20 maja br. weszły w życie nowe przepisy regulujące palenie e-papierosów. Zgodnie z nimi „elektroniczny dymek” w restauracji, pociągu, szkole, szpitalu na przystanku czy na placu zabaw może nas kosztować nawet 500 zł. Zmiana związana jest z nową dyrektywą Unii Europejskiej dotyczącą wyrobów tytoniowych. Ponadto elektronicznych papierosów nie mogą teraz kupować osoby poniżej 18. roku życia. Tymczasem przedstawiciele brytyjskiego Królewskiego Kolegium Lekarzy (Royal College of Physicians) chcieliby z pomocą e-papierosów walczyć z nałogiem palenia. Czy nowe przepisy mogą im w tym przeszkodzić?
Głosy nawołujące do zaostrzenia przepisów płynęły z różnych stron: brak odpowiednich regulacji krytykowali m.in. nauczyciele i dyrektorzy szkół, którzy niejednokrotnie na własną rękę wprowadzali w swoich placówkach zakaz palenia e-papierosów przez uczniów. Protestowali również zwykli ludzie, którzy zmuszeni byli do wdychania oparów na przystankach autobusowych czy w restauracjach. Restauratorzy nauczeni doświadczeniem związanym z rygorystycznymi przepisami dotyczącymi palenia tradycyjnych wyrobów tytoniowych doszli do wniosku, że nowe regulacja nie zagrażają ich interesom. Sami podkreślają, że klienci korzystający z e-papierosów zwykle wychodzili „na dymka” z lokalu i nie przeszkadzali tym innym gościom. Poza tym dostrzegli oni, że całkowity zakaz palenia w lokalach gastronomicznych sprawił, że niepalący czują się w restauracji bardziej komfortowo.
Warto przy tym zauważyć, że papierosy elektroniczne uważane są powszechnie za bezpieczniejsze dla zdrowia niż tradycyjne wyroby tytoniowe. Niektóre badania wskazują, że są one aż o 95% mniej szkodliwe od zwykłych papierosów. Niestety, fakt, że są to urządzenia względnie nowe, sprawia, że nie posiadamy wystarczającej ilości badań naukowych do wysuwania ostatecznych wniosków na temat blasków i cieni e-papierosów. – Nie znamy długotrwałych skutków zaciągania się parą z e-papierosów z racji tego, że są na rynku stosunkowo krótko. Potrzebujemy więc i czasu i nowych badań – mówi prof. Simon Capewell z brytyjskiego Faculty of Public Health.
Lekarze w obronie papierosów elektronicznych
Mimo to skupieni w Królewskim Kolegium Lekarzy (RCP) medycy uznali, że nasza wiedza jest na tyle duża, iż można użyć e-papierosów do walki z uzależnieniem od papierosów tradycyjnych. W przedstawionym przez nich raporcie „Nicotine without smoke: tobacco harm reduction” (czyli w wolnym tłumaczeniu: Nikotyna bez dymu: redukcja negatywnych skutków palenia) stwierdzają oni, że promocja e-papierosów wśród palaczy może wyeliminować większość negatywnych skutków palenia i zmniejszyć liczbę zgonów z nim związanych. Według przedstawicieli RPC konieczne jest wprowadzenie takich regulacji prawnych, które pozwolą na działania prowadzące do wyeliminowania tradycyjnych papierosów z rynku i zastąpienia ich e-papierosami. Uważają też, że papierosom elektronicznym należałoby nadać status podobny do tego, jaki posiadają inne środki używane w terapiach antynikotynowych. Zdaniem członków RCP mogłyby one być wówczas przepisywane pacjentom, a nawet refundowane przez państwo. Trend ten zauważyli również producenci e-papierosów, którzy coraz częściej reklamują swoje produkty jako drogę do zerwania z uzależnieniem.
Podsumowując, można powiedzieć, że niezbędne są dalsze badania nad zdrowotnymi skutkami palenia e-papierosów, szczególnie tymi długotrwałymi. Może się jednak okazać, że w międzyczasie staną się one doskonałą alternatywą dla znacznie bardziej szkodliwych papierosów tradycyjnych oraz pomogą w walce z nałogiem nikotynowym.