawiła tatę dla innego faceta ... Zabrała moją siostrę ze sobą, ja zostałam z tatą.
Niestety tata poznał kobietę, zaczął zostawiać mnie (miałam 13 lat) samą w domu na kilka dni. Kupował mi trzy bochenki chleba tostowego, masę sera żółtego , frytki i wodę smakową . Jadłam to dzień w dzień.
Wracał na jeden dzień i jechał na następne 2.3,4....
Taty dziewczyna zażyczyła sobie , że chce otworzyć SKLEP :> Tata wziął ogromny kredyt, rozstał się z dziewczyną, interes kręcił się chyba 2 miesiące.... Sklep zamknięty, nie ma, a kredyt został ... no i co ? Jakoś trzeba było go spłacić.
Tak właśnie decyzje o rozstaniach kończą się na problemach finansowych, które mój tata ma do dziś...
uważasz, ze najgorsze w tej historii to ten kredyt? Ja uważam, że Twój tata zachowywał się w stosunku do Ciebie nieodpowiedzialnie. Jak można dziecko zostawić na kilka dni i pojechać sobie do jakiejś d...py!!!
Facet jak nie myśli głową to właśnie tak się to kończy... Nastolatki nie są na tyle odpowiedzialne, żeby zostawały same na parę dni... Wszystko mogło się przecież zdarzyć..
Widocznie miał zaufanie do córki, że sobie poradzi... Albo chciał w to wierzyć, bo tam czekała na niego jego 'rozrywka'...
Pół roku temu rozstałam się z mężczyzną, z którym byłam 4 lata, pół roku zaręczona.
Związek ten był burzliwy, rozpadł się przez brak zrozumienia i pewne bariery, w skrócie; była żona, dziecko, dziecko było dla niego wszystkim, przy dziecku nie chciał mi okazywać czułości, żeby go nie ranić, zawsze oznajmiał mi co uzgodnił z byłą żoną a ja po prostu to musiałam akceptować. Czytałam niekiedy ich smsy-wspomnienia... On nic do niej nie czuł, jednak miał zdecydowanie silniejszą więź niż ze mną. Byłam o to zazdrosna, lub po prostu było mi przykro.. Ponadto był apodyktycznym mężczyzną, wszystko musiało być w 90% przypadków po jego myśli. Różnica wieku między nami to 12 lat.
Nie dogadywaliśmy się, było mnóstwo kłótni. Często inicjowanych przeze mnie podczas próby podjęcia rozmowy o "lepszą komunikację"... Z czasem nabawiłam się nerwicy i lęków i często wybuchałam przez trywialne rzeczy, aż w końcu poddaliśmy się, bardziej to on zrezygnował.
Mam wrażenie, że oboje byliśmy na tyle "skrzywieni", że nie potrafiliśmy stworzyć zdrowej relacji. Choć nie było zdrad i kłamstw.
Minęło pół roku a moje uczucie jest niezmiennie silne. W ostatnim czasie dręczą mnie myśli, wspomnienia, żal do siebie. Niestety przechodzę też etap obwiniania siebie o to co się stało....
nie obwiniaj się, co się stało to się nie odstanie. Nikt nie mówił, że rozstania są łatwe ale lepiej zakończyć związek, który nie ma przyszłości i który wnosi więcej przykrości niż radości. Z czasem to zrozumiesz.
Trudno mieć dystans jeśli rozstanie nas dotyczy, jednak emocje biorą górę, żal i zawód są silniejsze od nas...
Uważam, że rozstanie to dobry sposób żeby sprawdzić, czy będziemy tęsknić i czy możemy żyć bez tej drugiej osoby... A przecież zawsze można wrócić:)
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź