Ja się tego już nauczyłam - żadne.
Byłam z kimś, kto miał problem z hazardem i był mi dłużny trochę kasy, której potrzebowałam, co zauważył i zaczął wykorzystywać przedłużając termin spłaty, żeby grać na zwłokę i przytrzymać mnie przy sobie. W końcu powiedziałam DOŚĆ: "Nie będziesz mnie przekupywał moimi własnymi pieniędzmi!" i kiedy inne przeszkody (zupełnie niezwiązane z finansami i uniemożliwiające rozstanie) wreszcie stały się dla mnie do pokonania, odeszłam. Co najlepsze, pieniądze odzyskałam po odejściu, kiedy już ich nawet nie chciałam
Rozmawiałam z koleżanką, która miała podobny problem i również darowała swojemu chłopakowi dług, mówiąc: "Za święty spokój trzeba czasami zapłacić."
Pewnie gdy w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze, takie jak długoterminowy kredyt, nie jest łatwo, ale myślę, że trzeba przynajmniej rozważyć różne możliwości poradzenia sobie z tymi obciążeniami, przygotować sobie wyjścia, bo pewnego dnia można zwyczajnie nie wytrzymać i w jednej chwili podjąć decyzję o tym, że TO KONIEC. I wtedy można znaleźć się w sytuacji, w której nie wiadomo co zrobić, a to pogłębi porozstaniową dezorientację, utrudni zorganizowanie sobie życia bez partnera, wpędzi w dodatkowy stres i zamiast uczynić kobietę silniejszą, doprowadzi do poczucia bezradności.
Natomiast jeśli zawczasu rozważy się różne opcje awaryjne (porozmawia z doradcą w banku, prawnikiem, znajomymi, poszuka informacji w sieci), to ma się gotowy plan i nawet jeśli ktoś z niego nie skorzysta, bo wybierze jednak związek, to zyska poczucie siły i świadomość, że poradzi sobie tak czy inaczej.