Odp: ach, te kociaki...
No tak, pewnie już się nie spotkamy czuję się winna i zaraz za karę dam sobie klapsa w pupę
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
No tak, pewnie już się nie spotkamy czuję się winna i zaraz za karę dam sobie klapsa w pupę
Albo niech kot ci da W ten sposób będzie remis
Ty go wodą, on ci klapsa...
Może i to dobry pomysł zaraz go zawołam ....
Tylko żeby nie zadrapał, bo jak mąż zobaczy... to wiesz co pomyśli...
Będzie delikatny ...
No nie wiem, takie tygrysy są nieobliczalne...
Emilia i ja się sprawuje twój kot ?
Nie no, szalonego mam tego kota
Poszedł sobie i nie wrócił na noc. Zawsze idzie wieczorem na spacer swoimi ścieżkami i przychodzi do drzwi wejściowych lub na balkon z tyłu domu, tam mu ktoś otwiera. Wczoraj jednak długo nie wracał, nie przyszedł tez kiedy się go wołało. Po dłuższych poszukiwaniach i oczekiwaniu na jaśnie hrabiego zrezygnowano z warty w drzwiach. No cóż, jest marzec, on jest młody, wiecie o co chodzi
Godzina pierwsza w nocy, cały dom spi, ja leżę w łóżku i oglądam film. Nagle słyszę dziwne odgłosy za oknem. Wsłuchuję się... rety, jakby się ktoś zakradał, coś szelści, stuka. Kilka m-cy temu po osiedlu chodzili złodzieje. Jednym palcem odsłaniam leciutko zasłonę, a zza szyby wpatruje się we mnie... kot, mój kot usiłujący się dostać do domu przez okno, bo wrócił z randki za późno.
Moje okno jest wysoko. Ślady świadczą o tym, że wskoczył na murek, z niego na rower taty, z roweru na daszek nad garażem i tam było najtrudniejsze zadanie - wspinaczka na mój parapet. Mały spryciarz usiłował wejść przez okno. I to przez jedyne okno, które było uchylone i zza ktorego dochodziły odgłosy życia
Przecież jest marzec, no naprawdę, trochę wyrozumiałości dla kocich instynktów
Mój kot nauczył się tego numeru i od wyżej opisanego zdarzenia regularnie zaczął przychodzić do domu korzystając z mojego okna. Co więcej, raz zrezygnował z wyjścia z domu drzwiami głównymi i pobiegł do mojego pokoju, przycupnął pod oknem wymownie spoglądając to na mnie to na szybę. Poiwiedziałam, ze nic z tego i wypędziłam go drzwiami. Wrócił oczywiście oknem.
Widzisz, i tak sobie poradził:) Nie ma co z tym walczyć, trzeba się przyzwyczaić!
Chyba wygląda na to, że trzeba. Koty chadzają własnymi ścieżkami, a scieżka mojego wiedzie przez okno. Taką sobie trase wytyczył i co zrobić. Teraz kilka razy dziennie zagląda mi przez szybę, otwieram, przeskakuje na biurko, z biurka na podłogę i śmiga na piętro do michy.
Mam persa i z nim to jest dosłownie skaranie boskie, szczególnie jak ma rujkę. Teraz nie wiem czy ją wysterylizować, czy po prostu kontynuować podawanie jej antykoncepcji....
Ja bym wysterylizowała, raz pocierpi a potem będzie spokój
Cześć dziewczyny, ja jestem mamą dwóch kociaków rozbójników Przygarnęliśmy je ze schroniska i rzeczywiście długo się adaptowały do nowego otoczenia i uczyły się zaufania do nas przez kilka miesięcy, ale jestem pewna, że już nie chciałyby się z nami rozstać
Oba to kocurki i oba są wysterylizowane
Ech, my przygarnęliśmy 3 lata temu dwa kociątka znalezione w szkolnej piwnicy. Siostrzyczki. Zamieszkały u nas na podwórku, spały w chlewiku na sianku i codziennie dostawały jedzonko. Jedna z nich była zawsze strachliwa, chodząca własnymi ścieżkami, niezależna - taka typowa kocica. Druga to taka ciepła klucha, ciągle by się tylko przytulała i spała na ludzkich kolanach. Po roku przybłąkały się do nas znów 2 kociątka, znów siostrzyczki. Jedna zginęła tragicznie po tygodniu od kołami samochodu, a że nie chciałam, aby spotkało to drugą, wzięłam ją do domu. Mieliśmy więc 3 kotki, wszystkie wysterylizowane, zadbane i kochane, 2 podwórkowe i 1 domowa. No i ta domowa strasznie chciała na podwórko, siedziała cały dzień na parapecie i patrzyła się na pozostałe zwierzaki. Więc zrobiło mi się jej żal i jak już była po sterylizacji, poszła na dwór - ale mogła przychodzić do domu kiedy chciała. 2,5 miesiąca temu, gdy my byliśmy w największym wirze przygotowań do ślubu, nasza domowa kotka gdzieś zniknęła i do dziś jej nie ma już nie wierzę, że kiedykolwiek wróci, nawet nie wiem, czy żyje.... Z podwórkowych ta ciepła klucha tydzień temu wpadła pod samochodów
i tym sposobem został nam jeden kot - kocia indywidualistka, która w swej kociej samotności przeobraziła się w kolejną ciepłą kluchę i coraz częściej domaga się przytulanek. Boję się, że jak ją za bardzo polubię, to i ona wkrótce zginie. Bo tak to jest z kotami
W domu nieszczęśliwe, a poza nim zbyt mało uważne.
co do akcesoriów dla kota to mogę polecić Ci sklep Apetete.pl ja już kupiłam wszystko co mi potrzebne dla kota, teraz tylko czekam aż będzie ze mną! Jeszcze całe dwa tygodnie...
Moja kocica jest wysterylizowana, spełniła się jako matka dwa razy i wystarczy. Teraz zrobiłabym tak samo, nie jestem przeciwniczką sterylizacji, szczególnie jak ma się więcej kotów w domu czy kocica wychodzi często na zewnątrz. Ja wszystko dla moich kotów kupuję w Auchanie, karma Iams którą jedzą od małego jest tam zawsze dostępna, żwirek, jakieś zabawki itp.
Poczytałam że Wasze koty też gryzą. Myślałam że tylko mi taki się trafił a okazuje się że to dość powszechne u kotów. Najgorzej jak przychodzi żeby go pogłaskać i znienacka rzuca się na rękę Ale za to nie drapie.
Dla nich to zabawa, a nie polowanie - ale jak są starsze to już wiedzą, że to boli i uważają, żeby nie przesadzić:)
Mam nadzieję że z tego wyrośnie
Jeśli nie pokażesz, że to boli, to nie wyrosną. Koty są dobrymi obserwatorami i są inteligentne, tylko muszą wiedzieć, że źle odbierasz to, co robią:)
Zgadzam się z Tobą w 100% i wychowuję go tak że nie na wszystko mu pozwalam ale tego gryzienia oduczyć nie mogę choć próbowałam praktycznie od samego początku różnymi metodami. Przynajmniej w domu już nic nie gryzie bo wcześniej zdarzało mu się nawet buty pogryźć:p
Widocznie to jego hobby, z którego nie raczy zrezygnować;)
Trzeba je więc pokochać...
O nie, musi sobie znaleźć inne hobby- ja nie odpuszczę!
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11 12 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź