Poranek. Szary jak co dzień. Do tego deszcz, plucha. Przez miasto idzie kobieta z trójką dzieci obładowana torbami. Niosą pościel do pralni. Cudem udało się uzbierać pieniądze na pralnię. Całe szczęście. Wchodzą. Piorą. Suszą. Składają. Wychodzą. Już niedaleko do domu. Dzieci wołają: -Mamo, śnieg! Jak cudownie! Matka nie odpowiada. O ile trudniej przedrzeć się przez te zaspy. Szlag by to trafił. Pranie wpada do kałuży. Wszystko na nic. Zbierają je i dochodzą do domu. Kobieta zamyka się w swoim pokoju. Zaczyna się modlić: -Boże, czemu to właśnie zdarza się mnie? Czemu jestem taką nędzarką? Ześlij mi anioła, bo inaczej nie dam rady! Po chwili wchodzi trójka dzieci: -Mamusiu, już suszymy pościel, niektóre są czyste! -Mamusiu- odzywa się drugi głos. – Zrobię coś do jedzenia. -Mamusiu, nie bądź smutna. Eureka. Bóg jej wysłuchał. Zesłał nie jednego, ale trzy anioły. Jak mogła tego wcześniej nie widzieć…
To jedna z wielu historii opowiedzianych w książce. Każda z nich staje się dla nas swoistą terapię, której jesteśmy poddawani na każdej kolejnej stronie. Skąd bierze się ta życiodajna moc? Odnoszę wrażenie, że przede wszystkim z wiarygodności, którą wyczuwa się w każdym słowie. Bowiem każdemu słowu możemy przypisać konkretną emocję. A wszystko dlatego, że każde opowiadanie to historia konkretnego człowieka borykającego się z określonymi problemami życiowymi. Ale nie myślcie sobie, drogie czytelniczki, że jest tu wyznaczony jakiś limit wiekowy. Wręcz przeciwnie! Po książkę mogą sięgać kobiety w każdym wieku. Każda z nich znajdzie tu ukojenie dla swojego serca. Tematyka opowiadań jest różna, tak jak różne są doświadczenia ludzi. Można poznać historię biednej matki, która wychowywała troje dzieci, dziewczynki niepełnosprawnej fizycznie, kochającego męża, który przy łóżku umierającej żony po raz pierwszy wyznał jej miłość czy kobiety, która nie może pogodzić się z amputacją piersi. Każde opowiadanie niesie ze sobą pewną mądrość: czasem nawet najprostsze rzeczy mogą przynieść nam szczęście. Musimy tylko nauczyć się je dostrzegać. Czasem wystarczy po prostu rozejrzeć się dookoła.
Pewien filozof powiedział, że człowiek najpełniej realizuje się w kontakcie z drugim człowiekiem. Ale żeby przekazywać swoje ciepło w świat, najpierw musimy nauczyć się akceptować siebie. Jestem jaka jestem, ale jestem, droga czytelniczko. Ale jestem…