Ile jesteśmy w stanie poświęcić, aby dobrze wyglądać? Jak wiele potrafimy poświęcić dla szczupłej sylwetki? Gdzie leży granica pomiędzy racjonalnym podejściem do problemu nadwagi a ślepym podążaniem za modą?
Coraz częściej słyszy się o dramatycznych przypadkach bezmyślnego odchudzania. Najczęściej ofiarami padają młode, nie mające problemów z nadwagą dziewczyny. Sięgają po tzw. cudowne specyfiki chcąc szybko i przy małym wysiłku pozbyć się (niejednokrotnie wyimaginowanych) zbędnych kilogramów. Podążanie drogą na skróty tłumaczone jest brakiem czasu, ograniczonym budżetem czy nie chęcią do przyrządzania tradycyjnych posiłków („jedzenie sałatki z pojemnika w pracy czy na uczelni, to obciach” – wielokrotnie słyszę to zdanie u siebie w gabinecie!).
Były jaja tasiemca, herbatki wspomagające metabolizm wciąż są popularne, do tego cudowne „spalacze tłuszczu” z najróżniejszymi substancjami aktywnymi. Jednym z nich jest DNP – stosowany jako barwnik, środek owadobójczy czy materiał wybuchowy (podczas I wojny światowej).
Dinitrofenol hamuje w organizmie proces oddychania komórkowego. I to zarówno w komórkach umiejscowionych w tkance tłuszczowej, ale i w sercu, mózgu, wątrobie i innych narządach. Upośledzenie tego najważniejszego dla nas procesu prowadzi do szeregu nieodwracalnych zmian, których efektem są m.in. uszkodzenia narządów wewnętrznych (nerek, mózgu, serca) i zaburzona praca całego organizmu, skutki tego mogą prowadzić nawet do śmierci.
Wzrost tempa metabolizmu, jaki powoduje DNP powoduje także wydzielanie ogromnej ilości ciepła przez organizm. Temperatura ciała wzrasta nawet do 39-40 st.C i powoduje niezwykle intensywne (tzw. zlewne) poty (jest to reakcja obronna organizmu na wzrost temperatury, dzięki poceniu się organizm próbuje się ochłodzić i utrzymać stałą temperaturę). Silne pocenie się, pomimo że jest reakcją obronną organizmu prowadzi do m.in. odwodnienia oraz utraty minerałów (które upośledzają pracę serca i nerek). Dodatkowym skutkiem ubocznym są wymioty oraz biegunka, które pogłębiają odwonienie i zwiększają ryzyko zgonu. Osłabienie organizmu, zmęczenie czy brak energii to kolejne – wydawać by się mogło „błahe” skutki zażywania DNP. Wycieńczony organizm nie jest przygotowany na jakąkolwiek aktywność (przejście na przystanek czy praca przy komputerem, to niczym zdobycie Mont Everestu!). Często pojawiają się dodatkowo bóle mięśni, kołatanie serca i drgawki. Zaburzenia widzenia i zaćma, to natomiast efekty uboczne przez które preparat ten został wycofany w 1938 roku z rynku USA. Jakby tego było mało, po odstawieniu leku musimy odczekać aż 1,5 doby, aby organizm wrócił do normy – okres półtrwania DNP wynosi bowiem 36 godzin. Oznacza to, że po zażyciu tabletki, stężenie środka czynnego maleje o połowę dopiero po 36 godzinach. mniej więcej tyle musimy czekać na poprawę samopoczucia! A co jeśli zażywamy lek kilka dni? Substancja aktywna się kumuluje i czas ten odpowiednio się wydłuża, a efekty nasilają.
Ile było ofiar śmiertelnych takiego „odchudzania”? Do końca nie wiadomo, natomiast ostatnia ofiara – młoda studentka medycyny z Warszawy sprawiła, że o DNP znowu jest głośno – i dobrze! Szkoda tylko, że cena tego rozgłosu jest tak wysoka…
Pamiętajmy, że odchudzanie powinno bazować na odpowiednio skomponowanej diecie i ćwiczeniach fizycznych, to proces złożony, ale jako jedyny skuteczny i bezpieczny!