Visana, mam podobnie, chyba że zmienię otoczenie. Moi rodzice jeszcze nie są w wieku emerytalnym i już stan zdrowia nie pozwala im podejmować zwykłego wysiłku fizycznego, a wzrok pracować w pełni wydajnie przed komputerem na przykład. Stworzyli wokół siebie warunki, w których się choruje i umiera. Nie dbają o to, co jedzą, nie dbają o to czym oddychają, nie leczą się na połowę schorzeń, na które leczyć się powinni. Dzięki nieudanej instalacji ciepłowniczej zatruli mnie trzy lata temu i trują w dalszym ciągu. Siada mi pamięć, sprawne myślenie, siostra ma problemy z układem oddechowym, ciągłe bóle głowy wykańczają mnie, ojca... i oni NIC z tym nie chcą zrobić. Prosiłam, tłumaczyłam, nic. Słyszę tylko, ile wydali na piec, jakby to był jakiś argument.
Zachować sprawność w wieku podeszłym można TYLKO I WYŁĄCZNIE dbając o siebie, o swoje zdrowie. Mój ojciec używa do chleba smalcu i wszystko odgrzewa na plastrach słoniny, zatyka sobie żyły, a potem mierzy ciśnienie i łyka piguły na serce. Matka nie korzysta z pralki elektrycznej, bo uparta jak osioł i moczy te ręce w wodzie, a potem bolą dłonie, bolą nogi od stania. Brak mi słów do tych ludzi.