[quote=niechcemisie]Nie no, jeśli już dietetyczka jest po naszej stronie to siła w nas!
Bloga chętnie odwiedzę, ale póki co zastanawia mnie co takiego pomocnego jest w prowadzeniu go podczas odchudzania, a wiem że jest, bo dziennik odchudzania to rozumiem, a blog... chodzi o tę presję, że ktoś to czyta, że podjęło się niejako publiczne wyzwanie, czy piszesz go tylko dla siebie, żeby mieć jasność tego co robisz w związku z odchudzaniem? Prowadziłaś go już wcześniej?
Ja będę się posiłkować wspaniałą książką, której patronem medialnym jest Uroda i Zdrowie, a także SHAPE (kiedyś kupowałam regularnie i chyba zacznę znów) - "Dziennik diety". Plan na dwanaście tygodni.
Zwykle, kiedy zaczynałam, zakładałam sobie coś w tym stylu, taki zeszyt, w którym sobie planowałam co zrobię i wpisywałam co zrobiłam i zjadłam, ale ta książka jest mega, bo oprócz tego, że ładna i kolorowa, to jeszcze zawiera różne porady, można w nią wpisywać przepisy, wartości odżywcze ulubionych produktów, kontrolować czy je się zgodnie z piramidą żywienia, jest karta postępów. Ja zawsze robiłam sobie taką tabelkę do tego. Jakoś bez planu nie mogłam nigdy ruszyć, potrzebowałam pomóc sobie to wszystko zorganizować, a "Dziennik diety" to strzał w dziesiątkę.
Jak się do tego zabiorę? Mam zestawy ulubionych ćwiczeń i niestety będę musiała przestać o nich na razie myśleć. Przedwczoraj wbił mi się w stopę kilkucentymetrowy wkręt (stanęłam na nim) i chodzenie oraz stanie sprawia ból, więc pozostają jedynie ćwiczenia nie wymagające stania na stopach, na szczęście jest ich sporo (głównie znalezione w magazynie Shape).
Nie zamierzam przechodzić na żadną z diet cud, ani głodzić się. Na początek ograniczę jedzenie. Roztyłam się, bo mam problem z zajadaniem emocji. Od lat. Radość, smutek, wtyd, strach, obawa, trema, szczęście, wzruszenie - za każdym razem odwiedzam lodówkę. Mimo, że palę, nie ciągnie mnie od razu na papierosa - najpierw muszę zjeść, potem mogę iść zapalić. Miałam już kontak z psychologiem, psychodietetykiem, doktorem nauk medycznych w tej sprawie i niczego to nie zmieniło. Gdzieś w środku mam jednak silne poczucie, że tylko ja i tylko sama, bez niczyjej bezpośredniej pomocy, mogę to zmienić. Ale pośrednio i nieświadomie może mi pomóc wiele osób... zwłaszcza przez zwykłą rozmowę, w której moje emocje znajdą ujście. I do tych celów wolę internet. W realu najczęściej trzeba poczekać, aż ktoś przyjdzie, a rozmów telefonicznych nie lubię, od smsów palec boli z jedną osobą dobrze mi się rozmawia o tym, z drugą o tamtym, trzecia nie zrozumie, czwarta nie jest zbyt dyskretna, piąta będzie chciała pomóc bardziej niż ja chcę itd. A przez internet jest inaczej. Wygadam się i mogę to zrobić w każdej chwili. Dlatego uwielbiam fora.
No więc... na początek:
- ograniczam jedzenie,
- piszę, by emocje znalazły ujście
- ćwiczę to, na co pozwoli mi mój nieszczęsny stan.[/quote]
Hej Co do bloga to ja go prowadzę nie jako taką spowiedź, ale bardziej jako motywację. Ogólnie nie zamieszczam tam jadłospisu, mało kiedy piszę co i ile ćwiczyłam. Raczej wklejam duuużo zdjęć, które mnie motywują, jakieś ćwiczonka, ciekawostki.. jest to "moja" tematyka. A presji jako takiej nie czuję, bo nie spowiadam się codziennie z tego co zjadłam i ile wypiłam Piszę go przede wszystkim dla siebie (70% jest tematyki dieta i odchudzanie, a 30% inne rzeczy).. żeby się stale motywować i "nakręcać".
Co do Shape`a też kiedyś kupowałam i bardzo lubiłam, ale jakoś sama nie wiem - zrezygnowałam, bo dużo porad biorę z różnych ciekawych stronek