Dieta na dobry humor? To działa – czyli co jem, gdy chcę poprawić sobie nastrój

dodał: Małgorzata Kopeć
Są dni, kiedy pogoda za oknem nie rozpieszcza, a myśli same układają się w mniej kolorowe scenariusze. Kiedyś sądziłam, że wystarczy się porządnie wyspać albo iść na zakupy, żeby poprawić sobie nastrój. Ale z czasem odkryłam coś znacznie skuteczniejszego – to, co jem, ma ogromny wpływ na to, jak się czuję. I nie mam tu na myśli tabliczki czekolady, choć przyznam, że czasem pomaga na chwilę. Dziś wiem, że są produkty, które autentycznie wspierają dobrą kondycję psychiczną i nie zostawiają po sobie wyrzutów sumienia.
Zaczęłam od podstaw. Wszyscy mówią o serotoninie – słynnym „hormonie szczęścia”. Ale mało kto wspomina, że jej produkcja zaczyna się w jelitach, a nie w głowie. To dla mnie był przełom! Kiedy przestałam traktować brzuch jak worek na jedzenie, a zaczęłam jak centrum dowodzenia nastrojem, wszystko się zmieniło.
Pierwszy na liście moich „dobroczynnych produktów” znalazł się… łosoś. Zawarte w nim kwasy omega-3 mają potężną moc – wpływają na pracę mózgu i potrafią wygładzić huśtawki nastrojów. Kiedy włączam ryby do jadłospisu przynajmniej dwa razy w tygodniu, naprawdę czuję różnicę.
Kolejne odkrycie to orzechy włoskie i migdały. Ponoć wystarczy garść dziennie, by poczuć przypływ energii i wewnętrznego spokoju. Uwielbiam je chrupać w przerwie między pisaniem a spotkaniami, bo działają lepiej niż kawa.
Nie mogło też zabraknąć bananów – nie bez powodu nazywa się je owocami szczęścia. Są naturalnym źródłem tryptofanu, który organizm przekształca w serotoninę. Zimą potrafią zastąpić mi słońce, którego tak bardzo wtedy brakuje.
Czekolada? Tak, ale…
Oczywiście, gdy mowa o poprawie humoru, pojawia się czekolada. Ale nie mleczna, słodka i pełna cukru. Tylko ta gorzka, z wysoką zawartością kakao. Nauczyłam się delektować nią powoli – kostka czy dwie potrafią rozświetlić dzień i dodać energii. A wszystko dzięki flawonoidom, które działają korzystnie na mózg i poprawiają krążenie.
Zielone – kolor spokoju na poprawę humoru
Pewnie was nie zdziwię, gdy wspomnę o zielonych warzywach liściastych. Szpinak, jarmuż czy brokuły to kopalnia kwasu foliowego, który ma niebagatelny wpływ na naszą psychikę. Odkąd zaczęłam regularnie wrzucać do sałatek jarmuż albo miksować szpinak w koktajlach, mam wrażenie, że łatwiej radzę sobie ze stresem.
Fermentowane cuda czyli kiszonki na dobry nastrój
Nie sposób też pominąć kiszonek. Kiszona kapusta, ogórki, a nawet kimchi to nie tylko bomba probiotyków, ale też mój patent na poprawę nastroju. Dobre bakterie w jelitach oznaczają bowiem lepszą komunikację z mózgiem i więcej endorfin.
Co jeszcze warto włączyć do diety na dobry humor?
Zdecydowanie płatki owsiane – nie tylko sycą, ale i stabilizują poziom cukru we krwi, co chroni przed nagłymi spadkami energii i nastroju. Do tego awokado, które dzięki zdrowym tłuszczom i witaminie B wspiera pracę układu nerwowego.
Nie zapominam też o zielonej herbacie, która koi i jednocześnie pobudza, ale bez tego nieprzyjemnego „zjazdu”, jaki często funduje kawa.
Mój przepis na dobry nastrój
Na śniadanie owsianka z bananem i garścią orzechów, w ciągu dnia sałatka z jarmużem i awokado, a na kolację pieczony łosoś z brokułami i kiszoną kapustą. Do tego kostka gorzkiej czekolady i kubek zielonej herbaty. Taki zestaw to dla mnie nie tylko uczta dla podniebienia, ale prawdziwy zastrzyk pozytywnej energii.
Zauważyłam, że od kiedy przywiązuję wagę do tego, co jem, znacznie rzadziej miewam te szare, nijakie dni, w które nic się nie chce. To trochę tak, jakby dobrze nakarmiony organizm automatycznie podkręcał poziom optymizmu. I choć nie twierdzę, że jedzeniem da się rozwiązać wszystkie problemy świata, to jestem pewna, że na dobry humor wpływa bardziej, niż sądziłam.