Co kryją wózki sklepowe? Brud, zarazki i pasożyty!

23 marca 2011, dodał: Redakcja
Artykuł zewnętrzny
Duże zakupy w supermarketach mogą naprawdę sprawiać wiele przyjemności. Jednakże jest jedna rzecz obrzydliwa – wózki na zakupy. Ich czystość woła o pomstę do nieba. Rączki kleją się do dłoni, a stan czystości metalowego kosza woła o pomstę do nieba. W dodatku rodzice wsadzają dzieci w brudnych butach do wózków, do których my wkładamy jedzenie. Od razu odechciewa się wizyty w markecie. W wózku sklepowym może znajdować się więcej bakterii niż w publicznej toalecie – gronkowiec, bakterie fekalne, pasożyty, a nawet grypa.

Kontrole i brudna rzeczywistość

Już pochylając się nad sklepowym koszykiem często trudno powstrzymać wstręt. Bo druty są czarne, lepią się od brudu, który aż odpada. Czasami wystarczy tylko spojrzeć – na tych wózkach jest wszystko: porozlewane kefiry, klejące marmolady i pełno śmieci. Koszyki są często tak brudne, że odłożę z pięć, zanim wybiorę jakiś w miarę czysty. Tak jest w większości sklepów – zarówno w Netto, jak i w Biedronce – mówi pan Marcin. Najczęściej w środku jest coś wylane albo leżą w nich jakieś śmieci – dodaje. To samo jest z wózkami sklepowymi. One kleją się od brudu. Poza tym nie mogę patrzeć, jak matki wkładają do nich swoje dzieci w brudnych butach – mówi pani Małgorzata. Sama mam małe dzieci, ale uważam, że powinno się myśleć o innych. Przecież na podeszwach butów jest mnóstwo zarazków i bakterii. A przecież potem kładziemy tam produkty spożywcze – mówi kobieta. Klienci radzą sobie, jak mogą. Robią zakupy w rękawiczkach, noszą ze sobą mokre chusteczki albo kupują specjalne ochraniacze, w których wożą dzieci.
W ubiegłym roku inspektorzy przeprowadzili w Łódzkiem dwie akcje. Podczas pierwszej skontrolowali 181 obiektów, a uchybienia wykryli w 13 sklepach. Na wszystkie nałożyli mandaty i nakazali poprawę. Niezapowiedziane akcje inspektorów przynoszą efekty, bo kiedy zrobili drugą kontrolę, wyniki były już dużo lepsze. Na 134 obiekty tylko w pięciu wykryli uchybienia.
W 2010 roku Sanepid skontrolował też czystość wózków sklepowych w województwie pomorskim. Co prawda na sprawdzonych 115 placówek inspektorzy wystawili jedynie dziesięć mandatów, to przyznali, że wózki są siedliskiem bakterii i brudu. Kontrole sanitarne pod kątem czystości wózków i koszyków w sklepach spożywczych, w tym w super i hipermarketach przeprowadzono na wniosek Głównego Inspektora Sanitarnego – mówi Anna Obuchowska, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku. Nieprawidłowości wykazano w dziesięciu sklepach, nakładając dziesięć mandatów karnych na łączną kwotę 1150 złotych – mówi Obuchowska. Mandatami ukarano cztery obiekty w Gdańsku, dwa w Rumi, po jednym w Sopocie, Chojnicach, Wejherowie i Słupsku. To bardzo mało, ale być może zmobilizuje to właścicieli sklepów do dbania o czystość.
W Poznaniu i powiecie kontrolą objęto super i hipermarkety oraz małe sklepiki. Przeprowadzono kontrole, ponieważ było wiele skarg od klientów – mówi Cyryla Staszewska, rzeczniczka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Oczywiście czystość wózków sprawdzana jest przy okazji każdej innej kontroli sklepu – dodaje. Inspektorzy sanepidu sprawdzali nie tylko czystość, ale również stan techniczny wózków. Ogólnie nie wygląda to za dobrze – stwierdza rzeczniczka. Kiedy stan wózków i koszyków nie jest zadowalający, wówczas zalecamy ich wyczyszczenia i dany sklep z pewnością może się spodziewać kolejnej kontroli. Jeżeli taka sytuacja się powtórzy, wówczas nakładamy mandat.
A jak na wyniki kontroli reagują sklepy? Twierdzą, że wszystko jest w porządku…

Co siedzi w wózkach?

Wózki to siedlisko najgorszych bakterii, wirusów i pasożytów. Trafiają tam nie tylko przez brudne ręce klientów, ale również z dziecięcych butów, przez pozostawione resztki jedzenia, a co najważniejsze rzadkie mycie koszyków. Od wózków gorsze są chyba koszyki. W większych sklepach są stawiane na podłodze i przesuwane nogami. Zbierają cały brud i zarazki, które przynosimy na butach z ulicy. Potem personel wkłada jeden koszyk w drugi i cały ten brud przedostaje się do środka. Z butów malucha przedostają się do wózka miliony bakterii np. z chodników, czy piaskownic. Gołym okiem ich nie widać, ale to jest obrzydlistwo. A często produkty lądujące w koszykach nie są w ogóle opakowane. Niewiele osób zastanawia się nad chorobami, którymi można się zarazić przez taki brud. – Ludzie na rękach przenoszą mnóstwo bakterii i wirusów. Począwszy od grypy, grozi nam salmonella, owsiki, a nawet glista ludzka – mówi Ewelina Suska z Wielkopolskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. A przez te paskudztwa można nabawić się salmonelli, żółtaczki, duru brzusznego, zapalenia jelita cienkiego albo grubego.
Podczas kontroli w supermarketach wykryto wiele bakterii z grupy coli, a nawet gronkowca złocistego, który może być bardzo niebezpieczny. Zdarzały się też przypadki pasożytów, które zostały przeniesione prawdopodobnie na butach dzieci wsadzanych do wózków. Trzeba uważać. Najlepiej po każdej wizycie w sklepie od razu dokładnie umyć ręce – mówi Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego.
Rutynowo nie przeprowadza się badań czystości wózków w kierunku pasożytów, nie pobiera się żadnych wymazów. Wózki i koszyki poddawane są zazwyczaj jedynie ocenie wizualnej. Kontrola obejmuj teeż przestrzeganie zasad higieny w zakresie mycia i dezynfekcji. Jednak tak naprawdę, to w żadnym sklepie wózki nie są myte po każdym użyciu, więc potencjalnie każdy wózek może zostać zanieczyszczony przez poprzedniego klienta. Należy pamiętać, iż z wózków korzystają ludzie o różnym stopniu higieny, jak i różnym stanie zdrowia. Nawet wózek estetyczny i wizualnie czysty może więc stanowić równie duże zagrożenie jak wózek brudny. Tak więc na każdej powierzchni wózków, tak jak i każdej innej powierzchni w miejscu publicznym – klamki, ławki, uchwyty w środkach transportu – mogą znajdować się różne bakterie i jaja pasożytów – mówi rzeczniczka sanepidu.
Dla porównania warto podać, że mikrobiolodzy z Uniwersytetu w Arizonie badali wszystkie rodzaje powierzchni publicznych w kilku amerykańskich miastach. Badaniom szefowała dr Kelly Reynolds. Na wózkach sklepowych znaleźli więcej bakterii, śladów śliny, krwi i kału niż w windach, na publicznych aparatach telefonicznych czy nawet w miejskich toaletach.

Sanepid na straży

Na prowadzącym supermarket spoczywa obowiązek utrzymania wózków i koszyków w należytej czystości. Wszelkie odstępstwa są niedopuszczalne, dlatego będą niezapowiedziane kontrole – mówi Zbigniew Solarz, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi.
Supermarkety zapewniają, że robią wszystko, by w sklepie czystość utrzymać –  często zatrudniają zewnętrzne firmy, które muszą zapewnić czystość. Raz w tygodniu myją koszyki, a raz w miesiącu wózki – mówi Michał Sikora, rzecznik Tesco i to w zupełności wystarcza…
Częstotliwość mycia wózków jest różna w różnych obiektach i zależy od wielkości sklepu i ilości klientów, jak i warunków przechowywania sprzętu – wyjaśnia Obuchowska. To przedsiębiorca określa sposób i częstotliwość mycia, na podstawie własnych obserwacji – dodaje.  Procedury nie określają częstotliwości mycia. Nie mówią o tym również przepisy sanepidu. Wózki mają być po prostu czyste. Za ich stan sanitarny odpowiada właściciel – mówi Wiesław Rozbicki z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie.
A sanepid wlepia śmiesznie niskie kary. Handlowcy nic sobie z nich nie robią. Właściciele sklepów powinni dostawać takie kary, żeby ich zmusić do codziennego mycia koszy. Ale sklep może dostać najwyżej 500-1 tys. zł. kary. To tyle co nic dla takiego molocha!
Co ma zrobić klient, gdy zauważy brudne wózki lub koszyki w swoim sklepie? Pracownicy sanepidu radzą, by nie korzystać z brudnych egzemplarzy, a żywność sprzedawaną luzem dokładnie pakować, tak by nie dotykała bezpośrednio wózków. Można też skontaktować się z najbliższą stacją sanepidu, my wyślemy tam kontrolę – zapewnia Wiesław Rozbicki.
Materiały:
www.finanse.wp.pl, www.sfora.biz, www.gp24.pl, www.fakt.pl, www.mmpoznan.pl, www.emetro.pl, www.lodz.naszemiasto.pl.
Zebrała: Marta