Odp: Czy walczyć o zajętego mężczyznę?
Ale ta porzucona może się mścić nie pozwalając np na częste spotkania z dzieckiem..
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 4 5 6 7 8 9 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ale ta porzucona może się mścić nie pozwalając np na częste spotkania z dzieckiem..
Otóż to... albo "uprzyjemniać" życie w inny sposób, jeśli sąd zmusza ich oboje do wzajemnego nie utrudniania widywania z dzieckiem.
Była kiedyś u znanego mi rozwodnika taka sytuacja, że ona złośliwie utrudniała kontakt z dzieckiem, wtedy on powiedział, że poczeka sobie na alimenty, ona zaczęła straszyć, że sądownie są przyznane, wtedy on to samo, że widywanie się z dzieckiem też jest ustalone i ma mu na to pozwalać. Takie wojny o dziecko krzywdzą nie tylko dzieciaka, ale też sprawiają, że partner z podobnymi zobowiązaniami i komplikacjami jest wyjątkowo trudny. Nie wiem która wersja bycia zajętym jest gorsza, czy ta, gdzie facet może po prostu odejść od tamtej, czy ta, gdzie facet na zawsze będzie już w jakiś sposób z tamtą związany... źle piszę... zdecydowanie ta druga.
W takich sytuacjach wychodzi jaki kto jest naprawdę, czy chodzi mu o dobro dziecka, czy o własny odwet...
W takim razie musiałabym z przykrością stwierdzić, że jest bardzo dużo złych matek i bardzo dużo złych ojców.
Mnóstwo młodych kobiet wykorzystuje własne dziecko jako narzędzie zemsty, ale nie ma się czemu dziwić jeśli dziewczyny łapią chłopaków na brzuch, to jak taka osoba ma być gotowa na bycie odpowiedzialną matką, jeśli traktuje je jak środek do osiągnięcia celu jeszcze zanim ono przyjdzie na świat, zanim jeszcze zostanie poczęte.
A facet z powyższej kategorii? Ma daleko gdzieś własne dziecko, bo odstrasza go awanturowanie się byłej. Następnym dziewczynom opowiada jaka to suka z jego eks i jak on to strasznie swoje dziecko kocha, tylko jakoś tego nie widać. Takim facetom jest po prostu wygodnie z tym, że nie muszą się dzieckiem opiekować i mogą się dalej bawić tak, jak się bawili.
Ech... w złą stronę to wszystko zmierza. Napatrzyłam się na takie historie, nasłuchałam się, niedobrze mi się robi.
Tak, wiem, nie wszyscy tacy są i na szczęście wiele kobiet po urodzeniu dziecka potrafi się zmienić w zaskakujący sposób i są też ojcowie, którzy naprawdę troszczą się o swoje dzieci.
Wiem jedno... ja nie zamierzam się zbliżać nawet do faceta, który ma dziecko ze swoją byłą. Raz takiego miałam, innym razem z takim romansowałam, dwa tygodnie, co dla mnie nic nie znaczyło, z nudów bardziej, to choć nie byli już ze sobą potrafiła zdobyć mój numer i wydzwaniać do mnie
Wygodnictwo to jedno, a drugie, ze jak nie widzi dziecka, to jak ma je naprawdę pokochać?... Tu bardziej winiłabym matkę, że nie dba o to, żeby dziecko chociaż znało ojca.
Dla mnie taki facet jest podwójnie zajęty
Albo i potrójnie - jak ma więcej niż 1 dziecko
[quote=niechcemisie]Dla mnie taki facet jest podwójnie zajęty [/quote]
Ja nie mówię że ma sobie nie ułożyć ponownie życia ,jak już nie jest z matką swojego dziecka, ale niech to dziecko czuje jego obecność w życiu i wsparcie...
[quote=Kalinka01][quote=niechcemisie]Dla mnie taki facet jest podwójnie zajęty [/quote]
Ja nie mówię że ma sobie nie ułożyć ponownie życia ,jak już nie jest z matką swojego dziecka, ale niech to dziecko czuje jego obecność w życiu i wsparcie...[/quote]
Zgodzę się. Ludzie się rozstają z sobą, nie z dziećmi. Ktoś jest dla kogoś powiedzmy mężem, ale nie zawsze musi nim być. Dziecko zawsze będzie dzieckiem, a rodzic rodzicem. Co więcej, przynajmniej do pewnego wieku, oboje rodzice muszą konsultować ze sobą pewne sprawy dotyczące wychowania, a więc muszą się kontaktować, a im lepszą mają relację, tym więcej mogą osiągnąć. Tylko takie kontakty z byłymi często bywają trudne z wielu powodów i dla każdego z partnerów... byłych i aktualnych.
Dlatego trzeba odpowiedzialnie podejmować decyzję o dziecku... Nie każdy nadaje się na ojca
Gorzej jak facet ma dzieci z 2 związków wtedy pojawia się często zazdrość, porównywanie, które kocha bardziej itd...
nie zdecydowała bym się na taki związek, za dużo by mnie psychicznie kosztowało dzielenie się nim z jego dzieckiem...
Ja się zdecydowałam i wiem już jak to jest i nie chcę więcej
Takiego porównywania, o jakim pisze Milky się obawiałam, bo gdybyśmy mieli kiedyś dziecko (ja i tak nie chciałam, ale wiadomo, różnie bywa), to może starałby się tamtemu zrekompensować jakoś to, że nie widzą się na co dzień, a to drugie ma pod tym samym dachem dzień w dzień i pojawiłby się problem z nierównorzędnym zaangażowaniem. No i samo to, że nie mogłabym dać mężczyźnie pierworodnego potomka. Ogólnie cała masa innych obaw. Poza tym jego była dziwaczyła. Sama się z gościem spotykała, ale krzywo patrzyła na to, żeby on się z kimś widywał, a jak zaszła w ciążę to nosiła jeszcze nazwisko po mężu i była sprawa o ustalenie ojcostwa.
Dziwne, ze nie zrezygnowała z nazwiska męża po rozwodzie skoro nie chciała żeby był obecny w życiu dziecka, a w jej życiu mógł być nadal...?
Wydaje mi się, że jeszcze przed rozwodem planowała kolejne zamążpójście, bo spotykała się z tym gościem i już chyba wiedziała, że chce z nim być, więc wolała uniknąć załatwiania urzędowych spraw i przyjąć nazwisko kolejnego męża. W ciążę też zaszła przed rozwodem.
To prawie bigamistka, na dodatek pewnie nie wiadomo kto naprawdę jest ojcem,skoro było ich wtedy dwóch...
Niee... jeden był ze mną, tzn. jeszcze nie jako partner, ale spotykaliśmy się od kilku lat byli w separacji. Właściwie to ja poinformowałam go o tym, że ona jest w ciąży. Wściekł się, że chce go wrobić w alimenty, a jedno dziecko już mieli razem, nie był to ciekawy okres. Mam dość dzieciatych facetów. Wgl to gdybym wiedziała, że jeszcze nie są rozwiedzeni nie spotykałabym się z nim, ale mówił "miałem żonę, mamy dziecko". Parą zostaliśmy po ich rozwodzie.
Trudno kogoś podejrzewać, że kłamie, zresztą jak to miałaś sprawdzić? Ją zapytać?
Dla niego to był związek zakończony, dla niej też. On spotykał się z kobietami, ona znalazła stałego partnera. Dopiero jak założona została sprawa rozwodowa wyszło na jaw Nie byłam z tego zadowolona.
Trudno się dziwić że nic nie mówił, pewnie czuł, że wtedy by musiał poczekać na Ciebie:)
[quote=niechcemisie]Dla niego to był związek zakończony, dla niej też. On spotykał się z kobietami, ona znalazła stałego partnera. Dopiero jak założona została sprawa rozwodowa wyszło na jaw Nie byłam z tego zadowolona.[/quote]
Moim zdaniem to nie jest aż tak istotne co jest w papierach, raczej co jest wrzeczywistości, chyba jeśli by było podejrzenie, że z nią też bywa, to inna sprawa...
Hmm... skoro tak mówisz...
Teraz nie ma ani mnie ani jej, a papiery to najchętniej dałabym mu żółte
Ale może już jest inna? Faceci lubią różnorodność w tym temacie
Może i jest. Ja już dwa razy po nim byłam zakochana.
Kiedy jeszcze utrzymywaliśmy kontakt sama go zachęcałam do rozwinięcia pewnej relacji, ale nic im z tego nie wyszło. Jej powiedział, że chce być ze mną, a potem do mnie miał pretensje, że mu szansy nie dałam, bo by z tamtej nie zrezygnował. Na dobre mu to w sumie wyszło, bo koniec końców dziewczyna nie okazała się taka fajna jak się wydawała.
A ile można dawać szans? Trzeba wreszcie dać szansę SAMEJ SOBIE na bycie szczęśliwą, tym bardziej jeśli uczucie z mojej strony wygasło na długo przed tym, jak zakończył się związek.
Facet... ten to zawsze znajdzie winnego poza sobą:) Nigdy nie ma , że to on nawalił..
Strony Poprzednia 1 … 4 5 6 7 8 9 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź