„Dowód ontologiczny” – powieść filozoficzna Andrzeja Ballo

27 stycznia 2017, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny

Andrzej Ballo – poeta nazywany przez krytyków specjalistą od zwięzłych form nasyconych intelektem, humorem i ekspresją – swoją pierwszą powieścią udowodnił, że godny jest tego miana również na polu prozy. Jego Dowód ontologiczny wymyka się wszelkim klasycznym założeniom – ignoruje czas i historię, igra z fabułą i bohaterami, z iście matematyczną precyzją i poetycką wrażliwością zmusza czytelnika raz do śmiechu, raz do intelektualnego wysiłku, serwując przy okazji prawdziwą leksykalną ucztę.

Bohater książki, Anzelm Zaostry, uczy matematyki w liceum. To jego pasja, za jej pomocą tłumaczy sobie świat. Poza zamiłowaniem do liczb, charakteryzuje go miłość do kobiet, choć nie jest lubieżnikiem – raczej estetą skłonnym do okazjonalnej rozpusty, filozofii i alkoholu. Kim dokładnie jest – nie wie, nie wie w sensie ontologicznym. Jego imię już implikowało pewne filozoficzne podejrzenia. Rodzice nadali mu imię Anzelm na cześć świętego, który stworzył sławny dowód na istnienie Boga. Dowodu tego nie mogły obalić takie tęgie głowy jak Kant, Kartezjusz i reprezentacja Polski w piłce nożnej. Jedno jest pewne: Anzelm był i jest homo sapiens, przynajmniej kilka godzin dziennie. Czym się zajmuje? Najczęściej życiem, choć nikt nie wie, co to naprawdę jest. Mógłby być w zasadzie kimś innym, ale z braku czasu pozostaje sobą.

Pewnego dnia Anzelm otrzymuje propozycję wzięcia udziału w grze z czasem. Nie zamierza jej podjąć, wszak postawił sobie za cel udowodnienie, że czas nie istnieje. Może zresztą tylko mu się wydaje, że odrzucił grę. W każdym razie odstawił alkohol – decyzja ryzykowna dla kogoś, kto piciem powstrzymuje nadmiar myśli. Jego sny zmieniają się w jawę, a może wcale nie śni…

– Kiedy pan wreszcie dojdzie do siebie, panie Anzelmie? – zapytał motorniczy.
– Jak mam dojść, skoro dojeżdżam?
– Jest pan ambiwalentny?
– Oooo. Ciekawe spostrzeżenie. Mógłby pan to rozwinąć? Ale nie na moje spodnie.
– Jest pan jednocześnie zabawny i smutny. Tak jakby było pana dwóch.
– Nie mów pan tego nikomu, bo kasuję tylko jeden bilet.
– No sam pan widzi. Ale radziłbym pić mniej.

Andrzej Ballo ukazuje bohaterów odartych z masek i pozorów, w swojej niedoskonałości wyjątkowo jednak kompletnych wobec zastanej rzeczywistości. Bezpardonowo obnaża słabości współczesnego świata, uprawiając przy tym słowną i logiczną ekwilibrystykę, brawurowo żonglując groteską i absurdem jakby żywcem wyjętymi ze sztuk Mrożka. Wykracza przy tym poza sfery umysłu i emocji, oddaje głos ciału, powołując do życia pięć personifikacji zmysłów – Wzrok, Słuch, Smak, Węch i Dotyk – i czyniąc z nich niejako komentatorów poczynań bohaterów (zwłaszcza Anzelma) i lożę szyderców.

– Taki jestem rozbiegany. Ale to dobrze. Przynajmniej schudnę – skonstatował Wzrok.
– Wódka była dobra, ale parówki ohydne, zbyt dużo w nich kartonu – zdiagnozował Smak.
– Bardziej spodobał mi się Dolphy niż Corelli, może dlatego, że mniej zakurzony – mruknął Słuch.
– Wszystko jakieś takie lepkie, nawet żel pod prysznic – oznajmił Dotyk.
– Pachnie tradycyjnym polskim mieszkaniem, czyli tak sobie – rzekł Węch.

Dowód ontologiczny jest współczesną powieścią filozoficzną i werbalnym równaniem z wieloma niewiadomymi. Główny bohater wędruje poprzez swoje myśli i rzeczywistość, nie kategoryzując dotykających go zdarzeń. Nie zadowalają go obecne normy i reguły, poszukuje nowych, porządkujących świat algorytmów. Zaskakuje zarówno otoczenie, siebie, jak i czytelnika. Zmysły doświadczają i szydzą, chyba, że rozpływają się w zachwycie. Kobiety, które Anzelm spotyka, walczą z oczekiwaniami, wagą i o miano najlepszej. Tajemniczy spiker ze snów sprowadza teraźniejszość i przyszłość Anzelma do poczwórnych wyborów. A czytelnik ma do wyboru cztery zakończenia.

————–
Andrzej Ballo reprezentuje wszystko co najlepsze w przestrzeni intelektualno-duchowej, którą zwykło się nazywać staromodnym już dziś – niestety – określeniem: wrażliwy twardziel. Jego twórczość lokuję na tej samej półce co wiersze Charlesa Bukowskiego, tuż obok powieści Ernesta Hemingwaya i Marka Hłaski.
Andrzej Saramonowicz – scenarzysta, reżyser, dramaturg

Lektura powieści „Dowód Ontologiczny” pozwala szybko zorientować się, że autor lubi widzieć świat na wspak, trochę wbrew, na przekór, pod prąd (…) Powieść Ballo to eksplorowanie relacji międzyludzkich, badanie związków mężczyzny z otoczeniem, jego zmagań z samym sobą, oddawania i zabierania pola płci przeciwnej, relacji rzadko udanych, częściej płonnych, gdzie lęki i instynkty mieszają się z marzeniami i wyobrażeniami.
Artur Cieślar

O autorze:
Andrzej Ballo – poeta, prozaik, autor sztuk teatralnych, dramaturg, scenarzysta i autor tekstów piosenek, a także gitarzysta w zespole Anny Jurksztowicz.
Od roku 2011 opublikował 13 tomów wierszy, w 2015 roku na deski teatrów weszła jego sztuka „Wszystko przez Judasza” w reżyserii Stefana Friedmana. Współpracował m.in. z Andrzejem Saramonowiczem, Piotrem Szwedesem, Agnieszką Wielgosz, Anną Jurksztowicz, Michałem Urbaniakiem, pisał dla Michała Wiśniewskiego, Macieja Łyszkiewicza, tworzy teksty kabaretowe, opowiadania, felietony. Jest członkiem Związku Literatów Polskich.
Mieszka w Lidzbarku Warmińskim. W ramach krótkiej autorprezentacji puszcza oko do odbiorcy tych słów, po czym mówi o sobie: Jestem chyba przeciwieństwem klasycznego wizerunku poety. (…) Nie kaszlę, nie mdleję, nie wzdycham i nie płaczę. Jestem choleryczny, nadpobudliwy, nadużywam wulgaryzmów, jestem szorstki i odarty z patosu. Gdyby nie poezja zostałbym chyba przestępcą…”

Dane wydawnicze
Novae Res | s. 364| ISBN 9788380833685| cena 34 zł | Premiera: 24 stycznia 2017

 






FORUM - bieżące dyskusje

Pastelowy makijaż oczu
Dla blondynek to jest dobra opcja, ale brunetki potrzebują wyrazistych makijaży...
Opalona skóra
Picie soku z marchwi powoduje też taki opalony odcień skóry...
Praca w dużej firmie a zarobki
Często takie duże firmy mają nieormowany czas pracy i za nadgodziny nikt nie płaci...
Kolczyki
Fajne są takie z dodatkiem naturalnych kamieni, np. hematytu, kwarcu itp.