Odp: Samotność w związku
Teściowa potrafi życie zatruć, zwłaszcza jak chce syna przeciągnąć na swoją stronę, przeciw synowej... To okropne..
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 … 4 5 6 7 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Teściowa potrafi życie zatruć, zwłaszcza jak chce syna przeciągnąć na swoją stronę, przeciw synowej... To okropne..
o, skąd ja to znam. To więcej niż okropne, o wstrętne.
Ja mieszkam nadal z rodzicami, choć mam narzeczonego i to jest ta sytuacja poczucia samotności, choć jestem przecież w związku..
A czy robicie coś, żeby to zmienić? Na początek możecie nawet coś wynająć, warto zacząć wspólne życie, jeśli myślicie o sobie poważnie...
Wspólne mieszkanie to też test na to, czy ze sobą wytrzymujecie 24 godz. na dobę;)
dokładnie, poza tym w ten sposób od razu wychodzą na wierzch wszystkie złe cechy. Mój mąż wprowadził się do mnie po pół roku związku, na co ja naciskałam bo chciałam go poznać z każdej strony, a nie czekać na to latami żeby się potem rozczarować.
W związku czy poza nim samotność nie jest fajna...
Ogólnie samotność w wielkim mieście jest jeszcze gorsza niż w malej miejscowości... Masz świadomość, że tylu ludzi jest dookoła, ale żaden nie istnieje dla Ciebie... Powierzchowne kontakty, każdy gdzieś się śpieszy, nie zauważa drugiego człowieka...
dobrze powiedziane, smutne ale prawdziwe
Czuję, jak życie przecieka mi przez palce.
Pracuję bardzo dużo.. Na szczęście lubię to co robię.
Niedawno wyszłam z toksycznego związku i teraz poznaję siebie na nowo. Uczę się żyć samej.
Nie mam czasu na związek - pracuję dużo i nie dałabym rady poświęcić tyle uwagi ile zapewne by potrzebowała - tej drugiej osobie. Być może już do końca życia będę sama - często o tym myślę i staram się z tym pogodzić.
Nie myśl tak, przecież nigdy nie wiesz, co przyniesie następny dzień...
Święte słowa Byle do przodu
Może jak ludzie są razem ale osobno warto popracowac nad zbliżeniem się do siebie, czasem poprostu nie zna sie drugiej osoby. Myślę, że warto wyjechac na kilka dni, ale tylko e dwoje. dzieci zostawcie u rodziców. Wynajmijcie [url=http://www.topzakopane.pl/]apartament w Zakopanem[/url] i spróbujcie się poznać. Spędźcie trochę czasu tak jak kiedyś jak sie poznaliście
Wspólne pasje bardzo zbliżają...
Chciałabym zostawić przeszłość za sobą i być wierna swojej przyszłości, ale nie da się. Nie da się do póki wszystkie bolesne i przykre rozdziały, które niszczą teraźniejszość nie zostaną po prostu zamknięte. Generalnie wychodzę z założenia, że jedyne rzeczy, które w życiu mają sens są cholernie proste: zdrowie, rodzina, bezpieczeństwo i przyjaźń. Nie mam żadnej z tych rzeczy więc nie cieszy nic. Nic nie pomaga, kiedy wszystko się sypie jak domek z kart.
A może lepiej do tego nie wracać i samo się zapomni, zatrze w pamięci? Ja żyję przyszłością, to jest o wiele zdrowsze...
samotność w związku ma miejsce wtedy, kiedy partnerzy przestają pielęgnować uczucie.
Ktoś kiedyś powiedział że "porozumienie dusz" to bujda, ale mi właśnie takiego porozumienia brakuje. Niby wszystko jest dobrze, miły, dobry, ale ja czuję się niekochana. Nie widzę go w roli swojego męża uważam raczej za dziecko, które wymaga opieki. Proszę o radę.
to jest okropne kiedy w związku pojawia się takie uczucie osamotnienia. Przeżyłam coś takiego i nikomu tego nie życzę.
Tak, zwłaszcza ja teraz tak mam w związku na odległość, zdana tylko na siebie w codziennych sprawach, wiecznie czekająca, "notoryczna" narzeczona...
> Isia napisał/a:
> Czuję, jak życie przecieka mi przez palce.
Pracuję bardzo dużo.. Na szczęście lubię to co robię.
Niedawno wyszłam z toksycznego związku i teraz poznaję siebie na nowo. Uczę się żyć samej.
Nie mam czasu na związek - pracuję dużo i nie dałabym rady poświęcić tyle uwagi ile zapewne by potrzebowała - tej drugiej osobie. Być może już do końca życia będę sama - często o tym myślę i staram się z tym pogodzić.
A wiesz, że miłość przeważnie przychodzi wtedy jak już się pogodzimy, że będziemy same Ta przewrotność losu
Niestety po paru latach żar wygasa, to normalne i każde zaczyna żyć swoim życiem, dobrze jeśli nie szuka kogoś na boku... Taka jest kolej rzeczy po prostu...
Liljuszka ma rację Miłość to taka niespodzianka od życia, która pojawia się nawet wtedy, kiedy przekonani jesteśmy, że nie przyjdzie
Co do tego żaru, o którym piszesz Summerlove, zastanawia mnie, dlaczego niektórzy uważają, że właśnie to jest miłość... bo przecież jest tyle osób w jakiś sposób od niego uzależnionych, że nie potrafią przejść do kolejnego etapu związku i wydaje im się, że bez niego to już nie jest miłość. I szukają czegoś/kogoś innego, kto im ten żar da. Co więcej, wydaje im się, że sam ten żar jest miłością i dają się zwieść zauroczeniu, które nie zawsze się w prawdziwe uczucie przeradza. Ale dlaczego tak bardzo się kierujemy tym żarem?
Bo to jest takie egoistyczne poszukiwanie przyjemności, zaspokojenia swojego ego... Nie jest ważna ta druga osoba, tylko własne oczekiwania... Egoistyczne mamy czasy, i związki też...
Najgorsze, że ta samotność wynika z oddalenia - po paru latach każde z partnerów zaczyna żyć własnym życiem, zdarzają się romanse, i bywa że związek powoli się rozpada w ciszy...
To prawda. My z mężem tez mamy z tym problem, ale to wynika z faktu, że oboje jesteśmy zabiegani, zapracowani i jeszcze do tego dochodzi opieka nad dzieckiem.
Strony Poprzednia 1 … 4 5 6 7 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź