To książka, która zaprasza nas w historyczne czasy Polski szlacheckiej XVIII wieku, kiedy to zagrażało nam niebezpieczeństwo ze strony Rosji, a Polacy podzielili się na dwa wrogie obozy…
Powieść rozpoczyna się sceną z życia kata winnickiego, który przecina nici ludzkiego żywota. Wydaje mu się, że źródłem wszystkich nieszczęść, które go spotykają i dotykają też cały naród, jest klątwa rzucona przez czarownicę. Czy jednak czytelnik podzieli jego zdanie, uwierzy w ten zabobon? Czy zgoda może zapanować w całym kraju, skoro Tadeusz Jandźwiłł – kasztelan na Turowie, nie potrafi porozumieć się z własnymi dziećmi? Czy w kraju panować dobrobyt, skoro pan na włościach utrzymuje zbójców i toleruje ograbianie podróżnych na własnym terenie – nawet tych, którzy są jego gośćmi?
Fortuna, nie zawsze zdobyta drogą uczciwości, żądza władzy i miłość – to one pchają ludzi do działania poza prawem boskim i ludzkim, ubarwiając strony powieści dynamicznie rozwijającą się fabułą. Bohaterowie uwikłani są tu w wielką politykę, ale mają też własne, codzienne sprawy, rozterki, nadzieje i troski – tak podobne do obecnych.
Cudownie romantyczny wątek Zofii Niezgodzkiej i Kacpra Hadziewicza jest podobny do innej literackiej pary: Oleńki Billewiczówny i Andrzeja Kmicica z „Potopu” Henryka Sienkiewicza. „Fortuna i namiętności” wpisuje się więc w ciąg powieści historycznych, które wzruszają nasze serca. Język, którym posługuje się tu autorka, nawiązuje do polszczyzny z dawnych wieków, jednak z dbałością o to, by nie obciążać czytelnika sprawdzaniem znaczenia zbyt archaicznych słów.
Lektura ta skłoniła mnie do refleksji, że choć upłynęło kilka wieków id opisywanych zdarzeń, ludzkie podejście do władzy, przeżywanie miłosnych rozterek i uniesień nie zmieniło się – śmiem twierdzić – wcale. Owszem, z rumaków przesiedliśmy się do BMW i zamiast świec mamy żarówki – ale uczucia, chęć zdobycia i utrzymania władzy oraz nieuczciwe działania dla obrony wlasnych interesów były takie same i kiedyś, i w bardziej współczesnych czasach.
Zapraszam do lektury, pod ciepłym kocykiem i z filiżanką grzańca w dłoni.
Agnieszka Szymczyk
Dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji –
Redakcja