O właśnie... to jest dobra myśl - skupić się na tym co będzie po odbyciu kary. Bez planu na życie łatwo tam wrócić.
Poznałam kilka osób, które siedziały, ktoś nas sobie przedstawił, ktoś mi coś opowiadał o nich, kilka razy widzieliśmy się w większym gronie. Nie chcę tutaj uogólniać, ale na podstawie tego co widziałam, to są to ludzie, którzy wykazują raczej mało chęci do zmiany swojego życia. Za to moja niechęć do takiego towarzystwa jest ogromna.
Przez byłego chłopaka poznałam faceta, który zabił człowieka. To była bójka, a on był... powiedzmy że nie kontrolował swojej siły i stało się. Odsiedział swoje. Wykorzystuje swoją "reputację" do tego, by w pewnych sferach być kimś. Dla jednych ludzi będzie na zawsze skreślony, będą go od siebie odsuwać, pokazywać palcem, a przez innych będzie szanowany i wiadomo co wybierze... każdy z nas ma potrzebę uznania, przynależności, szacunku i skłonny jest otaczać się ludźmi, którzy te potrzeby zaspokajają. Tak więc gość trzyma się raczej tego półświatka.
Podobnie dwóch złodziejaszków z osiedla mojej koleżanki. Jakieś drobne kradzieże i tego typu sprawy zaprowadziły ich w końcu za kratki. Tam jeden z nich trudnił się fryzjerstwem - miał zajęcie, był potrzebny, a po wyjściu na wolność... ludzie trzymają się z dala od nich (nic dziwnego), nie mają pracy, pieniędzy, ze strzyżenia kolegów w domu uzbierają na jakieś papierosy, alkohol. Zimę wolą spędzić za kratkami. To degeneraci, ale w więziennej społeczności funkcjonują lepiej, mają zapewniony byt i potrafią się odnaleźć.