Ciśnięcie się w tłumach w marketach za to nie jest zakazane. Połowa ludzi ma maseczki zsunięte z nochali, a kasjerki nie mają rękawiczek, ale do muzeum wejść się nie dało, mimo że tam nigdy nie ma takiej ilości osób. Tak samo do sali kinowej, w której można by zorganizować odpowiednie odległości.
I wiecie co? Ja nie rozumiem dlaczego w hotelach można przyjąć tylko 50% gości (a jeszcze przed momentem wcale), skoro oni są od siebie odizolowani w swoich pokojach i nie korzystają ze wspólnej łazienki ani z hotelowej restauracji.
Festiwal, na który się wybierałam i na który mam od ponad roku bilet i rezerwację na polu namiotowym, był przekładany kilka razy. Teraz szukam nowej pracy i nie zdążę sobie wypracować urlopu. Trzy poprzednie okazje minęły, uzbierany urlop musiałam wykorzystać odchodząc z pracy. Tak że też mi trochę te ograniczenia nie w smak, ale jak mus to mus. Wolałabym jednak, żeby zamiast co chwilę przesuwać termin ustalono jakiś konkretny, choćby odległy, bo za dużo kombinowania w pracy.