Temat: Weselne wpadki
Dostałam takiego meila od kumpeli (zresztą już wczęsniej słyszałam o tej historii z życia wzięte, naprawdę!)
Dzisiaj miał być drugi dzień wesela. Historia prawdziwa.
Pojechałam do swojej znajomej jako osoba towarzysząca dla mojej koleżanki na ślub i wesele.
 Zaczęło się o godzinie 9.00 rano. Wszyscy goście pani młodej już  stoją  przy jej domu. Czekają na przyjazd pana młodego i starosty. Bo jak nakazuje tradycja śląska (nie wiem czy wszędzie), pan młody musi  wykupić panią młodą za pomocą starostów, którzy są licytatorami   w tej  zabawnie przedstawionej aukcji.
 bla bla bla,,, koniec.
 Pani młoda sprzedana za buta, garść miedziaków, platynową kolię, 10  par kluczyków samochodowych i wino marki wino. Błogosławieństwo  rodziców bla bla bla.. (tak mi się już w głowie kotłuje o rosole).  Jedziemy do kościoła. Ślub, ksiądz: "Czy Ty[..]? - tak " razy dwa.  Ciągle myślę o rosole i roladzie na obiad już mi burczy w brzuchu.
 Wychodzi piękna para młoda szczęśliwa sypią miedziakami i ryżem WOOOOOOOOW. Standard.
Przyjechaliśmy na sale. Uroczyste przywitanie. Szampan trzaskanie kieliszków. Pan młody sprząta. Tylko powiększa dziurę w brzuchu a na rosół czekamy. Orkiestra na przywitanie jeszcze sto lat. Życzenia i prezenty. I w końcu siadamy do stołu uffff.....
 Obrałam strategiczne miejsce z koleżanką, ale wszyscy jeszcze nie  siedzą. Talerze na stołach. 
I TERAZ NAJWAŻNIEJSZE.
Pan młody bierze mikrofon i prosi grzecznie w pełnej powadze, aby wszyscy zajęli miejsca. Dziadkowie, babcie, ciocie, wujaszki, koledzy, koleżanki, ksiądz proboszcz, orkiestra, kelnerki, kucharze i pozostali goście z rodziny Pana młodego i Pani młodej zasiedli przy stołach (około 120 osób). Gdy krzątanina się skończyła padły słowa młodego do mikrofonu:
"Dziękuję wszystkim za przybycie życzenia i prezenty. Mam dla Was małą niespodziankę schowaną pod każdym talerzem. Proszę o sprawdzenie kopert pod talerzami."
 Głęboka cisza. I wszyscy podnoszą talerze. Ja też. Wyciągam  koperty, a  tam dziewczyna naga siedząca na nagim młodzieńcu. 3 zdjęcia. Różni  goście mieli inne pozy. Pan młody kończy: 
 "Dowiedziałem się miesiąc temu, że moja XXXXXX mnie zdradza z tym panem na zdjęciu. Postanowiłem w dowód zawodu miłosnego to  sfotografować i pokazać Wam wszystkim. Nie chciałem odwoływać  przyjęcia bo i tak jest zapłacone. Inaczej byście mi nie uwierzyli i  byłbym najgorszy gdybym nagle zerwał związek tuz przed weselem. Ksiądz  proboszcz mam nadzieję, unieważni małżeństwo, skoro jest jeszcze nieskonsumowane. Dziękuję wszystkim. Wy zostańcie i bawcie się. Zdjęcia  zachowajcie na pamiątkę."
Wszytki kopara opadła! Pani młoda się popłakała i jak to baba musiała strzelić młodego w twarz. Takich wyuzdanych zdjęć to bym się nie spodziewała. Drugim szokiem było to, że PANEM ZDRAJCĄ był kuzyn pana młodego. Rosół zjadłam. Flaszkę dostałam. o 22.00 "impreza" się zakończyła. Dzisiaj miał być drugi dzień wesela, ale nie ma.
* nie podaję nazwisk, miejscowości, prawdziwej daty itp.
** sytuacja w 100% prawdziwa
*** stało się to nie dalej niż w poprzednim kwartale
**** może i ktoś z Was był na tym weselu
            


