Temat SLES i SLS jest dosyć mocno znany i dość kontrowersyjny. Wiele osób stroni od nich jak od ognia. Są jednak osoby, które nie zdają sobie sprawy z tego, co to w ogóle jest, stąd też trzeba kilka słów wyjaśnień. Co to jest SLS/SLES?
W składach kosmetycznych występują pod takimi nazwami :
SLS – Sodium Lauryl Sulfate
SLES – Sodium Laureth Sulfate
„SLS i SLES to tanie detergenty syntetyczne, stosowane od dawna w przemyśle do odtłuszczania i mycia urządzeń oraz pomieszczeń, do mycia samochodów, prania dywanów i ubrań. Możemy je znaleźć w praktycznie każdym szamponie, żelu myjącym, czy płynie do kąpieli. Są to prawdopodobnie najbardziej niebezpieczne ze składników stosowanych w pielęgnacji skóry i produktach do pielęgnacji włosów. To związki chemiczne powodujące lepsze pienienie się produktu, do którego są dodawane. Powodują przesuszenie skóry, zaburzają wydzielanie łoju i potu, podrażniają skórę, wywołują świąd i wypryski. Przyczyniają się do powstawania plam, guzków zapalnych i cyst ropnych (w tym prosaków). Szczególnie szkodliwie działają na skórę dzieci, niemowląt oraz na skórę w okolicach narządów płciowych. Badania wskazały, że SLS po wniknięciu do organizmu, kumuluje się w tkankach, dostając się do oczu małych dzieci może powodować ich uszkodzenie, a u osób dorosłych rozwój zaćmy. SLS jest szkodliwy dla skóry i włosów. Niszczy warstwę lipidową skóry i przez to działa wysuszająco.” (Źródło : http://e-naturalna.pl
Jak widać SLS/ SLES może w negatywny sposób wpływać na zdrowie. Osoby o wrażliwych skalpach podrażnia, powoduje łupież, stany zapalne skóry głowy, powoduje wypadanie, wysusza włosy – pozbawia je naturalnej ochrony, jaką jest warstwa lipidowa. Niektóre badania dowodzą również zależności pomiędzy SLS/SLES a zwiększoną zachorowalnością na nowotwory. Stąd też jest to substancja niekoniecznie fajna i potrzebna nam w codziennym życiu – zwłaszcza,że istnieją łagodniejsze jej zamienniki (niestety droższe – stąd też przemysł kosmetyczny ich nie wykorzystuje w produktach masowej produkcji).
Jak ja podchodzę do sprawy SLS/ SLES?
Osobiście nie należę do osób, które boją się tych detergentów jak ognia i calkowicie się ich wyrzekają. Nie. Jednak nie lekceważę ich i staram się unikać w codziennej pielęgnacji. Nie posiadam wrażliwej skóry głowy, czasami jednak SLES powodował na mojej głowie łupież. Domyślam się, że za sprawą silnego wysuszania, co tyczy się również włosów. Tu zaczyna się ciemna strona mocy tego detergentu. Moje włosy na długości, słabe i cienkie SLS kompletnie wysusza. Nie jest możliwe rozczesanie moich wysokoporowatych włosów po szamponie z SLES – konieczne jest użycie odżywki. Włosy stają się kłopotliwe, nie chcą się układać, puszą się i są suche.
Jeżeli przez dłuższy czas używam szamponów bez SLES stan moich włosów znacząco się poprawia. Musiałam zatem wprowadzić kompromis. Raz na 2 tygodnie oczyszczam głowę szamponem z SLES a na co dzień używam łagodniejszych szamponów. Taką taktykę polecam też osobom o zniszczonych, słabych, suchych i łamliwych włosach.
Po co oczyszczam SLS-em?
Ponieważ na włosach nadbudowują się różne substancje , np. oleje, silikony, odżywki. Sygnał pojawia się wtedy gdy włosy są obciążone i nie układają się zupełnie lub zbijają w strąki, są oklapnięte i przeciążone.
Ponieważ czasami używam intensywnie regenerujących masek – i aby ułatwić im wniknięcie w strukturę włosa, oczyszczam je z nadbudowanych substancji.
Podczas stosowania SLS/ SLES biorę też pod uwagę aspekt zdrowotny, stąd też bardzo Was proszę byście szczególnie dla swoich dzieci wybierały szampony łagodniejsze, pozbawione tej silnej chemii.
Czytajcie i poznawajcie składy kosmetyczne – bardzo Was do tego zachęcam. Bądźcie świadomymi konsumentami.
Jakich szamponów używacie? Zwracacie uwagę na SLS/ SLES?