Elżbieta Isakiewicz: „Szelma i inne opowiadania przyziemne” – recenzja
Literatura to dla mnie przede wszystkim fascynujący korowód różnorodnych bohaterów. Dlatego tak lubię krótkie formy prozatorskie, w których można znaleźć esencjonalne postaci, przepełnione oryginalnością, a często też posiadające rys niezwykłości. Leżąca przede mną książeczka, którą tak określam tylko z racji jej niewielkich rozmiarów, kryje w sobie wiele krótkich, ale jakże treściwych historii, w których centrum są ludzie – często nieprzystający do otaczającej ich rzeczywistości, wykluczeni, dziwni, czy nawet poniekąd „obcy”.
Autorka to doświadczona reportażystka, nic dziwnego więc, że swój zmysł obserwacji przenosi do twórczości literackiej. Potrafi uruchomić naszą wyobraźnię, co powoduje, że jedno- czy kilkustronicowe opowiadanie zostaje obudowane całym kontekstem naszych domysłów i interpretacji. Zaprasza czytelników w specyficzny świat, w którym to, co zwyczajne, czy nawet banalne, miesza się z wątkami rodem z nurtu realizmu magicznego. Bohater jednego z opowiadań zbiera „rzeczy zniknięte”, a kobieta z innego utworu ma „drobne, osowiałe palce”. Autorka zresztą często wskazuje wprost na swoje literackie inspiracje, wymieniając czytane przez siebie utwory i ich autorów w kontekście kolejnych tekstów zgromadzonych w tym zbiorze.
Przestrzeń, w której dzieją się opisywane zdarzenia, jest mocno niedookreślona, rzadko zdarza się też dokładniejsze wskazywanie na czas akcji (np. w jakże aktualnym utworze „Odgłos pandemii”). W opisywanych miastach znajdują się takie charakterystyczne miejsca, jak park, kościół, cmentarz, lecznica weterynaryjna czy sklep – które przecież można spotkać wszędzie. To sprawia, że przesłanie opowiadań staje się uniwersalne i można je odnieść do ludzkości w ogóle. Szczególną rolę odgrywa w każdym z nich szczegół, wyodrębnienie i podkreślenie tego, co nietypowe w danym miejscu czy człowieku. Zdarzają się też metaforyczne ujęcia ludzkiej egzystencji, jak w opowiadaniu „Oplątwy – tillandsie”, w którym ludzi niezakorzenionych, pozbawionych domu autorka porównuje waśnie do tych roślin, które żyją niejako „w powietrzu” i z powietrza czerpią to, co im potrzebne do życia. Uderzający jest tu – powracający w wielu tekstach Elżbiety Isakiewicz – motyw śmierci i przemijania, jako naturalnej kolei losów tak ludzi, jak i rzeczy czy miejsc.
Proza Elżbiety Isakiewicz jest bardzo sugestywna, a oszczędność słów uderza tym bardziej, im więcej treści one niosą. Zmuszają do refleksji, zastanowienia się, co tak naprawdę autorka chce nam powiedzieć, jaką prawdę o życiu i świecie przemyca pod płaszczykiem literackiego banalizmu czy niesamowitości. Miejscami to proza wręcz poetycka, kreująca bohaterów i sytuacje rodem z wierszy impresjonistów, pełnych filozoficznej zadumy. Z tej książki wyłania się świat w wielu swych odcieniach – zazwyczaj niezauważanych przez nas na co dzień. Warto wyruszyć na poszukiwanie niezwykłości i w naszej codzienności, a lektura tych opowiadań może być świetnym drogowskazem… Polecam je Wam gorąco!
Agnieszka
Dziękujemy Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu za egzemplarz do recenzji –
Redakcja