Czy mężczyźni uwielbiają kobiety w szpilkach?

23 listopada 2011, dodał: ilona
Artykuł zewnętrzny

Pojawiły się o wiele wcześniej, niż nam się zdaje i od tamtego czasu bardzo dużo przeszły, by uzyskać dzisiejszą formę. Szpilki, czółenka, pantofle  – istnieją różne określenia butów na jakimkolwiek obcasie.

Są wprost niezbędne, zawsze wtedy, kiedy chcemy aby ciało prezentowało się jeszcze lepiej a strój zyskiwał efektowniejsze wykończenie.

Każda prawdziwa kobieta ma w swojej szafie przynajmniej jedną parę butów na wysokim obcasie. Mimo, że są  niepraktyczne, często niewygodne i przyczyniają się do wielu kontuzji, i tak nadal je nosimy, bo czego nie robi się, aby być piękną i ubóstwianą. Dlaczego są tak popularne? Odpowiedź jest prosta – w sekundę potrafią ukryć wszelkie mankamenty figury, ustawiają ciało pod odpowiednim kątem, dzięki czemu sylwetka staję się bardziej smukła. Posiadają jeszcze jedną ważną zaletę – poprawiają pewność siebie. Wśród fanatyczek szpilek krąży opinia, głosząca, że od wysokości obcasa zależy status społeczny i postrzeganie przez innych ludzi(!). Wysokość 5 cm, oznacza tendencyjność, bo jest to właściwie płaski obcas, 7cm to obcas dzienny, 9cm to obcas  a od 10 cm w górę – to posiadaczki prawdziwego dobrego gustu (które z reguły nie poruszają się w tak wysokich butach, lecz dojeżdżają samochodem, by przez chwilę gdzieś postać).

Jak to możliwe, że element garderoby, czasem zupełnie niezauważalny, zyskał takie znaczenie i został wzniesiony niemalże do poziomu sztuki? Otóż historia obuwia, które spełnia nie tylko swoje podstawowe funkcje, jest o wiele dłuższa, niż nam się wydaje. Początkowo buty, jak wiadomo, były funkcjonalnym „ubiorem dla stóp”, czyli wszelkiego rodzaju skórami chroniącymi przed urazami i zimnem. Już w starożytności zaczęły pojawić się na deskach teatrów greckich, gdzie aktorzy nosili sandały, a nawet koturny jako jeden z elementów stroju. Około 1500 roku pojawiły się platformy. Miały jeden lub dwa obcasy, wykonywane najczęściej z drewna, przypominały dzisiejsze chodaki. Noszone były między innymi przez weneckie kurtyzany.

W XVI wieku pojawiły się obcasy, które kształtem przypominały kanciasty słupek. Zostały przywiezione z Florencji do Paryża przez Katarzynę Medycejską, której bardzo zależało na zdobyciu serca króla Francji Henryka II. Legenda głosi, że to właśnie dzięki założeniu ich na bal w 1533 roku wzbudziła wielkie zainteresowanie i podziw nie tylko mężczyzn ale i kobiet, a co najważniejsze, także Henryka. Rok 1680 to czas patynek – eleganckich i praktycznych ochraniaczy na buty i obcasy, sprawiających, że buty się nie brudziły. Pierwsza połowa XVIII w. popularyzuje znane do dziś obcasy w stylu Ludwika XVI – niezbyt wysokie, ale stabilne i przypominające kształtem dzwonek.

W roku 1904 pojawiły się pantofle, posiadające mały drewniany bądź skórzany obcas, który wydawał podczas chodzenia charakterystyczny stukot. Po ekstrawaganckich obcasach z okresu międzywojennego na rynek obuwniczy weszły ponownie platformy i koturny. W czasie II Wojny Światowej na obcasy nałożono pewne ograniczenia: w Ameryce wysokość obcasa nie mogła przekroczyć 2,5 cm, a w Wielkiej Brytanii 5cm. Rok 1952 to początek znanych i lubianych do dziś szpilek, czyli wysokich pantofelków na cieniutkich obcasach. Następnie przyszła moda na botki – lakierowane, niewysokie, czasem sięgające do połowy uda. W latach 60. były znakiem rozpoznawczym  wielu feministek.

Lata 70. i nurt mody hipisowskiej przyniósł ze sobą platformy wykonane z korka, plastiku lub drewna. W 1980 roku pojawił się model „Princess” – buty o zwężającym się obcasie, spopularyzowane przez księżnę Dianę. Przełomowym był rok 1994, kiedy to Vivienne Westwood wprowadziła ekstremalnie wysokie koturny sięgające nawet 20 cm. Od nowego tysiąclecia w świecie obuwia panuje całkowita dowolność i różnorodność od płaskich balerinek przez niebotycznie wysokie koturny, platformy i obcasy.

Kiedy mówimy o butach, a właściwie szpilkach XXI wieku, od razu nasuwa się na myśl pewna wybitna postać – Manolo Blanik. Kto to jest? Takim pytaniem lepiej nie drażnić prawdziwych znawców mody. Zapewne… Lecz gdyby ktoś nie wiedział – Blahnik jest bogiem obcasów naszego stulecia i projektantem, którego na pewno warto znać. Marka jego butów powstała w 1971 roku, po tym jak nestorka amerykańskiego „Vogue” Diana Vreeland zarządziła: „Młody człowieku, idź robić buty”. Od tamtego czasu współpracował z Ossiem Clarkiem, Johnem Galliano i Azzedine’em Alaią. Osobiście rzeźbi, przycina i poleruje kopyta, do momentu otrzymania wymarzonego kształt. Dzięki specjalnej konstrukcji, szpilki tej marki, choć niebezpiecznie wysokie, są niesamowicie wygodne. Właśnie dlatego nie sposób im się oprzeć. W 2003 roku Design Museum uczciło trzydziestolecie sklepu Blahnika w Londynie wystawą prac słynnego projektanta. Żeby jednak najlepiej go poznać, należy przyjrzeć się jego butom, a jeszcze lepiej przymierzyć w jego sklepie na Old Church Street 49–51 w Londynie. Jeżeli ktoś jest bardziej zainteresowany jego twórczością może również sięgnąć do biografii pióra McDowellw lub obejrzeć album z projektami autorstwa samego mistrza.

Inni projektanci, co prawda, również odnosili na tym polu znaczne sukcesy, ale Blahnik jest z pewnością wyjątkowy, ponieważ oprócz projektowania jest także rzeźbiarzem, malarzem i co zaskakujące inżynierem, a większość czasu spędza w fabryce w pracy. Pracował z rzemieślnikami, którzy kultywowali tradycje sięgające 200 lat wstecz i przez cały ten czas uczył się przy nich. Blahnik zwykł powiadać, że to dobry obcas sam wybiera kobietę. Radzi także, aby nie podążać ślepo za modą, ale słuchać intuicji i własnych pragnień, bo buty powinny sprawiać, że kobieta czuje się wyjątkowa. „Moje buty to nie moda – to nastroje i chwile, które chcą ujrzeć światło dzienne. Zawsze należy szukać źródeł, podróżować w poszukiwaniu inspiracji – tak właśnie czynią wielcy artyści i romantycy. Zawsze szyłem buty… nawet podświadomie. Wiem, że to brzmi jak banał, ale mówię prawdę, w dzieciństwie nie przepuściłem nawet jaszczurkom czy psom w ogrodzie – stroiłem je w maleńkie butki z foli po cukierkach. Wciąż wyginałem i kształtowałem rozmaite formy na stopy. Chyba po przeprowadzce do Londynu uświadomiłem sobie, że buty to moje przeznaczenie. Moje buty są do tańca do życia do ruchu. Krokodyla skóra, luksus, wysokie ceny. A jednak dziewczyny i nawet ich wnuczki wciąż do mnie przychodzą i właśnie to mnie najbardziej inspiruje”.

Dla niektórych kobiet nowa para butów to kwestia życia i śmierci, potrafią naprawdę oszaleć na ich punkcie. Prawdą jest, że dobrze dobrane buty mogą diametralnie zmienić strój i nadać charakteru całości, być idealnym wykończeniem, tak zwaną wisienką na torcie. Marilyn Monroe mawiała: „Nie wiem, kto wynalazł wysokie obcasy, ale wszystkie kobiety mają mu sporo do zawdzięczania…” Warto mieć w swojej szafie chociaż jedną, ale za to wyjątkową parę butów na wysokim obcasie, ponieważ pomijając wszystkie kwestie estetyczne, dobra szpilka potrafi wbić się głęboko w pamięć niejednemu mężczyźnie :)

Zobacz również:

  1. Jakich ciuchów nienawidzą mężczyźni?
  2. Najdziwniejsze buty na świecie
  3. 10 najlepszych nawyków najszczęśliwszych kobiet!
  4. Co buty mówią o Tobie?