Odp: Czy walczyć o zajętego mężczyznę?
Oj tak, oni chętnie wykorzystują wszystko, co mogłoby umniejszyć ich winę. To jak z tym biblijnym owocem... "Ewa mi dała to zjadłem".
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7 8 9 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Oj tak, oni chętnie wykorzystują wszystko, co mogłoby umniejszyć ich winę. To jak z tym biblijnym owocem... "Ewa mi dała to zjadłem".
Jeśli przyjąć, że nie robią tego złośliwie żeby ranić partnerkę, to mogą jeszcze tłumaczyć się pobudkami estetycznymi - miłym wrażeniem z oglądania pięknych pań;)
Ja prędzej zrozumiałabym, gdyby chciał zrobić na złość. Sama odczuwam przyjemność widząc piękne ciało, ale nie żeby się oglądać.
Ja się czasem obejrzę ale to musi być naprawdę okaz:)
Kobiety też są wzrokowcami:) Inaczej ciuchy i buty tak dobrze by się nie sprzedawały;)
Za kurtką czy inną częścią garderoby to się obejrzę nawet wtedy, kiedy jakiś inny facet ma ją na sobie ewentualnie jeśli chodzi o jakąś nietypową fryzurę. Ale zazwyczaj zdążę wszystko zobaczyć zanim się miniemy.
A mi się zdarza spojrzeć ponownie jak np jakaś dziewczyna ma szałową sukienkę czy torbę:) Ale patrzę na torbę a nie na dziewczynę, żeby nie było że coś ze mną nie tak
[quote=niechcemisie]Za kurtką czy inną częścią garderoby to się obejrzę nawet wtedy, kiedy jakiś inny facet ma ją na sobie ewentualnie jeśli chodzi o jakąś nietypową fryzurę. Ale zazwyczaj zdążę wszystko zobaczyć zanim się miniemy.[/quote]
Mnie przyciągają męskie oczy, najczęściej jasne, takie w których można się rozpłynąć:) Zawsze się za takimi obejrzę!
Też często mam kontakt wzrokowy z kimś kogo mijam.
A ja na dziewczynę też popatrzę, ale bez erotycznego pobudzenia. Po prostu jak ma ładne nogi czy włosy czy fajną torebkę to gdzieś w głowie mimowolnie pojawia się ocena:"Jejku, ale super nogi, o rety, ale musi dbać o te włosy, kurczę, chcę taką torebkę!!!"
No tak, a potem z takiego patrzenia są kompleksy, bo ja nie mam takich nóg czy torebki, buuuu.....
Ech.. no tak. Z porównywania się z innymi są... ale jeszcze większe by były, gdyby taka pani przyciągała wzrok naszego pana. Nie mam oporów przed zachwycaniem się tym, co jest ładnego u znanych mi kobiet, ani przed mówieniem im tego, bo jeśli coś jest dobre i prawdziwe, to czemu tego nie powiedzieć. Podobnie oceniam nieznajome, tyle że im tego nie mówię
Kompleksy zawsze wyłażą ze mnie wtedy, kiedy to inni ludzie sprawiają, że czuję się od kogoś gorsza. Da mi ktoś powód do takiego myślenia, a resztę wymyślę sobie sama
To takich ludzi trzeba unikać, wtedy humor będzie lepszy:) Poza tym każdy ma słabe strony, więc można się zemścić wykorzystując to:)
Nie podsuwaj takich pomysłów, bo jestem skłonna je wykorzystywać
Mój popaprany narzeczony miał taką tendencję do robienia sobie ze mnie lalki. 17-19 lat miałam to byłam głupio naiwna. Jak zobaczył coś, co mu się spodobało, to chciał, żebym ja to miała, nosiła, na przykład fryzura, bluzka, kolor włosów, torebka, cała masa innych rzeczy. Słyszałam "Mogłabyś mieć trochę jaśniejsze włosy" a kilka m-cy później "trochę ciemniejsze", a kiedy widział na lasce fajne dżinsy (na fajnych nogach i pupie) to chciał, żebym ja takie miała i... tak samo w nich wyglądała!!!
Nie no, nie farbowałam włosów na zawołanie, ale np. dostosowywałam swoją garderobę do jego, a nie swoich upodobań. I coś jeszcze... za każdym razem kiedy mówił mi jak mogłabym wyglądać czułam, ze nie wyglądam dość dobrze, skoro chciałby, żebym znów coś w sobie zmieniła.
Czułam się przez to co mi mówił i robił gorsza od innych dziewczyn, a i tak nadal nim zaślepiona. W końcu miałam tak straszliwe kompleksy, że przestałam oceniać siebie samą realnie.
Przykładowo: w szkole średniej higienistka zebrała wszystkie dziewczęta na ważenie, mierzenie, sprawdzanie wzroku i ciśnienia. Stanęłam na wagę i miałam ok. 60 kg jak większość dziewczyn mojego wzrostu, ale liczby nie były w stanie mnie przekonać, bo nawet patrząc na dziewczynę która miała 2 kg więcej niż ja widziałam, że ona jest normalnej budowy, a ja jestem odrażająco gruba. Idąc przez miasto oceniałam każdą dziewczynę pod kątem tego, co mogłoby się w niej spodobać mojemu chłopakowi. To było straszne...
Kiedyś zaczęłam zajadać emocje i z 59 kg przytyłam do 64 kg... powiedział mi, że jestem grubasem. Do dziś pamiętam jak się wszystko we mnie w środku ścisnęło z przykrości.
Tamten związek to było jedno z gorszych przeżyć w moim życiu. Mój kolejny chłopak dał mi tyle akceptacji, że wyszłam z kompleksów, poza tym był tak przystojny, że w jakiś sposób czułam się wyróżniona przez to, że ktoś, kogo chcą wszystkie dziewczyny z otoczenia, chce właśnie mnie, ale... z drugiej strony kiedy zaczęło być po kilku latach w związku źle, to znosiłam to za długo i z perspektywy czasu wydaje mi się, że to własnie przez to, że nie chciałam stracić kogoś, kto akceptuje mnie w każdej bluzce, każdej fryzurze i bez względu na to jaką mam figurę. Tak żałośnie potrzebowałam tej akceptacji, że gotowa byłam ponieść zbyt wysoką za nią cenę.
Wiem, że nie powinno się budować samooceny na cudzych opiniach, ale jednak ocena najbliższych nam osób ma szalenie ogromny wpływ na to, jak siebie samych postrzegamy.
Dziś myślę tak: jeśli tamtemu frajerowi nie pasowało to, jak wyglądam, to mógł sobie znaleźć dziewczynę, która będzie wyglądała tak, jak on chce, przecież nikt mu nie kazał proponować związku akurat mi (o zgrozo... ani tym bardziej oświadczać się!) A że raczej nie znalazłby ideału, bo do tego potrzebowałby włosy tej, oczy tamtej, nogi jeszcze innej a głos kogoś, kogo zobaczył w tv to powinien zostać sam... i bawić się lalkami siostry.
Dzisiaj sprawa byłaby prostsza, zaprowadziłby Cię na zabieg do chirurga plastycznego, potem na kolejny - i dziś byś była niepodobna do siebie;)
To aż tak źle dziś wygląda...? Co byś mu poprawiła?
Nigdy nie był ideałem. Wypełniłabym mu czaszkę silikonem lub pianką do montażu, wyszłoby taniej. Mam podstawy przypuszczać, że jego mózg obija się o ścianki czaszki, w związku z czym występują zaburzenia myślenia.
Dodałabym mu kilka centymetrów... wzrostu Tam na dole było ok, ale tam na górze za mało, bo niestety tyle co ja, może tam centymetr czy dwa więcej. Nie mogłam chodzić w szpilkach. (W sumie to i tak już nie będę mogła, ale to inna historia).
Dosysanie tłuszczu oczywiście, bo był bardzo szczupły, a jak jadł więcej to szło mu w brzuch zamiast w bary
Co by tu jeszcze w nim zmienić oprócz... wszystkiego?
Widać leczył swoje kompleksy upiększaniem Ciebie, żebyś odwracała od niego uwagę
Zawsze mógł powiedzieć, że jest szczupły bo słabo go karmiłaś albo zjadałaś wszystko zanim zdążył coś złapać
Hahhaa Wydaje mi się, że w wypowiedzi Kalinki jest część rozwiązania. Strasznie dramatyzowałam po rozstaniu a otrząsnęłam się w trymiga. Dziwne, ale prawdziwe.
Bo pewnie zaczęłaś porównywać go z tymi,których jako wolna już mogłaś mieć I wypadł pewnie niezbyt korzystnie w tym porównaniu?
Hmm... o tym nie pomyślałam, ale faktycznie, przy nich nie wypadł dobrze. W ciągu pierwszych... 2-4 tygodni (?) poznałam chłopaka, z którym byłam potem przez 7 lat, a po drodze były jeszcze inne przygody. Mam co teraz wspominać jako samotnica
Tylko żeby na wspominaniu się nie skończyło... To sobie zostaw na wiek 60+
[quote=niechcemisie]Hmm... o tym nie pomyślałam, ale faktycznie, przy nich nie wypadł dobrze. W ciągu pierwszych... 2-4 tygodni (?) poznałam chłopaka, z którym byłam potem przez 7 lat, a po drodze były jeszcze inne przygody. Mam co teraz wspominać jako samotnica [/quote]
Oj, chyba już za długo jesteś sama...:/
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7 8 9 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź