Wściekłam się... weszła nowa wersja Zdjęć Google.
Porażka!
jedyny plus to to, że aplikacja jest w tej chwili niezależna od Google +, ale jak dla mnie wprowadzone zmiany sprawiły, że stała się bezużyteczna, a była jedną z tych, z których korzystam najczęściej
Po pierwsze: zabrali wszystkie funkcje do obróbki zdjęć, których używałam
Z tych, które zostały korzystam tylko z JEDNEJ! Przycinanie. Tylko tyle mi zostawili!
Nie ma opcji selektywnego poprawiania. Korzystałam z niej rozjaśniając niektóre części zdjęcia, była bardzo potrzebna. Nie ma wielu innych potrzebnych, takich jak zwiększanie ziarnistości czy cieni i kilku innych.
Poprzednia wersja miała wiele rodzajów winiet i odcieni do cieniowania, ta ma jedną winietę, odcieni żadnych.
Po drugie: mocno ograniczyli ilość efektów, przy czym spośród tych, które teraz są dostępne, może 2 nadają się do użycia. Nie ma nawet sepii!!!!! Nie spotkałam się jeszcze z edytorem zdjęć, który nie posiada takiego efektu.
Po trzecie: bardzo kiepski interfejs. Poprzedni był wspaniały i wygodny w obsłudze. Pionowy ruch prowadził do wybierania opcji jasności, ziarnistości, cieni, natężenia koloru, wyostrzania itd., a poziomy ruch je regulował (+/-). W tej chwili wielu z tych funkcji nie ma, a te, które zostały, reguluje się suwaczkiem.
Po czwarte: robiąc zdjęcie aparatem w smartfonie mogłam od razu przejść do jego edycji w aplikacji Zdjęcia Google, a w tej chwili na moim modelu (bo nie wiem czy na każdym) apka służy jedynie do oglądania i udostępniania zdjęć. Żeby je edytować muszę wyjść z aparatu i wejść do aplikacji.
JESTEM WŚCIEKŁA.