„Beksińscy – portret podwójny” – recenzja
Świat artystów bywa niedostępny dla zwykłych ludzi. Ich mentalność, oryginalny sposób wyrażania siebie i specyficzne spojrzenie na świat bywa ciekawym przedmiotem obserwacji dla osób z zewnątrz, nawet tych z najbliższego otoczenia. Taki właśnie w oczach społeczeństwa był Zdzisław Beksiński – uznany, wręcz kultowy malarz o nietuzinkowej
Poszukiwanie miłości przeplata się tu z wszechobecnym uczuciem samotności, niemającej jednak nic wspólnego z metafizycznym przeżywaniem artystycznej „osobności”. Beksiński to także kochający na swój sposób ojciec rodziny, prowadzący przez lata rodzinną kronikę w formie nagrań video, utrwalający te szczęśliwe chwile, które za wcześnie przerwie nieuchronna śmierć. To w nich jest zawarta prawda o nim, a nie w artystycznych wizjach, każących nam domyślać się fatalistycznego sposobu myślenia i zapowiedzi przyszłych tragedii. Nie sposób jednak było nie zaprezentować w książce także prac artysty, które są znakomitym uzupełnieniem tekstu. Korespondują one ze świetnie przygotowanymi felietonami muzycznymi syna, który w innej dziedzinie sztuki realizował talent oparty na tak samo perfekcyjnych podstawach, jak w przypadku ojca.
Grzebałkowska świetnie rysuje ów podwójny portret, przywołując wiele ciekawych faktów z życia rodziny Beksińskich. Reportaż przechodzi tu miejscami wręcz w sagę rodzinną, pozbawioną ocen ze strony autorki. Ta wzorcowa dziennikarska bezstronność to jeden z atutów tej publikacji. Na uwagę zasługuje też bardzo starannie opracowana tu dokumentacja w postaci fragmentów listów czy dziennika malarza, a także wiele prywatnych zdjęć, ukazujących obu bohaterów tej książki jako ludzi żyjących w określonym czasie historycznym, choć niejako na obrzeżach życia społecznego. Dzięki takiej książce, jak ta, pamięć o nich na pewno będzie trwać długie lata.
Kamila
Dziękujemy Wydawnictwu za przekazanie egzemplarza do recenzji –
Redakcja