Nie interesują mnie takie, na podobnej zasadzie, jak Ciebie zapewne nie interesują mamzele (tak to się pisze w gwarze?), które latają do mamusi i spełniają jej życzenia, lubią się tulić, no i blogują o modzie.
Wyszedłem z założenia, że skoro Kobiety oczekują ode mnie więcej kobiecości, to ja oczekuję od nich więcej męskości.
Wtedy można robić wszystko razem - od sadzenia sukulentów, palenia świeczek zapachowych, wybierania ciuchów, po pizg---nie w tenisa, palenie maryanny i oprawianie kolejnych butelek wina w platikowych kubkach w terenie.
Czy ująłem to obrazowo?
P.S. A męskie cechy widać po kobiecie już na pierwszy rzut oka, jeśli się wie, jakie syndromy oceniać. Krótka rozmowa wyjaśni resztę. Ja od razu głupieję na widok agresywnej piękności - niektóre chcą wypisywać nienawiść do otoczenia na twarzach i ja tylko na takie patrzę jak typowy samiec.
Wadą tego podejścia jest... szansa. Takich Kobiet jest może z 0,0005 %. Pięć Kobiet na 10 tysięcy.
Takie są moje najnowsze badania... i widać nie potrzebuję nawet naukowców z Dusseldorfu i ich badań prospołecznych, żeby to wiedzieć.
Ostatnio edytowany przez incognito (2012-08-24 11:31:10)