Odp: Czy warto iść na studia?
Ładnie tam macie, ale można pojechać turystycznie, bo żyć tam na co dzień to trochę takie czekanie nie wiadomo na co...
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ładnie tam macie, ale można pojechać turystycznie, bo żyć tam na co dzień to trochę takie czekanie nie wiadomo na co...
Turystycznie? Kochanaaaa... tu nie ma co oglądać Chyba że zakłady przemysłowe.
To kicha, ani widoków za oknem, ani na przyszłość, chyba że w przemyśle... Wiej wzorem tych z obrazka...
Myślę, że dużo zależy od władz danego miasta czy województwa, widocznie tym brak chęci żeby rozwijać miasto i region, a nawet program 500+ nie zatrzyma tych, co już planują wyjazd...
Przydałoby się zwiać. Zawsze dobrze czułam się w Rzeszowie. Niby też Podkarpacie, ale w porównaniu z tymi tutaj miasteczkami to jak inny świat
Teraz Stalowa Wola ma młodego prezydenta (31 lat) i miasto oczekuje, że pójdziemy w kierunku przyjaznym młodym ludziom.
Wciąż jest zbyt mały dialog pomiędzy zakładami przemysłowymi a tutejszą uczelnią techniczną i tak szczerze zainteresowany absolwentami wydaje się być jedynie pewien chiński koncern. Nawet sponsoruje jednorazowe stypendia dla najlepszych, w wysokości 2 tys. złotych.
Uczelnie techniczne powinny jakoś bardziej współpracować z lokalnym przemysłem, żeby nawzajem odpowiadać swoim potrzebom.
No i świetnie! Robisz coś, co ma związek z pasja, z zainteresowaniami.
Ok, może i da się samemu kształcić, choć bez tzw. papierka, ale jednak czasami studiowanie umożliwia dostęp do takich zasobów, do których poza uczelnią dostępu nie mamy, zwłaszcza, jeśli jeszcze nie pracujemy w zawodzie związanych z kierunkiem studiów.
Specjalistyczne programy, bazy danych, niektóre podręczniki, pomoce naukowe, praktyczne doświadczenia, wiedza profesorów, którzy swoją karierę naukową poświęcili konkretnej dziedzinie, otoczenie ludzi, którzy dążą do tego samego i mogą wzajemnie się wspierać.
To wszystko są cenne zasoby na drodze do poszerzania swojej wiedzy.
A przede wszystkim masz papier na to, że się na czymś znasz:) A to wciąż się liczy, bo gdzie ktoś uwierzy na słowo, jacy to jesteśmy mądrzy...?
Na słowo nikt. Trzeba pamiętać, że papier ma wartość wtedy, kiedy dokumentuje realne umiejętności i wiedzę. Z drugiej strony, jak zauważyła Voyage, jeśli ktoś je posiada, a nie ma na to papieru, czasami może nie dostać szansy na wykazanie się. Dostanie, jeśli jego doświadczenie zawodowe pozwala przypuszczać, że je posiada, ale brak wykształcenia może mu wtedy z kolei stanąć na przeszkodzie w drodze do awansu.
Ale jest jedna dziedzina, w której można się wykazać bez papierka, a mianowicie informatyka. Czasem nastolatki wymyślają takie aplikacje, że szacunek, a studiów to nawet jeszcze nie zaczęli...:)
Hakerzy z gimbazy Sama widziałam jakie cuda robią. Nawet nie wiedziałam za bardzo na co patrzę, bo rozumiałam tylko efekt końcowy. Przebierają palcami po klawiaturze jak stenotypistka i najczęściej sprawiają wrażenie, jakby dokładnie wiedzieli co robią. Nie mam tylko pojęcia skąd to wiedzą i nie rozumiem połowy słów, którymi się posługują
To dowód dla NASA, że mamy kosmitów między nami
Można i tak o nich mówić, ale dzięki takim 'kosmitom' świat idzie do przodu o wiele szybciej...
Młodzi geniusze. Żeby tylko dać im odpowiednie warunki do tego, aby mogli się rozwijać, choć i tak niesamowite jest to, do czego doszli bez pomocy instytucji naukowych, bo technologia informacyjna na poziomie szkolnym na pewno nie wniosła w zakres ich wiedzy i umiejętności nic nowego.
Tacy najczęściej pracują dla zagranicznych firm, bo w Polsce nie ma kto w nich zainwestować...
Na pytanie czy warto iść na studia zawsze moja odpowiedź będzie brzmiała, że warto. Trzeba tylko wybrać kierunek zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Teraz moja kuzynka w zeszłym roku zaczęła studia w Wyższej Szkole Bankowej w Gdyni i bardzo sobie chwali ich kadrę (adres ich strony dla zainteresowanych:
Najważniejszym kryterium wyboru studiów powinny być indywidualne zainteresowania i preferencje. To nasze predyspozycje mają być naturalnym drogowskazem pokazującym, w jakich obszarach nauki najlepiej się odnajdziemy. Uleganie chwilowym modom, kalkulacjom, namowom koleżanki czy kolegi, nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście warto rozmawiać ze starszymi studentami, radzić się rodziców, szukać informacji w różnych źródłach, ale istotne jest, aby ostatecznie decyzję podjąć samemu, świadomie, wykorzystując cała zgromadzoną wiedzę o sobie i różnych propozycjach edukacyjnych. Tylko wówczas studiowanie ma szansę stać się przyjemnością i przynieść prawdziwą satysfakcję.
Racja racja... można i należy wziąć pod uwagę sugestie osób bardziej od nas doświadczonych i lepiej orientujących się na przykład na rynku pracy, ale wybieranie kierunku nieco wbrew sobie, a już na pewno wbrew predyspozycjom, bo np. panuje na niego moda, doprowadzi przypuszczalnie do tego, że ktoś szybko wypali się zawodowo. Może nawet nie będzie miał siły na ukończenie takiego kierunku. A na rynku, z racji mody, będzie wówczas wielu absolwentów bardziej zaangażowanych, a więc i stwarzających konkurencję.
Większość ukończy i na siłę, przy dzisiejszym poziomie nauczania, ale jaka będzie jego satysfakcja z pracy, której nie będzie lubił?...
Chyba żadna... może ewentualnie z zarobków, ale to na dłuższa metę przestaje cieszyć.
Same pieniądze, jak już się ma ich sporo, przestają cieszyć... Człowiek zaczyna dumać, jak sobie za ich sprawą uprzyjemnić życie, a że czasu wolnego ma mało - bo ciągle chce zarabiać więcej i więcej, - to na przyjemności czasu brak, bo telefon ciągle dzwoni i wzywa do kieratu. I pozostaje mu frustracja - choć z pełnym kontem w banku...
Ostatnio edytowany przez Gabika (2016-08-06 15:08:52)
Jak ktoś nie lubi pracy, to też ją odfajkowuje, więcej błędów robi i cierpią na tym ci, którzy muszą poi nim poprawiać, albo cierpieć z powodu jego pomyłek...
[quote=Gabika]Same pieniądze, jak już się ma ich sporo, przestają cieszyć... Człowiek zaczyna dumać, jak sobie za ich sprawą uprzyjemnić życie, a że czasu wolnego ma mało - bo ciągle chce zarabiać więcej i więcej, - to na przyjemności czasu brak, bo telefon ciągle dzwoni i wzywa do kieratu (...)[/quote]
Znam kogoś takiego Tyle że gromadzi środki planując własny biznes i chce mieć jak najwięcej wkładu własnego. często wspomina, że czuje się wypalony. Wspólna znajoma zauważyła, ze nawet na urlopie, podczas wakacyjnego wyjazdu, uwiązany był pracą.
Co zrobić... nie można mieć wszystkiego. Przynajmniej nie naraz.
Myślę, że gdyby naprawdę był zdeterminowany, to wolałby wziąć więcej kredytu i uwolnić się od tej pracy... Ale może ma pretekst żeby przedłużać ten stan - to byłby chyba masochizm...
Potrzebuje dużo kasy, a interes ryzykowny, zresztą... on chyba jest pracoholikiem.
Człowiek, który za wiele poświęca dla pracy, uzależnia się od niej, ale z drugiej strony szybko grozi mu wypalenie...
A potem pewnie trudno mu coś zmienić, bo ma poczucie, że skoro tak dużo z siebie dał, to nie może odejść bez swoistej rekompensaty. Tkwi w tej pracy, bo ma żal, że nie dała mu więcej, a odejście pogłębiłoby poczucie straty zainwestowanej energii. Smutne...
Na rekompensatę się nie doczeka. Lepiej by było jednak coś zmienić w miarę możliwości.
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź